Impresje

sobota, 11 września 2010

Ederlezi

Nigdy nie przepadałam za muzyką ludową, może dlatego, że w czasach, w których kształtował się mój muzyczny gust, uważano ją za coś obciachowego (mówi się tak jeszcze?). O internecie w tym moim powiatowym miasteczku nikt jeszcze wtedy nie słyszał, o serwisach typu youtube czy last.fm nie wspominając, nasze domowe radio nawet nie odbierało UKF, a moi rodzice słuchali głównie Radia Kielce i czasami Programu Pierwszego PR. W tej pierwszej stacji puszczano często coś, co mi wtedy przypominało śpiewy kółek gospodyń wiejskich, i jakieś smęty w cotygodniowym koncercie życzeń. Toteż do muzyki ludowej się zraziłam na długie lata, choć tak na dobrą sprawę nic o niej nie wiedziałam.
Dziś nie jest ze mną pod tym względem o wiele lepiej, słucham raczej innego rodzaju muzyki (co widać chociażby w zakładce Muzyka na tym blogu), ale przynajmniej nie mam już uprzedzeń i od czasu do czasu coś z tego gatunku mi się spodoba. Np. uwielbiam "Ederlezi".

Tekst jak tekst, ale muzyka... Jak mi podpowiada Wikipedia to tradycyjna i bardzo popularna piosenka mniejszości romskiej na Bałkanach. Tytułowy (tytułowe? tytułowa?) "Ederlezi" to romska (nie wiem, czy powinnam pisać: "cygańska") nazwa święta obchodzonego w tamtych rejonach 6 maja (wg kalendarza juliańskiego - 23 kwietnia) na cześć św. Jerzego i początku wiosny.

Tekst brzmi mniej więcej tak (choć istnieją różne wersje):

Sa me amala oro khelena
Oro khelena, dive kerena
Sa o Roma daje
Sa o Roma babo babo
Sa o Roma o daje
Sa o Roma babo babo
Ederlezi, Ederlezi
Sa o Roma daje

Sa o Roma babo, e bakren chinen
A me, chorro, dural beshava
Romano dive, amaro dive
Amaro dive, Ederlezi

E devado babo, amenge bakro
Sa o Roma babo, e bakren chinen
Sa o Roma babo babo
Sa o Roma o daje
Sa o Roma babo babo
Ederlezi, Ederlezi
Sa o Roma daje

A tłumaczy się go mniej więcej tak [źródło: mojebalkany.pl]:
Przyjaciele tańczą oro (*1)
Tańczą oro, dzień świętują
Każdy Cygan, mamo
Każdy Cygan, tato, tato
Każdy Cygan, o mamo
Każdy Cygan, tato, tato
Ederlezi, Ederlezi
Każdy Cygan, mamo

Każdy Cygan, tato, owcę bije (*2)
A ja, biedna, siedzę sama
Cygański dzień, nasz dzień
Nasz dzień, Ederlezi

Dali, tato, owcę nam
Każdy Cygan, tato, owcę bije
Każdy Cygan, tato, tato
Każdy Cygan, o mamo
Każdy Cygan, tato, tato
Ederlezi, Ederlezi
Każdy Cygan, mamo

(*1) – cygański (i nie tylko) taniec w kole
(*2) – w sensie: ubija (jak rzeźnik) na święto
Nie jest to, jak widać, szczyt  poetyckości i wyrafinowania, mogę się tylko dziwić, dlaczego wszystkie wokalistki wkładają w śpiewanie tego utworu tyle uczucia...

Ale przejdźmy do najważniejszego, czyli do muzyki. Powstało pewnie z milion wersji tego utworu, natomiast ja zaprezentuję kilka wybranych.

Chyba najbardziej znana poza Bałkanami jest ta Gorana Bregovića:


W Polsce popularna jest również wersja, którą wykonuje on wspólnie z Kayah:


To interpretacja Nigela Kennedy'ego i zespołu Kroke:


Ja mam jednak dwie ulubione wersje - tę wykonywaną przez Marię Deligianni:


oraz przez polski zespół Dikanda:


Urocze, prawda? Może ktoś poleci mi jeszcze jakąś ciekawą interpretację "Ederlezi"?

