Impresje

środa, 28 grudnia 2016

Prehistoria

Nie jestem fanatyczką przedświątecznych porządków. Może dlatego, że święta spędzam na ogół u rodziców - moich albo męża; kupuję tylko prezenty, a o gotowanie nie muszę się martwić, bo i tak w tej dziedzinie nikt się po mnie cudów nie spodziewa;). Dom się jednak sam nie sprzątnie, jak mawiała Rebeka Dew, więc chcąc nie chcąc co jakiś czas wszystko wywracam do góry nogami i czasami przy okazji dokopuję się do ciekawych znalezisk. Nie są to oczywiście żadne skarby, tylko przedmioty, które prawie każdy na moim miejscu już dawno by wyrzucił. Ja tego nie robię, bo niestety albo stety jestem typem chomika, który pozbywa się rupieci dopiero wtedy, kiedy w jego norce zaczyna brakować miejsca dla niego samego. 

W tym roku tak się złożyło, że zamiast przedświątecznych porządków robię poświąteczne, ale takie bardziej gruntowne niż zwykle. Co udało mi się wyszperać?

czwartek, 22 grudnia 2016

Wesołych Świąt!

Bywam niekiedy pytana, co - jako ateistka - robię w Boże Narodzenie. Odpowiadam, że generalnie to samo, co większość Polaków: spotykam się z rodziną, odpoczywam i jem dużo dobrych rzeczy:). 
I tego Wam wszystkim życzę.


PS. Uwielbiam kartki firmy Bug Art. Zawsze kupuję co najmniej jedną na targach książki w Krakowie, bynajmniej nie ze świętokradczą myślą o wysłaniu ich komukolwiek. Są sprzedawane z kopertą i zafoliowane. Nie rozpakowuję ich nawet, tylko stawiam na półce i się zachwycam:).

sobota, 17 grudnia 2016

GRZECZNI JUŻ BYLIŚMY!

To, co się dzisiaj stało w sejmie, nie mieści mi się w głowie. Uchwalanie budżetu w Sali Kolumnowej, do której nie wpuszczono mediów i w której trudno policzyć nie tylko głosy za i przeciw, ale nawet samych posłów, więc praktycznie nie da się udowodnić, czy było kworum, czy nie? Sfilmowano niektórych posłów PiS, którzy podpisywali się na liście obecnosci już po zakończeniu głosowania. Co to ma być, do jasnej cholery?!? I co będzie dalej? Może ustawa, zgodnie z którą kworum będzie stanowił poseł Jarosław Kaczyński? 

Już od ponad roku niemal codziennie zastanawiam się, czy to już, czy to już jest ten moment? Czy "Prawo" i "Sprawiedliwość" posunęło się wreszcie tak daleko, że przed nimi tylko przepaść, w którą zepchną ich w końcu wkurzeni obywatele? Uziemienie Trybunału Konstytucyjnego, zawłaszczenie prokuratury, zadłużanie państwa, misiewicze i piotrowicze, kolesiostwo i nepotyzm, skandaliczne projekty reformy oświaty, ustawy godzące w ochronę przyrody, tworzenie bojówek w postaci tzw. WOT, próba wprowadzenia całkowitego zakazu aborcji, plany wypowiedzenia konwencji antyprzemocowej, wycofywanie dotacji do programów pomocy kobietom, obniżanie standardów opieki medycznej nad kobietami, ignorowanie problemu uchodźców, sprzyjanie nacjonalistom i ksenofobom, klerykalizacja państwa - czy to nie wystarczy? Do tego dochodzi ciągłe obrażanie ludzi, którzy mają poglądy inne niż prezes, i jawne groźby owego prezesa, który kilka dni temu bredził coś o uporządkowaniu opozycji. O zszarganym wizerunku naszego kraju na arenie międzynarodowej nawet nie wspomnę.

W ciągu najbliższych dni w całej Polsce będą organizowane protesty, w których warto wziąć udział, żeby pokazać, że to wszystko nie jest nam obojętne. 

Tak, "PiS" zdobyło władzę w wyniku demokratycznych wyborów, ale okazuje się, że okłamało obywateli, bo wiele rzeczy obiecywało w trakcie kampanii, ale nie uprzedziło, że zrobi z naszego kraju takie szambo.

GRZECZNI JUŻ BYLIŚMY.

piątek, 16 grudnia 2016

BELGRAVIA

Tytuł: Belgravia
Pierwsze wydanie: 2016
Autor: Julian Fellowes
Tłumaczenie: Anna Bańkowska

Wydawnictwo: Marginesy
ISBN: 978-83-65586-07-0
Stron: 462



Kupiłam tę książkę ze względu na autora - kilkanaście lat temu Julian Fellowes napisał scenariusz do "Gosford Park", jednego z moich ulubionych filmów. Po lekturze "Belgravii" stwierdzam, że jest zdecydowanie lepszym scenarzystą niż pisarzem, ale zaznaczam, że to opinia jeszcze bardziej subiektywna niż zwykle, bo do tej pory widziałam tylko jeden film na podstawie scenariusza Fellowesa i przeczytałam tylko tę jedną spośród kilku jego książek. "Belgravia" to bardzo wciągające czytadło, ale jednak tylko czytadło.

