AUTOR: William Gibson
PIERWSZE WYDANIE: 1984
WYDAWNICTWO: Zysk i S-ka
ROK: 1996
STRON: 254
OCENA: 4/5
Nie lubię science fiction, ani w filmach, ani tym bardziej w książkach. Toteż staram się omijać te pozycje szerokim łukiem. Nie zawsze mi się udaje, no i właściwie to bardzo dobrze, bo "Łowca androidów" albo "Matrix" (widziałam tylko pierwszą część) były całkiem interesujące. Głównie ze względu na warstwę wizualną.
Warstwy tej nie ma w książkach sf, w zamian za to zawierają one mnóstwo pojęć, których laik taki jak ja nie rozumie.
"Neuromancer" trafił w moje ręce raczej przypadkowo. Krążyłam między bibliotecznymi półkami w poszukiwaniu czegoś ciekawego do poczytania, tytuł z czymś mi się kojarzył, więc wypożyczyłam tę książkę. Dopiero w domu zauważyłam dopisek, zamieszczony na okładce pod tytułem i nazwiskiem autora: "Kultowa powieść cyberpunkowa". Co prawda bardziej orientowałam się, czym jest steampunk, naturalnie tylko ze słyszenia. Książka jest stosunkowo cienka, więc pomyślałam sobie, że spróbuję.