Źródło cytatu: pierwszy tom "Sagi rodu Forsyte'ów" Johna Galsworthy'ego w przekładzie Róży Centnerszwerowej, Książka i Wiedza 1987
Ale w tym momencie wejście Frances i Eufemii niefortunnie przerwało rozmowę, nie był to bowiem temat nadający się do dyskutowania w obecności młodych panien.
Jakkolwiek też Swithin niechętnie urwał w chwili, kiedy miał oznajmić coś ważnego, rychło jednak odzyskał chęć do rozmowy. Lubił Frances - Francie, jak ją nazywano w rodzinie. Wyglądała tak elegancko, w dodatku słyszał, że komponowanymi przez siebie pieśniami wcale przyzwoicie zarabia "na szpilki", co uważał za wielce rozumne z jej strony.
Dumny też był ze swojej wyrozumiałości w stosunku do kobiet - nie widział powodu, dla którego by im miano odmawiać prawa malowania obrazów, komponowania melodii czy nawet pisania książek, zwłaszcza jeśli mogą czerpać z tego zajęcia korzyści materialne. Nie miał nic przeciwko temu - chroni to je od niejednego zła, a zarazem nie robi z nich niby-mężczyzn.