środa, 23 listopada 2016

ROZDARTA ZASŁONA

Tytuł: Rozdarta zasłona
Pierwsze wydanie: 2016
Autorka: Maryla Szymiczkowa (czyli Jacek Dehnel, Piotr Tarczyński)

Wydawnictwo: Znak
Seria: drugie śledztwo profesorowej Szczupaczyńskiej
ISBN: 978-83-240-3687-5
Stron: 316



"Tajemnica Domu Helclów" spodobała mi się do tego stopnia, że kontynuację kupiłam natychmiast po premierze i od razu zabrałam się za czytanie. Towarzyszyła temu obawa, czy panowie dali radę - wszak z sequelami bywa różnie (przykład: wyjątkowo spodobał mi się pierwszy sezon "True Detective", ale już przez drugi nie przebrnęłam).

Po pierwszej lekturze nie byłam do końca przekonana, ale też przyznaję, że skupiałam się wtedy przede wszystkim na rozwiązaniu zagadki "kto zabił", a ten wątek rozwijał się dość powoli, z przerwami i w kilku kierunkach. W tych przerwach znalazłam to, co w krakowskim kryminale retro być musi: miasto w nieco mroczniejszej, choć nadal intensywnie dziewiętnastowiecznej odsłonie, którą bardziej doceniłam, kiedy kilka dni temu ponownie sięgnęłam po "Rozdartą zasłonę".

piątek, 4 listopada 2016

Kobieta w literaturze XXXIX

Źródło cytatu: Testamenty chłopów polskich od drugiej połowy XVI do XVIII wieku, opracował i wydał Janusz Łosowski, Wydawnictwo UMCS 2016, str. 262-263


Matula pomarli, Aleksander Kotsis, 1868


Testament Anny Ligęzczyny z Rzezawy
b.m., 1758

Kopia: APKr.OB, Starostwo krzeczowskie, syg. 1, s. 14. Sporządzony w roku 1758 w obecności urzędnika gromadzkiego przy udziale pisarza oraz wpisany do akt sądowych starostwa.

   [s. 14] Testament Anny Ligęzczyny w Rzezawie. Pracowita Anna Ligęzczyna sąsiada rzezawska będąc [w] słabym zdrowiu, jednak na zmysłach zdrowa, obawiając się bliskiej śmierci, uczynieła ostatnią dyspozycją w domu swoim przy ludziach niżej podpisanych na to uproszonych w ten sposób. Iż jeżeli ją Pan Bóg z tego świata zabierza, oddaje mu duszę swoją w ręce jego najświętsze, z których ją wzięła, a ciało ziemi do pochowania przy kościele rzezawskim, farnym gdzie Panu Bogu za żywota służyła. Córek cztery po sobie zostawionych nie mając czym dzielić, tylko jem daje błogosławieństwo swoje macierzyńskie, przy tym też na te wszystkie 4 córki spada ziemczyzny alias roli 3 pręty Borowieńskiej, z dawna tak nazwanej, między rolą z jednej strony Ptaliną, z drugiej strony Kurnikową pod południe leżącą.

poniedziałek, 24 października 2016

Nie składamy parasolek!!!



Dziś między godziną 18 a 19:30 spotykamy się na krakowskich Błoniach! Wskazane zabranie parasolki i latarki lub czegoś w tym rodzaju. Więcej informacji o tym wydarzeniu na facebooku.


wtorek, 4 października 2016

SAGA RODU FORSYTE'ÓW

Tytuł: Saga rodu Forsyte'ów (The Forsyte Saga)
Pierwsze wydanie: "Posiadacz" 1906, "Babie lato jednego z Forsyte'ów" 1918, "W matni" 1920, "Przebudzenie" 1920, "Do wynajęcia" 1921
Autor: John Galsworthy
Tłumaczenie: Róża Centnerszwerowa (tom I), Jerzy Bohdan Rychliński (tom II), Józef Birkenmajer (tom III)

Wydawnictwo: Książka i Wiedza 1987
ISBN: 83-05-11661-1
Stron: 802 (w sumie)


Jeśli warstwa zamożnego mieszczaństwa* wraz z innymi klasami społecznymi skazana jest na rozpad, macie ją przechowaną jak pod szkłem na tych stronicach, aby mogli oglądać ją wszyscy wałęsający się po rozległym bezdrożu Literatury. Spoczywa ona tutaj, zakonserwowana we własnym osoczu: poczuciu własności.
 *W oryginale: upper-middle class. Cytat z przedmowy autora.

poniedziałek, 3 października 2016

Piekło kobiet trwa!

Nie strajkuję, bo nie mogę, ale w pełni popieram dzisiejszy strajk i kolejne czarne protesty. Chwilami po prostu nie wierzę, że w XXI wieku rozważa się w cywilizowanym podobno kraju wprowadzenie całkowitego zakazu aborcji, a może i antykoncepcji. Chory i obrzydliwy pomysł!!!


Piekło kobiet trwa! 

PROTESTUJĘ!!! 

