Impresje

niedziela, 20 marca 2016

Kobieta w literaturze XXXIII

Źródło cytatów: "Kobieta epoki wiktoriańskiej. Tożsamość, ciało i medykalizacja" Agnieszki Gromkowskiej-Melosik, Oficyna Wydawnicza "Impuls" 2013

   Wyjście za mąż stanowiło absolutny i podstawowy obowiązek każdej kobiety. Wydawca "The Catholic World" Isaac Hecker pisał o tym w 1869 roku tak: "Kobieta została stworzona do roli żony i matki; to jest jej przeznaczeniem. Odwołują się do niego wszystkie instynkty, jest to bowiem cel dany jej przez naturę. Właściwą sferą działania kobiety jest dom rodzinny, a jej właściwym zadaniem opiekowanie się gospodarstwem domowym, zajmowanie się rodziną, wychowywanie dzieci i przyczynianie się do ich kształcenia. Z tego powodu jest ona wyposażona w cierpliwość, wytrwałość, pasywną odwagę, nadzwyczajną wrażliwość, zdolność do współczucia i znaczące zdolności w sferze kierowania i administrowania [domem]. Jest zrodzona po to, aby być królową swojego ogniska domowego i sprawić, aby jej dom był pogodny, jasny i szczęśliwy". W podobny sposób  ujmuje tę kwestię autor artykułu The Influence of Women zamieszczonego w "The London Review": "Zawsze gotowa, szlachetna, delikatna, ufająca własnym instynktom i niewstydząca się kobiecej jakości mózgu... szczęśliwa, że żyje w uczuciu miłości - szczęśliwa, że jest obdarowana siłą i że jest dawcą czystości, wdzięczna za łaskawe obowiązki jej domu, wdzięczna za drogocenne brzemię jej macierzyństwa, wdzięczna, że jej droga wiedzie przez bezpieczne drogi... miłująca, dająca, poświęcająca się". [str. 49-50]


[...]

   W świetle takich poglądów nie dziwi fakt, że staropanieństwo stanowiło w epoce wiktoriańskiej prawdziwą tragedię dla kobiety, pozbawiało ją bowiem esencji kobiecości (warto podać, że w dziewiętnastowiecznym Londynie istniało Stowarzyszenie Ubezpieczenia Starych Panien - zapewniało ono wypłatę odszkodowania, jeśli ubezpieczona nie wyszła za mąż do czterdziestego roku życia). W 1862 roku felietonistka z "North British Review" napisała: "Samotna kobieta! Czy nie ma czegoś żałosnego w tych dwóch słowach zestawionych razem?" Problem staropanieństwa był zresztą często omawiany na łamach prasy i popularnych czasopism, co może być świadectwem znacznego rozmiaru tego zjawiska. W "National Review" z 1862 roku można przeczytać ciekawy komentarz w tej kwestii. Autor krytycznie pisze, że samotnych kobiet jest coraz więcej i stanowią one "liczbę wręcz nieproporcjonalną i całkiem nienormalną, [...] znamionującą niedolę [...] kobiet [...] rozproszonych w różnym stopniu w społeczeństwie, lecz [...] najliczniej reprezentowanych w klasach średniej i wyższej". Muszą one - jak dalej stwierdza autor - "prowadzić własne życie zamiast wydawania i umiejętnego zarządzania wpływami męża [...], nie posiadają naturalnych obowiązków i prac [wynikających z pełnienia ról] żon i matek, muszą wykonywać sztuczne i wyszukane działania na rzecz siebie samych [i] zamiast dopełniania, osładzania i upiększania egzystencji innych, są zmuszone wieść niezależną i niepełną samotną egzystencję" (z kolei J. Ruskin przeciwstawiał cnotliwej żonie pozbawioną moralności niezamężną kusicielkę). Autor cytowanego artykułu, William Gregg, proponował kobietom, które nie mogą znaleźć męża, emigrację do kolonii, gdzie - jak podkreślał - jest znacznie mniej europejskich kobiet niż mężczyzn".
   W konsekwencji styl życia wyższych klas społecznych "wirował" w epoce wiktoriańskiej wokół tematu zamążpójścia. Oto podczas tak zwanych went towarzyskich, spotkań o charakterze tanecznym i białych bali przyszli małżonkowie mogli się spotykać i poznawać (owe bale był przeznaczone wyłącznie dla kawalerów i panien na wydaniu  - biel sukien dziewcząt wchodzących w świat miała być symbolem niewinności i dziewictwa). Dziewczętom towarzyszyły matki, które nie tylko odgrywały rolę przyzwoitek, ale także pomagały ocenić posag potencjalnego kandydata i jego pozycję społeczną. Oczekiwano przy tym, że dziewczyna, która pojawia się na balu  po raz pierwszy, wyjdzie za mąż jeszcze w ciągu tego roku. Jak ujmuje to komentująca sytuację młodych kobiet w tamtym okresie Michelle Perrot: "Jeśli jest >>bardzo młodziutka<<, może bywać w ciągu dwóch kolejnych sezonów. Kiedy zbliża się trzeci sezon, a nie znalazł się jeszcze chętny, staje się niechcianą partią. Podejrzewa się, że jej cnota nie jest bez zarzutu, przede wszystkim zaś, że ma zbyt mały posag". [str. 51-52]
A Life Well Spent, Charles West Cope, 1862

