Impresje

środa, 27 maja 2020

Kobieta w literaturze LXX

Źródło cytatu: "Staropolska miłość" Alojzego Sajkowskiego, Wydawnictwo Poznańskie 1981, str. 173


   Jmp. starosta grabowiecki - donosi Sarnecki Radziwiłłowi w dniu 11 sierpnia 1695 - uwiózł z Lublina jejm. pannę Modrzejowską, podskarbiankę kor. nad., w ciężkim matkę eo casu zostawiwszy żalu. A to tak. Kiedy mu nie pomogły różne instancyje osobliwie Parlamentu tamecznego, bo i królewskie były concumvalencyje o tę Damę. Widząc, że matka Chomentowskiemu, wojewodzicowi bracławskiemu, onę już deklarowała, ad haec violentia media udał się. Panna naprzód miała do niego osobliwą inklinacyją podobno i z namowy jej konfidentek, które dobrze muneribus pan młody osypał, tak się dała namówić.
   O północy porwała się z łóżka, na ktorym matka z nią spała, która gdy poczuła, że wstaje, pyta się: dokąd wstajesz? Odpowiedziała: "Opus naturae". Zawołała na dziewczynę: "Idź za panną!" Dziewczyna ochotnie uczyniła, bo i ta pretio była namowiona. Wyszła z panną, ktora głowę sobie zawiązawszy chustką i płaszcz na się włożywszy, in albis boso poszła do karety. Tam w kontusz soboli obwiniona jechała przez miasto i słomiany rynek z assistentią świc. Tam już pan młody odwod trzymał we stu albo więcej koni. Za miastem dopiro wsiadł do karety i z nią jechał aż do Łęcznej. Tam transfigurativ w sobotę przeszłą pomienioną pannę, którym ślub dawał jm. ks. oficjał lubelski. Była pogoń za nim od jmp. wojewodzica bracławskiego, ale obaczywszy większe siły jmp. starosty, lubo i Trybunał mu przydał ludzi, obrocił się nazad [...] Bardzo Królestwo Imć apprehendowało to, że tak w młodym wieku panna, we 14 lat, odważyła się na to, tak wielkiego rodzica corka.

piątek, 8 maja 2020

Kobieta w literaturze LXIX

Źródło cytatu: "Anioł w domu, mrówka w fabryce" Alicji Urbanik-Kopeć, Wydawnictwo Krytyki Politycznej 2018, ebook, str. 36-39. Książkę dostałam za to, że zapisałam się w kwietniu do newslettera KP, ale okazała się naprawdę interesująca i dobrze napisana.


Trzecia okazja nadeszła w 1883 roku i ta odbiła się szerokim echem. W roku tym warszawskie władze miejskie i policja postanowiły walczyć z epidemią chorób wenerycznych. Wobec braku skutecznych sposobów leczenia jedyną metodą na ograniczenie rozprzestrzeniania się kiły i syfilisu były wzmożone kontrole sanitarne. Policja już wcześniej miała obowiązek doprowadzać prostytutki raz na dwa tygodnie na badanie, jednak poniekąd słusznie podejrzewano, że nie tylko one mogą być chore. Oberpolicmajster (czyli szef policji) Warszawy, generał Mikołaj Buturlin, wydał zarządzenie, by do regularnych kontroli lekarskich zgłaszały się również kobiety pracujące najemnie, to jest w kawiarniach, barach, szynkach, restauracjach i fabrykach, ale tylko wtedy, jeśli ich pracodawcy nie będą w stanie poręczyć za ich moralne prowadzenie. Ustawa okazała się katastrofalnie nieskuteczna, szczególnie w fabrykach. Z pięciuset zawiadomionych zakładów produkcyjnych poręczenie odesłały tylko sześćdziesiąt dwa. Wobec tego zadecydowano o przeprowadzaniu badań lekarskich. Tę groźbę robotnicy i robotnice odebrali jako ostateczną potwarz, zrównującą pracownice fabryczne z prostytutkami. I w tej właśnie sprawie głos zabrał Proletariat.
W odezwie autorzy nazywają zarządzenie Buturlina „obelgą wyrządzoną całej ludności robotniczej”. Co ciekawe, odezwa ta adresowana jest tylko do robotników, a nie do robotnic albo chociaż do robotników i robotnic razem. „Robotnicy Obywatele! – rozpoczyna Waryński – rozporządzenie […] nakazuje oddawać rewizji policyjno-lekarskiej wszystkie kobiety pracujące na fabrykach, warsztatach i magazynach […]. Jest to obelga, jakiej świat nie słyszał”. Dlaczego jednak jest to obelga? „A więc dość żyć z pracy, by nieść na swym czole piętno prostytutki! – grzmi Waryński. – Więc żony, córki i siostry wasze, które los zmusił pracować, prawo zalicza do rzędu ulicznych nierządnic, handlujących swym ciałem”. Praca w fabryce jest zatem przymusem, który z powodu nowego prawa może stać się jeszcze bardziej przykry, ponieważ dojdzie do niego upokorzenie moralne. Kogo jednak Proletariat uznaje za ofiarę tej sytuacji? „Robotnicy! Wam dano policzek, was spodlić chciano – wypróbować waszą cierpliwość i uległość!” Otóż upokorzeni zostaną robotnicy, mężczyźni, których siostry, matki i żony będą poddawane kontroli. Mamy tu więc do czynienia z klasycznym patriarchalnym traktowaniem kobiety jako własności mężczyzny. Atak na nią uderza w jej właściciela. To robotnicy (a nie robotnice) powinni się czuć oburzeni nowym prawem, ponieważ to im, mężczyznom, imputuje się, że ich żony, matki i siostry są w jakiś sposób skompromitowane moralnie, a więc kompromitują ich samych. Starając się wzbudzić bunt w robotnikach, Waryński pisze dalej: „Czy dozwolicie podłym agentom znęcać się nad słabszą połową waszej robotniczej klasy?”. Po raz kolejny odwołuje się do patriarchalnego porządku, w którym to mężczyźni, sami uciskani, mają bronić tak samo uciskanych, a może jeszcze bardziej kobiet. Robotnicy nawet do rewolucji społecznej mają przystąpić powodowani bardzo tradycyjnymi wartościami – takimi właśnie jak obowiązek obrony kobiet. Cała odezwa, mimo że inspirowana niesprawiedliwością wobec kobiet, adresowana jest do mężczyzn jako aktywnych podmiotów, chociaż w tym przypadku założenie bierności kobiet jest zupełnie nieuzasadnione.