Na blogach książkowych oczywiście cisza jak makiem zasiał... Nie rozumiem tego. Po ludziach, którzy dużo czytają, spodziewałam się jednak większej wyobraźni i wrażliwości. A może obchodzi ich/Was tylko lista październikowych nowości w księgarniach? Moim zdaniem trzeba protestować, jak i gdzie tylko się da. Zanim będzie za późno. Poniżej fragment felietonu Boya-Żeleńskiego sprzed prawie stu lat! Całość tutaj.

Toteż postawa społeczeństwa w tej kwestii jest zupełnie zdecydowana. Podczas gdy nasi prawodawcy traktują w swoim projekcie przerwanie ciąży na równi z dzieciobójstwem (!!), społeczeństwo — ubolewając nieraz nad jego koniecznością — absolutnie nie uważa go za występek. Wręcz przeciwnie, mimo frazesów o dostojeństwie macierzyństwa, tysiąc razy łatwiej „przebaczy” społeczeństwo matce przerwanie ciąży niż urodzenie nieślubnego dziecka. „Zastanówmy się — mówił jeden z prawników na ostatnim zjeździe, czy gdyby który z nas wiedział, że jego siostra dopuściła się tego czynu, czy uważałby ją za zbrodniarkę?” — „W takim razie jesteśmy wszyscy przestępcami” — mówił znów na innym zebraniu do swoich kolegów pewien prokurator. Gdyby prawo zechciało działać, trzeba by dla samej Warszawy zbudować więzienie rozmiarów sporego miasta, aby tam co rok pomieścić kilkadziesiąt tysięcy dobrowolnie roniących kobiet. Bo w praktyce społeczeństwo zajęło stanowisko równie zdecydowane: uważa prawo za nieistniejące. Niestety, jak wspomniałem, istnieje ono, ale tylko aby szkodzić.
Bo to jedno jest pewne, że jakkolwiekby się ktoś zapatrywał na sprawę przerywania ciąży, nie należy ona do rzędu zagadnień, które załatwia się więzieniem, choćby i dożywotnim! Wniknąć w istotę tych stosunków, szukać na nie lekarstwa, oto zadanie prawodawcy. Zagadnienia tego nie można traktować odrębnie i mechanicznie; trzeba je rozważać i leczyć w całym kompleksie zjawisk.
(...) Głosić wzniosłe teorie o „prawie płodu do życia”, znów grozić matce więzieniem w imię praw tego płodu, ale równocześnie nie troszczyć się o to, aby nosicielka tego płodu miała co do ust włożyć… I rzecz szczególna, ten sam płód, nad którym trzęsą się ustawodawcy, póki jest w łonie matki, w godzinę po urodzeniu traci wszelkie prawa do opieki prawnej, może zginąć pod mostem z zimna, gdy matka — którą jej „święte” macierzyństwo czyni nieraz wyrzutkiem społeczeństwa — nie ma dachu nad głową.

niedziela, 25 września 2016

Angelus

W październiku przyznana zostanie Literacka Nagroda Europy Środkowej "Angelus". Wyboru dokona jury, ale jedna z książek, które znalazły się w finale, otrzyma również Nagrodę Czytelników im. Natalii Gorbaniewskiej. Wśród nominowanych pozycji jest  "Solfatara" Macieja Hena, o której pisałam na początku roku. Jeśli podobała się Wam ta powieść albo zdąży Wam się spodobać przed 12 października, to możecie oddać swój głos TUTAJ (po prawej stronie).





***

Z zupełnie innej beczki: otwieram wersje robocze moich potencjalnych wpisów, stwierdzam, że do niczego się nie nadają, że inni piszą o wiele lepiej i że właściwie nie mam nic ciekawego do powiedzenia. Jak żyć?;)

***

A poza tym uważam, że wyroki Trybunału Konstytucyjnego z 9 marca i z 11 sierpnia 2016 roku powinny zostać opublikowane.

czwartek, 22 września 2016

Kobieta w literaturze XXXVIII

Źródło cytatu: pierwszy tom "Sagi rodu Forsyte'ów" Johna Galsworthy'ego w przekładzie Róży Centnerszwerowej, Książka i Wiedza 1987

Carl Holsoe: Wnętrze z kobietą widzianą z tyłu
   Ale w tym momencie wejście Frances i Eufemii niefortunnie przerwało rozmowę, nie był to bowiem temat nadający się do dyskutowania w obecności młodych panien.
   Jakkolwiek też Swithin niechętnie urwał w chwili, kiedy miał oznajmić coś ważnego, rychło jednak odzyskał chęć do rozmowy. Lubił Frances - Francie, jak ją nazywano w rodzinie. Wyglądała tak elegancko, w dodatku słyszał, że komponowanymi przez siebie pieśniami wcale przyzwoicie zarabia "na szpilki", co uważał za wielce rozumne z jej strony.
   Dumny też był ze swojej wyrozumiałości w stosunku do kobiet - nie widział powodu, dla którego by im miano odmawiać prawa malowania obrazów, komponowania melodii czy nawet pisania książek, zwłaszcza jeśli mogą czerpać z tego zajęcia korzyści materialne. Nie miał nic przeciwko temu - chroni to je od niejednego zła, a zarazem nie robi z nich niby-mężczyzn.

