Autor: Garth Nix
Pierwsze wydanie: 1995
Tłumaczenie: Ewa Elżbieta Nowakowska
Wydawnictwo Literackie
ISBN: 83-08-03593-0
Stron: 357
Ocena: 3-/5
Sabriel to nie tylko tytuł książki, ale także imię jej głównej bohaterki. Dziewczyna ma 18 lat i właśnie kończy naukę w Wyverly College, szkole "dla młodych dam z wyższych sfer". Jest ona położona zaledwie 40 mil od Muru, który oddziela Ancelstierre od Starego Królestwa. W Ancelstierre życie wygląda tak, jak w Wielkiej Brytanii mniej więcej w latach dwudziestych czy trzydziestych. Za to w Starym Królestwie rządzi Magia Kodeksu, realia przypominają średniowieczne i jest tam bardzo niebezpiecznie, odkąd wymordowano rodzinę królewską i obalono regencję.
Sabriel należy do obu tych światów: większość życia spędziła w Ancelstierre w Wyverly College, ale teraz musi powrócić do Starego Królestwa, aby pomóc swojemu ojcu, Abhorsenowi. Był on Magiem Kodeksu i nekromantą, odsyłał za Dziewiątą Bramę Śmierci zmarłych, którzy (z różnych powodów) pozostawali wśród żywych. Abhorsen odwiedzał córkę jako zjawa i wprowadzał ją w tajniki nekromancji. Sabriel przekracza Mur z zamiarem odnalezienia ojca, po drodze doświadcza mnóstwa niebezpiecznych przygód i spotyka miłość swojego życia. Oczywiście.
A teraz sobie trochę ponarzekam.
Na okładce cytowana jest wypowiedź Philipa Pullmana (którego "Mroczne materie" nawet mi się spodobały, tak na 3+ mniej więcej): "Sabriel to wielkie osiągnięcie, literatura fantasy, którą czyta się jak rzecz realistyczną. Gratuluję autorowi". To oczywiście kwestia gustu i ja mam widocznie inny.
Do najpoważniejszych wad tej powieści zaliczam jednowymiarowość bohaterów pierwszoplanowych, brak postaci drugoplanowych (są najwyżej trzecioplanowe i statyści), brak pobocznych wątków. Autor za bardzo skupił się na rozwijaniu fabuły, a głównych bohaterów potraktował zbyt powierzchownie, tak że mnie w trakcie lektury ich losy były całkowicie obojętne. Akcja powieści zmierza po linii prostej od początku do końca, bez żadnych zakrętów, zza których mogłoby się wyłonić coś nieoczekiwanego.
Styl autora poprawny, ale nic ponadto. Nie jestem wielką zwolenniczką rozwlekłych opisów przyrody w powieściach fantasy, ale tu nie ma ich prawie wcale! Wiemy tylko, że jest zima, a tu i ówdzie rozciągają się pola (Sabriel obserwowała je z lotu ptaka, więc na nie śnieg widocznie nie padał) i rosną zioła. To trochę za mało.
A tak w ogóle to cały czas miałam wrażenie, że czytam książkę dla nastolatek. Może dlatego, że Sabriel, choć podobno ma 18 lat, to mentalnie wydaje się o co najmniej dwa lata młodsza.
Teraz zalety. Przede wszystkim podobał mi się wątek nekromancji i znaków Kodeksu. Osoba czy też raczej stanowisko Abhorsena, jego akcesoria (dzwonki i miecz), nekromanckie rytuały są opisane ciekawie i plastycznie. Oryginalna wydaje mi się postać Moggeta - niebezpiecznej istoty Wolnej Magii, od wielu wieków więzionej przez kolejnych Abhorsenów, przybierającej coraz to inne kształty, aktualnie pozostająca białym kotkiem. Podobało mi się również zakończenie książki w części dotyczącej Kerrigora, za to wątek romansowy wypadł, moim zdaniem, trochę kiczowato.
Ukazały się jeszcze dwie powieści Gartha Nixa, których akcja toczy się w Starym Królestwie: "Lirael" i "Abhorsen", i planowane są następne. "Sabriel" mnie nie zachwyciła, ale chyba skuszę się na te następne tomy. Potrzebuję lekkiego przerywnika między "Diabłem w legendzie i literaturze" a "Orlando" oraz między "Orlando" a "Szkarłatnym płatkiem i białym".
Ciekawa jestem, czy autor naprawdę nazywa się Garth Nix, czy jest to tylko pseudonim literacki.
Jak zobaczyłem, że czytasz tę pozycję, byłem ciekaw jak ją ocenisz. I przyznam: zdziwiłem się. Sądziłem, że ocenisz ją wyżej.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc dość dawno czytałem tę trylogię, jednak wspominam to jako faktycznie, niezbyt wymagającą, ale bardzo wciągającą lekturę.