24 komentarze:

  1. Ale ze mnie bystrzacha;) Mam płytę Kennedy'ego (ale bez tytułów) i dopiero teraz zrozumiałam, dlaczego jeden z utworów wydaje mi się znajomy;))) To naturalnie Ederlezi. Ze swojej strony polecam wersję Bregovica z "Czasu Cyganów" (jest w youtube), moim zdaniem jest to przy okazji najpiękniejsza scena w tym filmie.
    A słuchałaś kiedyś Kapeli ze Wsi Warszawa? Folku nie lubię, ale przyznam, że ciekawie grają.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie oglądałam zbyt wielu filmów Kusturicy. Bardzo mi się kiedyś spodobał "Underground", ale już "Życie jest cudem" niespecjalnie, natomiast "Arizona Dream" i "Czarny kot, biały kot" w ogóle już nie pamiętam. Zobaczyłam na youtube fragment wspomnianego przez Ciebie filmu z "Ederlezi" w tle (choć nie jestem pewna, czy o ten Ci chodziło) i teraz myślę, że niedługo obejrzę "Czas Cyganów".

    Słyszałam, chyba w Trójce, kilka utworów Kapeli ze Wsi Warszawa. O ile teksty do mnie za bardzo nie trafiają i nie jest to rodzaj muzyki, którego słuchałabym na co dzień, o tyle melodie mi się podobają, niektóre nawet bardzo, a profesjonalizm twórców/wykonawców naprawdę robi wrażenie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wreszcie ktoś, kogo "Życie..." też nie zachwyciło;) Ostatnio u Inez (http://krainachwilowegozapomnienia.blogspot.com/2010/09/bakanska-historia-miosna.html) była wymiana na ten temat. Chyba tylko ja byłam wyjątkiem wśród entuzjastów;) I tak jak tamże napisałam, "Czas Cyganów" trafił na miejsce drugie mojego rankingu filmów Kusturicy - zaraz po "Underground". Uprzejmie donoszę, że w środę 15.9. w TVP Kultura pokażą jego starszy film pt. "Tata w podróży służbowe". Nie znam, więc tym chętniej obejrzę:)

    Ja też nie słucham Kapeli zbyt często, ale podobają mi się. Są tak inni od codziennej papki muzycznej propagowanej przez różne radia. Paradoksalnie bardziej znani i doceniani poza PL;(

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za informację, ale nie dysponuję nie tylko kablówką, ale nawet telewizorem:) Mam tylko kartę telewizyjną i antenę na balkonie, która łapie chyba z sześć programów, więc te filmy pewnie obejrzę, ale nie w tv.

    Wydaje mi się, że "Życie jest cudem" może się bardziej podobać osobom, które nie widziały wcześniejszych filmów tego reżysera.

    Na ogół słucham Tok FM i czasami Trójki, ale nie jestem na bieżąco z muzycznymi trendami i przebojami, co zresztą widać - zamieszczam na tym blogu prawie same starocie i klasyki.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam dokładnie takie same podejrzenia co do sympatyków "Życia...";) Dla mnie to już powielanie sprawdzonego wzorca.

    Moje rozeznanie w najnowszych trendach jest również ograniczone (rano - Trójka, wieczorem - PIN i Chilli Zet). Poza tym wydaje mi się, że muzyka w radiu to jakaś papka, która ma marne szanse na trwałe zapisanie się w historii muzyki;(

    OdpowiedzUsuń
  6. Przez dziesięciolecia (chyba do czasów MTV) radio było głównym popularyzatorem i promotorem muzyki i myślę, że mogłoby podobną rolę pełnić nadal, gdyby trochę bardziej popracowano nad sposobami dotarcia do internautów. Samo umożliwienie słuchania audycji online nie wystarczy.
    Są stacje takie jak RMF czy Zet, gdzie słychać przeważnie mniej lub bardziej tandetny pop plus od czasu do czasu jakiś klasyk, ale zdarza mi się czasami trafić na coś ciekawego w "mniejszych" stacjach. Z Trójką różnie to bywa - zdarzają się fajne audycje, ale oni też mają tam swoich ulubionych wykonawców i chwalą wszystko, cokolwiek ci twórcy nagrają. Najbardziej mi odpowiadał dawny Trójkowy Express.

