Impresje

niedziela, 5 lipca 2009

MGŁY AVALONU


TYTUŁ: Mgły Avalonu
AUTORKA: Marion Zimmer Bradley

PIERWSZE WYDANIE: 1979

WYDAWNICTWO: Zysk i S-ka

ROK WYDANIA: 1997

STRON: 1038


OCENA: 5/5

"Albowiem, tak jak mówię, zmienił się sam świat. Był taki czas, kiedy wędrowiec, jeśli miał ochotę i znał choćby kilka tajemnic, mógł wypłynąć łodzią na Morze Lata i dotrzeć nie do Glastonbury pełnego mnichów, lecz do Świętej Wyspy Avalon, gdyż w tamtych czasach wrota łączące światy unosiły się we mgle i otwierały się wedle woli i myśli wędrowca."

Każdy z nas w jakiś sposób zetknął się z legendą króla Artura i jego Rycerzy Okrągłego Stołu, choć interpretacji tego tematu jest multum - od naukowych opracowań po film Monty Pythona. Jedną z bardziej interesujących jest niewątpliwie ta książka.

Bardzo często mit arturiański (nie tylko ten zresztą) opowiada się w manierze, którą wykpiła Wisława Szymborska w "Miniaturze średniowiecza".

"Po najzieleńszym wzgórzu,
najkonniejszym orszakiem,
w płaszczach najjedwabniejszych.

Do zamku o siedmiu wieżach,
z których każda najwyższa.

Na przedzie xiążę
najpochlebniej niebrzuchaty,
przy xiążęciu xiężna pani
cudnie młoda, młodziusieńka.[...]"

Niczego podobnego nie znajdziemy w tej książce. Nie jest to ociekająca lukrem opowiastka o mądrym królu, dzielnych rycerzach i pięknych dwórkach, może dlatego, że wydarzenia śledzimy oczyma kobiet (przeważnie Morgiany), które autorka uczyniła głównymi bohaterkami tej powieści. Co więcej, nie są one tylko biernymi obserwatorkami poczynań mężczyzn (zdolnymi jedynie do wyglądania pięknie i wyrażania swego podziwu dla wyrafinowanej sztuki machania mieczem czy toporem); tutaj mają realny wpływ na losy kraju.

Książka ma ok. tysiąca stron i wiele wątków, dlatego raczej nie pokuszę się o jej streszczanie, zresztą nie dałoby się przy tym uniknąć spoilerów. A zatem tak w skrócie:

Zbliża się przełom. Większość Rzymian opuściła Brytanię, chrześcijaństwo w coraz większym stopniu wypiera dawne wierzenia (tym samym zmienia się model społeczeństwa - zaczyna dominować patriarchat), Sakoni, Jutowie i Szkoci atakują coraz śmielej i skuteczniej, król Brytanii, Ambrozjusz, wkrótce umrze, zaś nowym władcą będzie Uther Pendragon. Viviana, Najwyższa Kapłanka Avalonu i druid Taliesin, Merlin Brytanii, uznali, że uda się odeprzeć ataki barbarzyńców tylko pod wodzą Wielkiego Króla, który zjednoczy wszystkie ludy: Plemiona, Celtów, Rzymian. Aby tak się stało Uther, Rzymianin, musi poślubić kobietę z królewskiej krwi Avalonu i z tego związku narodzi się upragniony władca.

Tak też się stało - Igriana, córka Viviany i Taliesina, po śmierci swego męża Gorloisa wyszła za mąż za Uthera i urodziła syna, przyszłego króla Artura. Jej córka z poprzedniego małżeństwa, Morgiana, posiadająca dar Wzroku, została oddana na wychowanie do Avalonu i została kapłanką.

Koronacja Artura miała miejsce w kościele, ale wcześniej przyjął od Avalonu miecz Ekskalibur, który miał go chronić przed wykrwawieniem się podczas walki, a w zamian przysiągł, że będzie czcił Avalon i traktował tak samo chrześcijan i wyznawców Bogini. Wkrótce pojął za żonę Gwenifer, która jednak nie dała mu potomka. Głupia, płaczliwa dewotka była przekonana, że to kara boska za zbytnie pobłażanie Avalonowi i wymogła na swym mężu odcięcie się od wpływów Świętej Wyspy.

Nie brakuje też w tej książce obowiązkowych wątków mitu arturiańskiego, czyli Rycerzy Okrągłego Stołu, poszukiwań Graala, walk rycerskich, romansu Ginewry i Lancelota, ale zostały one przedstawione w sposób niekonwencjonalny i nie są najważniejszym elementem powieści. Kluczowe jest pokazanie przełomu w historii Brytanii, starcie dwóch religii (chrześcijaństwa i kultu Bogini), dwóch kultur i dwóch modeli społecznych. Więcej szczegółów już nie zdradzę.


Książka ta bywa określana jako feministyczna, z czym się nie zgadzam, bo przyjmując taki punkt widzenia, większość literatury trzeba by uznać za szowinistyczną tylko dlatego, że dotyczy społeczeństwa patriarchalnego i ukazuje świat tak, jak go widzą mężczyźni. Zarzuca się jej też, że jest antykatolicka i jest w tym trochę prawdy - duchowni są tu przedstawieni jako ortodoksyjni, nietolerancyjni ignoranci, zwłaszcza w porównaniu do wykształconych kapłanek Avalonu i druidów, a żarliwi chrześcijanie są przeważnie głupi i przesądni.

Jednakże te etykietki nie mają wpływu na wartość "Mgieł Avalonu". Wartka akcja, logiczne następstwo wydarzeń, rozmaitość postaci (nie są one bynajmniej czarno-białe), interesująca interpretacja powszechnie znanej legendy, prosty język (ani infantylny, ani przesadnie wyszukany) - to wszystko sprawiło, że powieść Marion Zimmer Bradley należy do kanonu literatury fantasy, a objętość książki gwarantuje czytelnikowi dobrą rozrywkę na kilka wieczorów.

Niestety, pozycję tę można znaleźć tylko na rynku wtórnym - w bibliotece, u znajomych, w antykwariatach albo na allegro (tu trzeba się liczyć z wydatkiem ok. 100 zł), ponieważ książka nie była od dość dawna wznawiana. Jeśli pojawi się nowe wydanie - niewątpliwie się w nie zaopatrzę. Nie po to, żeby ładnie wyglądało na półce - to jedna z tych powieści, do których się wraca i o których pożyczenie będą nas błagać znajomi:)

5 komentarzy:

  1. Trafilam tu z bloga Kalio i musze powiedziec, ze bardzo mi sie tu spodobalo :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję i zapraszam ponownie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. O tak, to świetna książka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zamierzam oprzeć się w swojej pracy maturalnej o micie arturiańskim w literaturze fantastycznej właśnie tym tytułem, jeszcze nie czytałem ale mam nadzieje że uda mi się to wyporzyczyć :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Książka została wznowiona jesienią ubiegłego roku, więc jeśli nie znajdziesz w bibliotece, to spróbuj w księgarni. Podobno Trylogia arturiańska Bernarda Cornwella też jest niezła - ja nie czytałam, ale ludzie chwalą.
    Powodzenia na maturze;).

    OdpowiedzUsuń

"Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie ubierają tego w słowa". Z drugiej strony lubię meandrujące dyskusje, więc komentarze nie na temat również są tu mile widziane;).

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.