sobota, 17 września 2016

CZAROWNICE Z SALEM

Tytuł: Czarownice z Salem (The Crucible)
Pierwsze wydanie: 1952
Autor: Arthur Miller
Tłumaczenie: Anna Bańkowska

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
ISBN: 978-83-7648-163-0
Stron: 287

Dramat Arthura Millera to w tej dosłownej warstwie opowieść o polowaniu na czarownice w Salem w stanie Massachusetts w 1692 roku, ale w chwili publikacji tego utworu wszyscy wiedzieli, że autor nawiązuje tak naprawdę do nieco bardziej bieżących wydarzeń, mianowicie do polowania na komunistów na początku lat pięćdziesiątych, na czele którego stał amerykański senator Joseph McCarthy.

wtorek, 6 września 2016

KOCHANKOWIE MOJEJ MATKI

Tytuł: Kochankowie mojej matki (My Mother's Lovers)
Pierwsze wydanie: 2006
Autor: Christopher Hope
Tłumaczenie: Ewa Pankiewicz

Wydawnictwo: W.A.B. 2008
Seria: Don Kichot i Sancho Pansa
ISBN: 978-83-7414-387-5
Stron: 492


Gdybym oceniała książki po okładce, nie zdecydowałabym się zapewne na lekturę „Kochanków mojej matki”. Obwoluta z podmalowanym zdjęciem Katharine Hepburn i standardowymi cytatami z zagranicznych recenzji sugerują, że to romans retro w egzotycznej scenerii, a tego rodzaju literatury staram się unikać. (Dobry romans nie jest zły, ale tych rzeczywiście dobrych jest niestety tak niewiele, że zwykle po prostu nie ryzykuję straty czasu). Mnie polecono powieść Hope’a jako ciekawy obraz życia w Afryce Południowej i to się akurat sprawdziło, co po raz kolejny dowodzi, że lepiej kierować się opiniami znajomych niż obietnicami wydawnictw.

sobota, 13 sierpnia 2016

Kobieta w literaturze XXXVII

Źródło cytatu: "Osobliwości miast i dziwy podróży 1325-1354" Ibn Battuty, tłumaczenie Tadeusza Majdy i Haliny Natorf, Książka i Wiedza 1962, str. 160-162


O tym, jak mieszkańcy Indii palą ciała swoich zmarłych

   Gdy powróciłem od szejcha, ujrzałem, jak ludzie z naszego obozu spieszyli gdzieś, a wśród nich zobaczyłem towarzyszy moich. Zapytałem ich o przyczynę tego. Oni zaś rzekli mi, że zmarł był pewien niewierny Hindus i że stos rozniecono, aby spalić zwłoki zmarłego i jego żonę. Gdy ciała obojga spalone zostały, moi towarzysze podróży wrócili i opowiedzieli mi, że niewiasta owa trzymała w objęciach męża tak długo, póki nie spłonęła wraz z nim w płomieniach. Często też później zdarzało mi się widzieć w onym kraju niewiasty hinduskie na koniach, obleczone w drogie szaty, a za nimi korowód ludzi, muzułmanów i niewiernych, podążających przy dźwiękach trąb i bębnów. Towarzyszyli im bramini, znamienite osobistości w Indiach. Jeżeli dzieje się to w posiadłościach sułtana, wonczas zwracają się z prośbą do niego, aby przyzwolił na spalenie owej kobiety. Wtedy on zezwala im i niewiasta zostaje spalona.

piątek, 12 sierpnia 2016

Kobieta w literaturze XXXVI

Źródło cytatu: "Osobliwości miast i dziwy podróży 1325-1354" Ibn Battuty, tłumaczenie Tadeusza Majdy i Haliny Natorf, Książka i Wiedza 1962, str. 239-240


O kobietach z wysp Malediwów

   Mieszkanki onych wysp nie mają we zwyczaju osłaniać twarzy; nie czyni tego nawet królowa. Włosy swe wszelako czeszą i upinają. Większość niewiast nosi jeno fartuch, który okrywa je od pępka aż do stóp, podczas gdy resztę ciała mają obnażoną. W ten sposób pokazują się na bazarach i we wszystkich innych miejscach. Gdym otrzymał urząd sędziego na Malediwach, postanowiłem znieść ów zwyczaj, rozkazałem przeto, aby wszystkie niewiasty ubierały się. Wszelako nie udało mi się tego przeprowadzić. Wprawdzie żadnej niewiasty, która ze sporną sprawą przychodziła, nie dopuszczano do mnie, jeśli nie była całkiem odziana, lecz poza swym domem władzy już nie miałem. Niektóre z nich noszą jeszcze prócz fartucha także koszule z krótkimi i szerokimi rękawami. Moje zaś niewolnice nosiły szaty mieszkańców Delhi i osłaniały oblicza, lecz strój ten, miast je zdobić, przydawał im raczej szpetoty, jako że nie zwykły go nosić.