    OdpowiedzUsuń
  7. Może każda radiostacja ma swoje typy, które promuje? Cóż, zawsze można coś dla siebie wyłuskać. Najczęściej ciekawe utwory słyszę w kawiarniach (choć bywam w nich rzadko);)))) Ale wiadomo - są dobrane do sytuacji.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przed Twoim wpisem znałam tylko wersję Bregovicia (pierwszy link) i ją uwielbiałam. Piosenka z KAyah też świetna, ale tekst straszliwie przygnębiający. Podoba mi się głos wokalistki Dikanda. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja muzykę znajduję głównie na youtube i mimo wszystko w Trójce, ewentualnie na RMF Classic czasami coś mi się spodoba.
    Lubię słuchać różnych interpretacji tego samego utworu. Czasami cover okazuje się lepszy od oryginału. Nie mówię tu akurat o "Ederlezi", bo w przypadku tej piosenki trudno znaleźć pierwowzór.

    Wszystkich pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nowy trop - w weekend widziałam w kinie "Matkę Teresę od kotów", w której pojawiła się b. klimatyczna muzyka. Jak się okazało były to m.in. Wiolonczele z Miasta. Można posłuchać na youtubie;)

    OdpowiedzUsuń
  11. witaj Elenoir, ja w kwestyji Ederlezi, do dziś byłem przekonany że nie ma lepszego (poza Bałkanami rzecz jasna) wykonania tego kawałka niż ten Dikandy, który de facto uwielbiam (solo gitarowe mnie rozkłada total), ale dziś nieco przypadkiem (dostałem bilet w prezencie) znalazłem się na koncercie kapeli węgierskich Cyganów "Balogh Kalman&Gipsy Cimbalon Band" i stało się, rozwalili mnie total i "moją wewnętrzna pięknośc" koncert live magia!!! Ponoc Cyganie nie myślą o tym co wczoraj i jutro, lecz o obecnej chwili i ta chwila - muzyczna podróż do ich świata trwała 2h, totalny odlot, bisy, standing ovation, a w roli głównej CYMBAŁY i ich wirtuoz Balogh Kalman! kto jeszcze pamięta o czymś takim jak cymbały?A dla Romów to podstawowy i tradycyjny instrument, łączą style i gatunki, jest jazz, swing rodem jak z New Orleans, cała gama Bałkanów od Serbii przez Macedonię, Moldawię do Bułgarii i Siedmiogrodu, ba nawet ku wschodniej Turcji, czuc też arabskie i klezmerskie klimaty jak u Kroke oraz klasykę, prawdziwy Karpatian &Balkan folk! tyle tyt.wstępu, oto ich wersja EDERLEZI (ale ma sie nijak do tej koncertowej dziś) http://www.youtube.com/watch?v=wh7tZFT29k8
    polecam też inną wersję i też rodem z Bałkanów, a ściślej z Albanii, trochę to cukierkowe but i like it http://www.youtube.com/watch?v=wh7tZFT29k8
    pozdrowienia z Lublina, konrad;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, Konradzie:).
      Dwa razy wkleiłeś ten sam link. Przypuszczam, że zamiast tego pierwszego powinien być np. ten. Wersja studyjna jakoś mnie nie porwała, ale wierzę na słowo, że koncertowa jest znacznie lepsza. Przesłuchałam sobie na youtube kilka innych ich utworów i rzeczywiście - o ile mogę sądzić - świetni z nich instrumentaliści. Się im przyjrzę, lubię czasami posłuchać czegoś w tym rodzaju, dla odmiany.