4 komentarze:

  1. Co za zbieg okoliczności, jestem właśnie po "Rozważnej i romantycznej" a tam nic, tylko zamążpójście i zamążpójście :-), choć Austen przedstawia zamążpójście nie jako obowiązek a jako cel życiowy i pragnienie kobiet. W każdym razie widać, że nie była to "zdobycz" epoki wiktoriańskiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pragnienie? Może. Ale też w przypadku większości kobiet konieczność - z powodów materialnych albo ze względu na ówczesne konwenanse. Do niedawna nawet u nas wszyscy kogoś tam w końcu poślubiali, a ci, którzy tego nie zrobili, uchodzili za dziwaków.

      Czy na przykład taka rozsądna młoda dama jak Charlotta Lucas wyszłaby za pastora Collinsa, gdyby nie musiała? Wiele od tego zależało: dzięki tej decyzji jej siostry wcześniej zaczęły bywać; jej bracia też odetchnęli, bo starą pannę musieliby przecież po śmierci rodziców utrzymywać, a w tej sytuacji będzie to robił jej mąż. Wydaje mi się, że nieco niesprawiedliwie oceniasz bohaterki Austen - one są takie, jakimi pozwolili im być ich panowie i władcy - czyli mężczyźni.

      Poza tym w tamtych czasach wiele kobiet umierało przy porodzie lub w wyniku porodu, a wiele z nich rodziło co roku - polecam ten cytat. Młode panny dobrze o tym wiedziały, a jednak stawały na ślubnym kobiercu. Niekiedy może nawet z miłości.

      Książkę, z której pochodzą cytaty, kupiłam sobie na Dzień Kobiet razem z inną pozycją: "Ponętna, uległa, akuratna... Ideał i wizerunek kobiety polskiej pierwszej połowy XIX wieku (w świetle ówczesnych poradników)" - tę drugą na razie tylko pobieżnie przekartkowałam, ale już teraz mogę stwierdzić, że w Polsce było tak samo źle, jak gdzie indziej - przynajmniej z punktu widzenia kobiet.

      Usuń
  2. Konieczność? To zależy jakie kobieta stawiała przed sobą cele. Austen lokowała swoje bohaterki z "Dumy..." w zubożałym ziemiaństwie i z troską o utrzymanie się w swojej sferze, im nawet do głowy nie przyszło, że mogłyby coś robić albo że mogłyby zakochać się w kimś stojącym o klasę niżej. Więc przy takim nastawieniu rzeczywiście zamążpójście było dla nich koniecznością by utrzymać się w sferze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tamtych czasach większość kobiet z tamtej sfery mogła sobie stawiać nie poważne życiowe cele, ale co najwyżej parawany przed kominkiem.

      Rodzice w jakimś stopniu dawali im chyba możliwość wyboru przyszłego męża, ale raczej z tej samej sfery, przynajmniej u Austen. Gdyby postąpiły wbrew ich woli, mogli ukarać je finansowo, a już na pewno groziłby im zupełny ostracyzm, nawet ze strony najbliższej rodziny.

      Zresztą jeśli nawet ludzie z różnych sfer w ogóle bezpośrednio stykali się ze sobą (zwłaszcza na prowincji, z powodu szczupłości towarzystwa - tak było w "Emmie"), to ani na chwilę nie zapominali, kto stoi wyżej i do kogo należy pierwsze słowo i nadawanie tonu. Młodych ludzi z różnych sfer wiele dzieliło: majątek, wychowanie, sposób bycia, rozrywki - osoby, które nie mają o czym ze sobą rozmawiać, raczej nie zdecydują się na wspólne życie.

      Na mezalians częściej pozwalali sobie mężczyźni (o ile nie byli zależni od bogatszych krewnych, którzy mogli nie zaakceptować takich koligacji). Pan Elliot, jeden z bohaterów "Perswazji", poślubił kobietę z niższej klasy, ale zrobił to dla pieniędzy i w ogóle to był wyjątkowo wyrachowany i wredny typ. Pan Bennet też chyba mógł wybrać lepiej, ale ożenił się z ponętną córką małomiasteczkowego adwokata i wszyscy wiemy, jak to się dla niego skończyło... Wydaje mi się, że Austen raczej nie pochwalała mezaliansów - może dlatego, że rzadko wynikało z nich coś dobrego.

      Usuń

"Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie ubierają tego w słowa". Z drugiej strony lubię meandrujące dyskusje, więc komentarze nie na temat również są tu mile widziane;).

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.