środa, 10 sierpnia 2016

DZIENNIK

Tytuł: Dziennik
Pierwsze wydanie: 2012
Autor: Jerzy Pilch

Wydawnictwo: Wielka Litera
ISBN: 978-83-64142-85-7
Stron: 464

 
"Dziennik" zawiera teksty napisane między grudniem 2009 i listopadem 2011 roku, które na bieżąco były publikowane w "Przekroju". Wydaje mi się, że te zapiski były dla Pilcha formą rehabilitacji - w znaczeniu zupełnie dosłownym. Właśnie tak, moim zdaniem, trzeba interpretować każdą linijkę tej książki: jako próbę odtwarzania samego siebie. Sukces możliwy jest tylko na stosunkowo krótkich odcinkach, porażka - jeszcze przed metą - jest właściwie nieuchronna. Chodzi o to, żeby jak najpóźniej się poddać.
Mam za sobą rok nie najgorszej formy i zupełnie koszmarnego - dzień w dzień - samopoczucia. Plus ryzykowną wiedzę, jak jednym ruchem, tracąc formę, poprawić samopoczucie. Plus proste przeświadczenie, że minimalny wysiłek - najlepiej umysłowy - warto zrobić. Całkiem w sobie samym jeszcze się nie uplasowałem, ale kto wie. Sporo odzyskując, nie mam częstego u współbraci złudzenia, że uzyskałem życie wieczne. Skąd! Poczucie jego biegu teraz dopiero jest tragiczne. Ale zwycięża - cóż z tego, że nieco zgrana - kwestia smaku. Od frazy: "Zapił się na śmierć", znacznie przecież bardziej wyrafinowana, znacznie dowcipniejsza i znacznie radośniejsza jest fraza: "Przestał pić i umarł". [21 stycznia 2011, str. 282]

niedziela, 7 sierpnia 2016

Trzy po trzy

Ludzkość dzieli się na dwie grupy: tych, którzy uważają, że przesadzam, kiedy skarżę się na - ich zdaniem wyimaginowane - fizyczne dolegliwości (sugerują raczej istnienie psychicznych), oraz na tych, którzy dostrzegają we mnie istotę wrażliwą i chorowitą, która zdecydowanie częściej powinna korzystać z pomocy lekarzy. Ta pierwsza grupa jest liczniejsza; do drugiej należy tylko moja mama.

Jeśli jednak ktoś jeszcze ośmieli się nazwać mnie hipochondryczką, zmiażdżę tę potwarz następującym argumentem: kilka niepozornych plamek na plecach, które zauważyłam w niedzielę wieczorem, wzięłam początkowo za efekt działalności bieszczadzkich komarów i mimo nasilających się - mniej wizualnych - objawów, dopiero w środę rano po raz pierwszy przyszło mi do głowy, że być może to ospa wietrzna lub ewentualnie jakaś egzotyczna groźna choroba przywleczona do Krakowa przez pielgrzymów, na którą jako Europejka z dziada pradziada jestem zupełnie nieodporna. Lekarz stwierdził jednak ospę i tak po dwóch tygodniach urlopu i dwóch dniach w pracy, mam zwolnienie lekarskie do końca przyszłego tygodnia. Na razie. W moim wieku może przecież dojść do poważnych powikłań.

Zgodnie z zaleceniem lekarza siedzimy teraz w domu - ja i moje krosty - i nic nie robimy, więc pomyślałyśmy sobie, że może ostatecznie popełnimy jakiś wpis na blogu. Uprzedzam jednak, że tym razem w niewielkim stopniu dotyczył on będzie literatury - w czasie urlopu zdecydowanie dużo spacerowałam i zwiedzałam, więc na czytanie czasu i sił już nie starczyło. Może dlatego, że już wtedy w moim organizmie bez mojej wiedzy i pozwolenia panoszył się podstępny wirus.

piątek, 8 lipca 2016

Dolinki krakowskie, Dubie - Bębło

W pewien czerwcowy dzień wybraliśmy się na małą wycieczkę do Dolinek Krakowskich. Nie do wszystkich, rzecz jasna, a tylko do dwóch. Wyprawa była bardzo przyjemna, zwłaszcza że spora część trasy wiodła przez las, gdzie upał aż tak nie doskwierał. 

środa, 6 lipca 2016

Kobieta w literaturze XXXV

Źródło cytatu: "Kopiec wspomnień", rozdział "Kraków wczorajszy w anegdocie" autorstwa Stanisława Broniewskiego,  Wydawnictwo Literackie 1964


   Rys zgryźliwości czy malkontencji, przypisywany rdzennym "krakauerom", ma swe źródło - poza malarycznym mikroklimatem miasta - również w charakterze ówczesnego, śródmiejskiego budownictwa. Jakże zdobyć się na radość życia w kamienicy czynszowej, w której wygódka znajduje się na półpiętrze lub na końcu ganku okalającego podwórze, a w wąskich i głębokich pokojach słońce potyka się już w oknach o kremowe firanki, a dalej, krok za krokiem, gęstnieje półmrok aż do przeciwległego kąta pokoju, gdzie rozpiera się przykryte aksamitną kapą łoże małżeńskie, uzbrojone po bokach w "nachkastliki" z marmurowymi płytami; a obok, z takąż płytą umywalnia, na niej zaś miednica porcelanowa i dzbanek - zdobne w liście winogradu lub różowe chryzantemy. Wieczorem rozświetla ten zakątek naftowa lampa, wisząca na mosiężnych łańcuszkach. Różowa umbra, kształtu fantazyjnego baniaka, stwarza nastrój kuszący i grzeszny, jak z operetek Offenbacha.