      Wykonanie z tego drugiego linku też jakoś mnie nie uwiodło, nie za bardzo odpowiada mi ta aranżacja - tak jakaś mało klimatyczna.

      Pozdrawiam;)

      Usuń
  12. Dziwisz się kobietom? Zobacz proszę ile uczuć wyrazili podczas wykonywania tej pieśni mężczyźni, niestety nieżyjący już Tose Proeski oraz Erdzan. Nie wiem dla czego u nich nie wyszło "Ederlezi" a "Erdelezi". A swoją drogą, nikt chyba dawno tego nie słucha, Ja z krótkimi przerwami, pomimo tego, że nie jestem Romem, cały czas. Widać, że Romowie są u nas w Europie od dawna, skoro są hiszpańscy, bałkańscy i inni. Poznać to szczególnie po instrumentarium, niestety języka nie znam. Dobrej nocy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziwię się, bo tekst utworu przynajmniej w takim dosłownym znaczeniu jest... słaby. Może tam są jakieś podteksty, jakieś tradycje, drugie dno, nie wiem. Do mnie przemawiają w tym przypadku muzyka i wokale. O wymienionych przez Ciebie artystach nie słyszałam, ale poszukałam na youtube i stwierdzam, że ich wykonania "Ederlezi" rzeczywiście robią wrażenie.

      Ja na ogół słucham jednak czegoś innego, ale od czasu do czasu nachodzi mnie ochota na coś ludowego, niekoniecznie polskiego, ale właśnie bałkańskiego na przykład. Od tego właśnie jest internet:).

      Usuń
  13. Może i tekst błahy, ale jak to ktoś kiedyś filozoficznie stwierdził - gra na skrzypcach, to ciąganie końskim ogonem po baranich flakach. Czasem nie jest istotne, kto o czym śpiewa i po czym ciąga? Istotny jest tego efekt. Jeżeli ktoś ze strun potrafi wyszarpać wszystko, co w nich najlepsze, a z trąbek wydąć, (Mozart ich nie cierpiał), to bez względu na to co chciał wydąć lub wyszarpać, trzeba tego wysłuchać. Myślę, że mistrzom w swoim fachu można wybaczyć wiele. Ja osobiście nie gram na żadnym instrumencie i wolę nie straszyć śpiewem, mogę za to słuchając wiele ścierpieć. Moją ulubioną wersją "Ederlezi" jest ta Sofi Marinovej (na Y.T. jako Sofi Marinova LIVE - Ederlezi wrzucona przez kogoś o ps. adomsa w 2008 r.). Jest tam wszystko. Od jazzu tradycyjnego, opartego na folku bałkańskim, poprzez rock symfoniczny, aż prawie po operę. W przeciwieństwie do Ciebie lubię folk i ubolewam nad tym, że tak duże straty w naszej kulturze ludowej spowodowała nie sama wojna, tylko przesiedlenie milionów ludzi z Kresów Wschodnich na Ziemie Odzyskane. To co ze ze sobą przywieźli, niestety, wraz z nimi wymarło. Pozdrawiam i dobrej nocy życzę. Andrzej (obecnie z Kresów przeciwpołożnych do tych Wschodnich).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie słucham muzyki ludowej nie dlatego, że jej jakoś specjalnie nie lubię; to się wzięło się z nieznajomości tego gatunku i uprzedzeń wyniesionych z dzieciństwa. Zresztą cała moja rodzina jest wybitnie amyzykalna;).

      Potrafię jednak docenić efekt, o którym piszesz:). Tak myślę. Jestem nawet w stanie przejść do porządku dziennego nad głupim lub niezrozumiałym tekstem, jeśli tylko muzyka (nie tylko ludowa) jest w porządku.

