Autor: Maximilian Rudwin
Pierwsze wydanie: 1931
Tłumaczenie: Jacek Illg
Wydawnictwo Znak
Seria Mity, Obrazy, Symbole
ISBN: 83-7006-873-1
Stron: 370
Ocena: 4/5
Podobnie jak wielu Polaków nie wierzę w piekło, jednak w przeciwieństwie do większości z nich nie wierzę też w tę drugą stronę (choć, przyznaję, nie zawsze tak było). Nie mogłam jednak pozostać zupełną ignorantką w sprawach boskich i diabelskich, skoro wychowywałam się i mieszkam w kraju europejskim, w którym religia odgrywa tak znaczną rolę. Spora część naszej kultury ma chrześcijańskie korzenie. Wielu wybitnych artystów, pisarzy, poetów było osobami wierzącymi albo religię kontestującymi; w każdym razie trzeba poznać ich poglądy na te sprawy, aby właściwie interpretować ich dzieła. Dzięki Maximilianowi Rudwinowi możemy się dowiedzieć, jak zmieniał się literacki wizerunek diabła na przestrzeni wieków, do 1931 roku, w którym ta książka została opublikowana. Łatwo znaleźć w internecie informacje o innych dziełach pana Rudwina, ale o nim samym dowiedziałam się niewiele ponad to, że był doktorem na Uniwersytecie Illinois. Opisuje przede wszystkim literaturę angielską, francuską i niemiecką, ale sięga też czasami po wierzenia semickie, a i parę "polskich" wstawek się tu znalazło. W kilku miejscach sygnalizuje swoje osobiste przekonania (był osobą wierzącą), ale generalnie pisze dość obiektywnie, a wiele absurdalnych relacji dotyczących "demonów ciemności" przedstawia wyraźnie z przymrużeniem oka, nawet jeśli ich autorami były osoby duchowne czy konsekrowane.
Książkę czytało mi się przeważnie bardzo dobrze, choć utknęłam na trochę w rozdziałach dotyczących paktów z diabłem. W całym dziele, a w tych rozdziałach szczególnie, autor streszcza lub wymienia utwory zapewne dobrze znane w jego czasach, ale dla dzisiejszego czytelnika już niekoniecznie takie interesujące.