piątek, 1 lipca 2016

OLIVE KITTERIDGE

Tytuł: Olive Kitteridge
Pierwsze wydanie: 2008
Autorka: Elizabeth Strout
Tłumaczenie: Ewa Horodyska

Wydawnictwo Nasza Księgarnia
ISBN: 978-83-10-12833-1
Stron: 341

 
Czytając tę książkę, wciąż miałam przed oczami (oczywiście metaforycznie) jej wybitną ekranizację. Nie potrafię rozpatrywać tych dwóch dzieł osobno, Olive zawsze będzie miała dla mnie spojrzenie Frances McDormand, a Henry - twarz Richarda Jenkinsa.

Gdyby nie serial, prawdopodobnie wcale nie zwróciłabym uwagi na te opowiadania. Niedawno zdałam sobie sprawę z tego, że częściej sięgam po pozycje autorstwa panów, a jeśli już decyduję się na przeczytanie beletrystyki napisanej przez kobietę, robię to na ogół dopiero wskutek czyjejś rekomendacji. Gdybym zobaczyła tę książkę w bibliotece lub księgarni, wyobraziłabym sobie niechybnie, że to coś w rodzaju "Olive Kitteridge wśród lawendy" albo "nad rozlewiskiem" i ominęłabym cały regał szerokim łukiem. Preferuję mniej - jakby to powiedzieć - emocjonalny rodzaj narracji niż ten charakterystyczny dla tzw. literatury kobiecej. I między innymi właśnie dlatego opowiadania Elizabeth Strout bardzo mi się spodobały.

czwartek, 23 czerwca 2016

SŁONIMSKI. HERETYK NA AMBONIE

Być może gdybym czytała biografię Słonimskiego kilka lat temu, skupiłabym się na innych aspektach jego życiorysu. Teraz dostrzegam tu przede wszystkim historię człowieka, który świadomie zdecydował się na stosunkowo drobny - w swoim mniemaniu - kompromis, szybko został zmuszony do znacznie większych ustępstw (a właściwie świństw), ale opamiętał się wreszcie i ostatecznie odważył głośno opowiedzieć po właściwej stronie.

niedziela, 29 maja 2016

Moje słuszne poglądy na wszystko VI - prawo jazdy w Krakowie

Główną przyczyną przedłużającej się ciszy na moim blogu był kurs prawa jazdy, na który zapisałam się w lutym i który niedawno szczęśliwie zakończyłam. Zdołałabym zapewne załatwić to szybciej, gdyby wykłady i jazdy nie kolidowały mi z pracą.

Postanowiłam przygotować się gruntownie do zdania egzaminu teoretycznego i praktycznego, co było o tyle trudne, że pochodzę z rodziny niezmotoryzowanej, więc pewne kwestie oczywiste dla innych dla mnie wcale takie nie były. Mimo to udało mi się zdać za pierwszym razem i teorię, i praktykę, choć oczywiście miałam też sporo szczęścia, zwłaszcza w przypadku praktyki na mieście;). Poniżej kilka informacji i refleksji, może okażą się dla kogoś pomocne, szczególnie jeśli zamierza zdawać w Krakowie.

piątek, 29 kwietnia 2016

ROSS POLDARK

Tytuł: Ross Poldark
Tłumaczenie: Tomasz Wyżyński
Pierwsze wydanie: 1945
Autor: Winston Graham

Wydawnictwo: Czarna Owca
Seria: Dziedzictwo rodu Poldarków (cz.1)
ISBN: 978-83-8015-165-9
Stron: 464

Nie każdy potrafi pisać równie dobrze jak Jane Austen – rzecz niby oczywista, ale szczególnie mnie to irytuje, kiedy sięgam po powieść, której akcja rozgrywa się właśnie w tamtej epoce: wtedy zawsze towarzyszy mi cicha nadzieja, że kolejnemu autorowi udało się równie inteligentnie i stylowo przedstawić ówczesne charaktery i relacje międzyludzkie, i niezmiennie doznaję rozczarowania.

piątek, 15 kwietnia 2016

CZAS KOR-U. JACEK KUROŃ A GENEZA SOLIDARNOŚCI

Tytuł: Czas KOR-u. Jacek Kuroń a geneza Solidarności
Pierwsze wydanie: 2011
Autor: Andrzej Friszke

Wydawnictwo: Znak, Instytut Studiów Politycznych PAN
ISBN: 978-83-240-1813-0, 978-83-60560-74-5
Stron: 613




Śledzę uważnie to, co się wyprawia na naszej scenie politycznej. Zamiast aktorów snują się po niej kaskaderzy, którymi dyryguje autor dramatu i zarazem reżyser ukryty przed publicznością w budce suflera. Spektakl jest żenujący. Ten teatr potrzebuje gruntownej reformy, ale brakuje autorytetu, osobowości odpowiedniego formatu, której z pełnym zaufaniem moglibyśmy powierzyć tę sprawę.

