Impresje

poniedziałek, 24 października 2016

Nie składamy parasolek!!!



Dziś między godziną 18 a 19:30 spotykamy się na krakowskich Błoniach! Wskazane zabranie parasolki i latarki lub czegoś w tym rodzaju. Więcej informacji o tym wydarzeniu na facebooku.


wtorek, 4 października 2016

SAGA RODU FORSYTE'ÓW

Tytuł: Saga rodu Forsyte'ów (The Forsyte Saga)
Pierwsze wydanie: "Posiadacz" 1906, "Babie lato jednego z Forsyte'ów" 1918, "W matni" 1920, "Przebudzenie" 1920, "Do wynajęcia" 1921
Autor: John Galsworthy
Tłumaczenie: Róża Centnerszwerowa (tom I), Jerzy Bohdan Rychliński (tom II), Józef Birkenmajer (tom III)

Wydawnictwo: Książka i Wiedza 1987
ISBN: 83-05-11661-1
Stron: 802 (w sumie)


Jeśli warstwa zamożnego mieszczaństwa* wraz z innymi klasami społecznymi skazana jest na rozpad, macie ją przechowaną jak pod szkłem na tych stronicach, aby mogli oglądać ją wszyscy wałęsający się po rozległym bezdrożu Literatury. Spoczywa ona tutaj, zakonserwowana we własnym osoczu: poczuciu własności.
 *W oryginale: upper-middle class. Cytat z przedmowy autora.

poniedziałek, 3 października 2016

Piekło kobiet trwa!

Nie strajkuję, bo nie mogę, ale w pełni popieram dzisiejszy strajk i kolejne czarne protesty. Chwilami po prostu nie wierzę, że w XXI wieku rozważa się w cywilizowanym podobno kraju wprowadzenie całkowitego zakazu aborcji, a może i antykoncepcji. Chory i obrzydliwy pomysł!!!


Piekło kobiet trwa! 

PROTESTUJĘ!!! 

Na blogach książkowych oczywiście cisza jak makiem zasiał... Nie rozumiem tego. Po ludziach, którzy dużo czytają, spodziewałam się jednak większej wyobraźni i wrażliwości. A może obchodzi ich/Was tylko lista październikowych nowości w księgarniach? Moim zdaniem trzeba protestować, jak i gdzie tylko się da. Zanim będzie za późno. Poniżej fragment felietonu Boya-Żeleńskiego sprzed prawie stu lat! Całość tutaj.

Toteż postawa społeczeństwa w tej kwestii jest zupełnie zdecydowana. Podczas gdy nasi prawodawcy traktują w swoim projekcie przerwanie ciąży na równi z dzieciobójstwem (!!), społeczeństwo — ubolewając nieraz nad jego koniecznością — absolutnie nie uważa go za występek. Wręcz przeciwnie, mimo frazesów o dostojeństwie macierzyństwa, tysiąc razy łatwiej „przebaczy” społeczeństwo matce przerwanie ciąży niż urodzenie nieślubnego dziecka. „Zastanówmy się — mówił jeden z prawników na ostatnim zjeździe, czy gdyby który z nas wiedział, że jego siostra dopuściła się tego czynu, czy uważałby ją za zbrodniarkę?” — „W takim razie jesteśmy wszyscy przestępcami” — mówił znów na innym zebraniu do swoich kolegów pewien prokurator. Gdyby prawo zechciało działać, trzeba by dla samej Warszawy zbudować więzienie rozmiarów sporego miasta, aby tam co rok pomieścić kilkadziesiąt tysięcy dobrowolnie roniących kobiet. Bo w praktyce społeczeństwo zajęło stanowisko równie zdecydowane: uważa prawo za nieistniejące. Niestety, jak wspomniałem, istnieje ono, ale tylko aby szkodzić.
Bo to jedno jest pewne, że jakkolwiekby się ktoś zapatrywał na sprawę przerywania ciąży, nie należy ona do rzędu zagadnień, które załatwia się więzieniem, choćby i dożywotnim! Wniknąć w istotę tych stosunków, szukać na nie lekarstwa, oto zadanie prawodawcy. Zagadnienia tego nie można traktować odrębnie i mechanicznie; trzeba je rozważać i leczyć w całym kompleksie zjawisk.
(...) Głosić wzniosłe teorie o „prawie płodu do życia”, znów grozić matce więzieniem w imię praw tego płodu, ale równocześnie nie troszczyć się o to, aby nosicielka tego płodu miała co do ust włożyć… I rzecz szczególna, ten sam płód, nad którym trzęsą się ustawodawcy, póki jest w łonie matki, w godzinę po urodzeniu traci wszelkie prawa do opieki prawnej, może zginąć pod mostem z zimna, gdy matka — którą jej „święte” macierzyństwo czyni nieraz wyrzutkiem społeczeństwa — nie ma dachu nad głową.