System Kodeksu, znaków, możliwości magii jest zrobiony ciekawie, jednak prawdziwe peany, moim zdaniem, należą się za stworzenie wizji nekromancji. Wizja, którą zaprezentował Nix, jest moim zdaniem cudowna - poszczególne kręgi otchłani, zbudowane w różne sposoby, z pułapkami, coraz potężniejszymi mieszkańcami i przesiąknięte mocą przywodziły mi na myśl kręgi z "Boskiej Komedii" Dantego. Wykorzystanie dzwonków - co więcej, wiarygodnych w swoim świecie - też wyjątkowo mi się spodobało (Dzwony kościelne bijące najpierw podczas ślubu - początek, a potem podczas pogrzebu - koniec; zostały wykorzystane jako narzędzia pozwalające na odwrócenie tego biegu życia przez nekromantów. I Abhorsenów).
Maggot i inne (te, z tego co pamiętam, dopiero poznasz, a także zrozumiesz czym są ^^) istoty kodeksu również w bardzo umiejętny sposób zostały wyśrodkowane pomiędzy dziką potęgą, a ujarzmioną siłą.
Napisałaś o marnych pierwszoplanowych postaciach. Cóż, przyznam, że do takich, jak Kuba z "Gwiazdozbioru Kata" sporo im brakuje, jednak uważam, iż jest całe mnóstwo dzieł, w których znacznie bardziej boli kontakt z bohaterami. Poza tym, wraz z kolejnymi dziełami ilość kresek psychologicznych zwiększa się znacznie, a i powaga fabuły rośnie.
Podsumowując: Polecam dalsze czytanie, gdyż sądzę, iż może Ci się spodobać cała seria bardziej, niż pojedyncza pierwsza część.
(Podeprę tą tezę datami: 1995 - Sabriel; 2001 i 2003 - kolejne części)
Nie wiedziałem też, że planuje rozwinąć serię - dziękuję za informację, muszę zacząć szukać miejsca na półce. ^^
Zakończę słowami samego Gartha Nixa: "I guess people ask me because it sounds like the perfect name for a writer of fantasy. However, it is my real name."
Nie twierdzę, że postaci pierwszoplanowe były marne, tylko jakieś takie... mdłe. Ona jest piękna i dzielna, a on jest piękny i dzielny. I od początku wiadomo, jak się to wszystko skończy. Druga część ("Lirael") podobała mi się o wiele bardziej, może jutro o tym coś napiszę.
OdpowiedzUsuńInformację o kontynuacji serii znalazłam w wikipedii. Czwarta powieść ma się ukazać w tym lub w przyszłym roku i nosić tytuł "Clariel: The lost Abhorsen". Tylko po co taki spoiler w tytule?
Fakt, mogłoby zostać samo "Clariel", na modłę dotychczasowych nazw. Ale cóż, to i tak jest klasyczna fantastyka, więc wyjątkowej fabuły raczej nie ma się co spodziewać :)
OdpowiedzUsuńKurcze, trzy razy (!) wypożyczałam tę książkę i zaczynałam czytać, ale dobrnęłam gdzieś do 1/3. A tak ładnie wygląda ta trylogia na półce z fantastyką w bibliotece, takie ma pozytywne oceny.
OdpowiedzUsuńA mnie ta historia nie ruszyła kompletnie. Chyba na czwarte przytaszczenie Sabriel do domu się nie zdecyduję. :P
Lili, właśnie ten początek książki był najsłabszy. Potem było trochę lepiej. Za to, jak już pisałam, "Lirael" bardzo mi się spodobała. No ale czasami jest tak, że jakaś książka po prostu nam nie odpowiada i już. I tak Cię podziwiam, bo zrobiłaś tyle podejść:)
OdpowiedzUsuńWidzę, że książka podobała nam się z tych samych względów, aż jestem zdziwiona;) Ja przymierzam się za jakiś czas do kolejnych części, więc nie będę czytać Twoich recenzji, żeby się nie sugerować:)
OdpowiedzUsuńEruano, a czy to taki ewenement?:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że jeśli podobała Ci się "Sabriel", to "Lirael" tym bardziej powinna.
A tak, bo zwykle różnimy się zdaniami i to powiedziałabym, że dość mocno;) Dalsza część cyklu musi niestety poczekać...
OdpowiedzUsuńPoszukałam za pomocą czytnika Twojej recenzji "Sabriel" i widzę, że i w ocenie tej książki trochę się różnimy:) Mnie postać głównej bohaterki podobała się o wiele mniej.
OdpowiedzUsuń