Najgorsze jest jednak to, że znaczna część społeczeństwa nie dostrzega problemu, albo dostrzega, ale siedzi cicho, konsumując ochłapy w postaci 500 zł. Dopiero teraz widać, jak bardzo nie dojrzeliśmy jeszcze do demokracji i do bycia Europejczykami. Takie egoistyczne i krótkowzroczne nastawienie Polaków mogłaby zmienić odpowiednia edukacja: uczenie tolerancji, empatii, współpracy, odpowiedzialności za siebie i współodpowiedzialności za środowisko, w którym się żyje, pokazywanie jak działa państwo na szczeblu lokalnym i centralnym, tego co jest możliwe, a co jest tylko pustą obietnicą. Długofalowe działania w tym zakresie mogłyby przynieść skutek, ale są znacznie mniej spektakularne niż kolejny apel ku czci, więc raczej nie spodziewam się wysypu tego typu projektów, przynajmniej nie ze strony rządzących polityków.

piątek, 25 marca 2016

KOBIETA EPOKI WIKTORIAŃSKIEJ. TOŻSAMOŚĆ, CIAŁO I MEDYKALIZACJA

Tytuł: Kobieta epoki wiktoriańskiej. Tożsamość, ciało i medykalizacja
Pierwsze wydanie: 2013 (chyba)
Autorka: Agnieszka Gromkowska-Melosik

Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza "Impuls"
ISBN: 978-83-7850-513-6
Stron: 191


Tak, tak, to kolejna książka o tym, jak w XIX wieku ciemiężono kobiety. Na tamtym etapie rozwoju ludzkości klasyczna metoda "za włosy i do jaskini" stała się już nieco zbyt kontrowersyjna (przynajmniej wobec białych kobiet z zamożnych warstw społeczeństwa), wymyślono więc nowe, ale cel pozostał ten sam: kobieta ma rodzić i wychowywać dzieci, ładnie wyglądać, sprzątać jaskinię, gotować - oczywiście najlepiej w milczeniu, no chyba że akurat postanowi wygłosić pean na cześć swego pana i władcy.

poniedziałek, 21 marca 2016

Kobieta w literaturze XXXIV

Źródło cytatu: "Kobieta epoki wiktoriańskiej. Tożsamość, ciało i medykalizacja" Agnieszki Gromkowskiej-Melosik, Oficyna Wydawnicza "Impuls" 2013

   Przedstawiona wyżej krótko debata między J.S. Millem i J. Ruskinem stanowi dobre wprowadzenie do zaprezentowania poglądów innych myślicieli epoki wiktoriańskiej na kształcenie kobiet oraz rozwijanie ich możliwości w sferze intelektualnej. Znakomitego przykładu w tej dziedzinie dostarcza książka Sex in Education ("Płeć w edukacji") z 1875 roku, autorstwa Edwarda Hammonda Clarke'a, członka Towarzystwa Medycznego w Massachusetts oraz American Academy of Arts and Science, a także profesora Harvard College. Clarke przekonywał w niej, że choć mężczyźni i kobiety są równi wobec siebie [...], to jednak "nie oznacza to, że te płcie są takie same; one są inne [...]". Wyrażał też zaniepokojenie działaniami na rzecz poszerzenia edukacji kobiet, które "wydają się ignorować wszelkie różnice płciowe i traktować ją [kobietę] jakby była identyczna z mężczyzną [...], jakby jej organizacja, a w konsekwencji również funkcjonowanie były męskie, a nie kobiece". [...]

niedziela, 20 marca 2016

Kobieta w literaturze XXXIII

Źródło cytatów: "Kobieta epoki wiktoriańskiej. Tożsamość, ciało i medykalizacja" Agnieszki Gromkowskiej-Melosik, Oficyna Wydawnicza "Impuls" 2013

   Wyjście za mąż stanowiło absolutny i podstawowy obowiązek każdej kobiety. Wydawca "The Catholic World" Isaac Hecker pisał o tym w 1869 roku tak: "Kobieta została stworzona do roli żony i matki; to jest jej przeznaczeniem. Odwołują się do niego wszystkie instynkty, jest to bowiem cel dany jej przez naturę. Właściwą sferą działania kobiety jest dom rodzinny, a jej właściwym zadaniem opiekowanie się gospodarstwem domowym, zajmowanie się rodziną, wychowywanie dzieci i przyczynianie się do ich kształcenia. Z tego powodu jest ona wyposażona w cierpliwość, wytrwałość, pasywną odwagę, nadzwyczajną wrażliwość, zdolność do współczucia i znaczące zdolności w sferze kierowania i administrowania [domem]. Jest zrodzona po to, aby być królową swojego ogniska domowego i sprawić, aby jej dom był pogodny, jasny i szczęśliwy". W podobny sposób  ujmuje tę kwestię autor artykułu The Influence of Women zamieszczonego w "The London Review": "Zawsze gotowa, szlachetna, delikatna, ufająca własnym instynktom i niewstydząca się kobiecej jakości mózgu... szczęśliwa, że żyje w uczuciu miłości - szczęśliwa, że jest obdarowana siłą i że jest dawcą czystości, wdzięczna za łaskawe obowiązki jej domu, wdzięczna za drogocenne brzemię jej macierzyństwa, wdzięczna, że jej droga wiedzie przez bezpieczne drogi... miłująca, dająca, poświęcająca się". [str. 49-50]

środa, 16 marca 2016

Moje słuszne poglądy na wszystko V - Rządzie, publikuj!