      Nie jestem w stanie ocenić wpływu powojennych przesiedleń na stan kultury ludowej. Może na ów stan wpływały też działań władz, które popierały głównie tzw. cepelię. Przypadkiem oglądałam kiedyś w telewizji film dokumentalny o Marcelu Cellier, który promował bałkański folk. Padła tam wypowiedź dawnego etatowego muzyka jakiejś wielkiej socjalistycznej fabryki, chyba w Rumunii, który opowiadał, że muzycy mieli określone zadania: umilać czas zmęczonym robotnikom. Odarto w ten sposób ten gatunek ze wszelkiej spontaniczności, co - być może - przesądziło o jej niskiej często jakości.

      Obejrzałam polecany przez Ciebie filmik. Wygląda jak casting do zespołu Bregovicia:). A serio: niezły.

      Usuń
  14. Witam😃Też jestem zachwycona Ederlezi,polecam w wersji zespołu Enej pod tytułem Hory moi,moze tekst ma nie wiele wspólnego z oryginałem,ale muzyka tez dobra.Generalnie ukłon w stronę czlonkow tego zespołu,za granie na prawdziwych instrumentach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bywam pod pewnymi względami strasznie konserwatywna i ta wersja niezbyt mi odpowiada, po prostu do tej melodii nie pasują mi elementy reggae czy te gitary pod koniec. Cóż zrobić:).

      Usuń
  15. Dzelem Dzelem - NBE & Esma Redzepova na Y.T. wspaniały utwór, cudowna interpretacja królowej Romów - to nie casting (Slavi Trifonov z Sofi Marinovą i zespołem Ku-ku Band też nie). Słucham muzyki, w tym oczywiście muzyki folk (jako że jestem człowiek współczesny tak ją właśnie określam). Ci którzy wiążą ją z historią swojego narodu określają ją mianem muzyki etno. Przepadam za muzyką bałkańską. Bawi mnie, kiedy w komentarzach do utworów ludowych domorośli etnografowie spośród braci Słowian południowych mieszając w bałkańskim kociołku wyławiają co smaczniejsze kąski mówiąc, że to właśnie ich Bułgarów, czy też Serbów - nie Macedończyków. Myślę, że ich to raczej nie bawi, komentarze są jednak zabawne. pozdrawiam Andrzej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie napisałam, że to casting. Napisałam - z przymrużeniem oka - że to wygląda jak casting.

      Domorosłych etnografów i u nas nie brakuje. Niektórzy z nich twierdzą, że "Ederlezi" wymyślił Goran Bregović;). Pozdrawiam:).

      Usuń
    2. Kiedy powstała wersja oryginalna? Tego najstarsi Romowie nie pamiętają. Wersja serbska – "Djurdjevdan" – powstała 6 maja 1942 r. Wynika stąd, że nie jest Bregovica. Profesor Żarko Vidović (były więzień obozu w Jasenovacu, który jechał n/w transportem i jeden z nielicznych, który przeżył) wspomina, że autorem serbskiego tekstu był współpasażer, śpiewak ówczesnego sarajewskiego chóru. Niestety, nigdzie nie znalazłem nazwiska autora. Tekst nawiązuje do dnia dedykowanego św. Jerzemu, czyli dniowi 6 maja (wg kalendarza juliańskiego), bo w tym właśnie dniu uczestnicy transportu śmierci z Sarajeva do obozu w Jasenovacu usłyszeli ten tekst i zaśpiewali go. Okoliczności były straszne. Z trzech tysięcy przewożonych w bydlęcych wagonach Serbów, ale i Romów oraz Bośniaków, transport przeżyło dwa tysiące, z czego dwustu w stanie agonalnym. Nie dostawali w czasie transportu jedzenia , wody, a otwory wentylacyjne i okna zabito deskami. Właśnie dla tego Serb, Goran Bregovic propagował ten utwór. Niestety, nie wszyscy Serbowie wiedzą kiedy i dla czego ten utwór powstał, a powinni.

      Usuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  17. Lubię wersję Będą Kokedhima.
    Silny głos,niewiele ornamentacji, i radość z chyba nadchodzącej wiosny

    OdpowiedzUsuń

"Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie ubierają tego w słowa". Z drugiej strony lubię meandrujące dyskusje, więc komentarze nie na temat również są tu mile widziane;).

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.