Odnoszę wrażenie, że za mało Polaków interesuje się sprawą Trybunału Konstytucyjnego, a w każdym razie zdecydowanie zbyt mało w stosunku do wagi problemu. Oczywiście działania obecnego rządu i obecnego prezydenta, a przede wszystkim obecnego prezesa nie tylko w tej sprawie są idiotyczne i przerażające, ale ta konkretna kwestia jest bardzo szczególna. Właśnie się rozstrzyga, czy partia, która wygrała wybory parlamentarne, może wszystko, na przykład bezkarnie podeptać konstytucję.

poniedziałek, 1 lutego 2016

RACHUBA ŚWIATA

Tytuł: Rachuba świata (Die Vermessung der Welt)
Pierwsze wydanie: 2005
Autor: Daniel Kehlmann
Tłumacz: Jakub Ekier

Wydawnictwo: W.A.B. 2007
Seria: Inne Historie
ISBN: 978-83-7414-353-0
Stron: 250


Krótko: świetna książka. Zaczęłam ją czytać pewnej nocy, mniej więcej wpół do czwartej, kiedy nie mogłam usnąć i uznałam, że w takim razie lepiej wstać. Spodziewałam się, że powieść o dwóch niemieckich naukowcach żyjących na przełomie XVIII i XIX wieku uśpi mnie w co najwyżej pół godziny, ale zupełnie nagle było już wpół do siódmej, a ja zorientowałam się, że przeczytałam ponad połowę. Położyłam się wreszcie, ale z żalem.

Myślę, że najlepiej podsumowuje tę powieść zamieszczony na obwolucie cytat z "Frankfurter Rundschau": "genialny figiel". Bo Daniel Kehlmann stworzył, owszem, coś w rodzaju biografii równoległych Carla Friedricha Gaussa i Alexandra von Humboldta i może rzeczywiście kluczowe fakty są mniej więcej prawdziwe, natomiast szczegóły autor po prostu - jak mi się wydaje - zmyślił, ale zrobił to elokwentnie, interesująco, zabawnie i mądrze.

niedziela, 31 stycznia 2016

NOWA POLSKA. PRZEWODNIK DLA POLAKÓW



Tytuł: Nowa Polska. Przewodnik dla Polaków
Autorzy: Rafał Madajczak, Mikołaj Wurdulak
Rysunki: Andrzej Milewski (Andrzej Rysuje)

Wydawnictwo: Agora
ISBN:978-83-268-2364-0
Stron: 141



Niech Was nie zmyli okładka: niniejszy przewodnik nie jest kolejnym pseudopatriotycznym peanem ku czci V RP. Logo ASZdziennika mówi wszystko, przynajmniej tym, którzy kojarzą „najlepsze zmyślone newsy w kraju”. Czy rzeczywiście są najlepsze – nie wiem, ale nie raz i nie dwa spadłam i padłam buszując po tym serwisie. Jest prawdą powszechnie znaną, że rzadko kupuję i czytam nowości, ale tę pozycję po prostu musiałam mieć. Nie mogłam się oprzeć, zwłaszcza że Beata z Kępy „nie wydrukowałaby tej książki”, a Andrzej z Krakowa dzięki niej nareszcie wie, o co chodzi w jego pracy. (Polecam też lekturę blurbów wymyślonych przez czytelników).

czwartek, 21 stycznia 2016

SOLFATARA

Tytuł: Solfatara
Autor: Maciej Hen
Pierwsze wydanie: 2015

Wydawnictwo: W.A.B.
Seria: Archipelagi
ISBN: 978-83-280-2081-8
Stron: 917

Na obrazach François de Nomé, jednego z bohaterów powieści, monumentalne, bogato rzeźbione budowle zdecydowanie dominują nad drobnymi sylwetkami ludzkimi; jakby malarz dodawał scenki rodzajowe tylko po to, żeby obraz był o czymś i się sprzedał. Podczas konstruowania tej powieści pan Hen nie wzorował się na tym artyście i opowiadanym historiom i swoim bohaterom poświęcił równie dużo miejsca co tłu "Solfatary", czyli powstaniu, które wybuchło w Neapolu w 1647 roku, kiedy ludność gwałtownie i krwawo sprzeciwiła się wysokim podatkom.

wtorek, 5 stycznia 2016

Słomiany zapał

Muszę Was rozczarować: mimo szumnych zapowiedzi z marca nie wezmę udziału w konkursie na blog roku. Pieniądze, które odkładaliście, żeby na mnie zagłosować, wpłaćcie na konto Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Albo oszczędzajcie na kaucje i wyroki dla znajomych wegetarian, rowerzystów, ekologów i wojujących ateistów - w świetle niedawnych wypowiedzi ministra Waszczykowskiego penalizacja tych postaw i zachowań wydaje się nieuchronna.