Wbrew pozorom nie rezygnuję z prowadzenia blogu. Niektórych (zapewne bardzo nielicznych) ta wiadomość ucieszy, innych być może zmartwi:). Nowe wpisy pojawiają się ostatnio rzadziej, bo w sierpniu "przypominałam" sobie poprzednie tomy cyklu "Pieśń lodu i ognia" George'a R.R. Martina, żeby nie pogubić się w trakcie lektury "A Dance with Dragons". W Polsce książka ta ukaże się - zgodnie z zapowiedziami wydawnictwa Zysk i S-ka - w listopadzie tego roku, więc czytam oryginał, a ponieważ nie posługuję się angielskim biegle, idzie mi to trochę wolniej niż gdybym czytała te tysiąc stron po polsku.
***
Wspomnianą wyżej powieść czytam na telefonie - postanowiłam iść z duchem czasu i wymieniłam moją czteroletnią prawie nokię na samsunga z Androidem. Nie muszę już siedzieć przy komputerze, żeby przeglądać Wasze blogi, choć oczywiście na normalnym monitorze wszystko jest o wiele bardziej przejrzyste. Również dlatego, że większość blogów ma bardzo rozbudowane szablony, które na wyświetlaczu telefonu stają się zupełnie nieczytelne. (Mam nadzieję, że dużo osób weźmie przykład z Mary albo Klaudyny, które ostatnio uprościły swoje strony).
Można jednak w prosty sposób ułatwić życie (no dobra, może nie życie, ale na pewno czytanie blogów) użytkownikom telefonów. Otóż jeśli blog istnieje na blogspocie, należy kliknąć po lewej stronie na Szablon, potem w przycisk pod obrazkiem przedstawiającym wygląd blogu w komórce i zaznaczyć opcję "Tak, pokazuj szablon dla urządzeń przenośnych na urządzeniach przenośnych".
Nie wpływa to na wygląd blogu na zwykłym monitorze, jest to proces odwracalny, a zresztą osoba, która wejdzie na blog za pomocą telefonu, może w każdej chwili zaznaczyć, że chce oglądać stronę w "wersji na komputer".
Naturalnie "szablon dla urządzeń przenośnych" jest bardzo uproszczony - nie widać żadnych dodatkowych gadżetów, a strony można wyświetlać za pomocą rozwijalnego menu. No ale coś za coś.
***
No i trzecia sprawa.
Dawniej mogłam o sobie powiedzieć, że interesuję się polityką i bieżącymi wydarzeniami, ostatnio jednak to się zmienia, ponieważ irytuje mnie sposób, w jaki media (te najbardziej popularne) przekazują informacje. I nawet nie chodzi mi o powierzchowność i płytkość relacji. Najbardziej przeszkadza mi to, że tzw. newsy nie są w żaden sposób przez dziennikarzy filtrowane, wszystko może stać się wiadomością dnia, choć już następnego nikt o niej nie pamięta.
Ponadto do programów telewizyjnych i radiowych przeważnie nie zaprasza się ludzi kompetentnych, specjalistów w danej dziedzinie. Gości dobiera się tak, żeby się między sobą pokłócili, pokrzyczeli na siebie - niekoniecznie na temat, a potem wyciąga się parę zdań z kontekstu i robi z tego kolejnego newsa.
Nie jestem w stanie tego oglądać, czytać ani słuchać. Drażni mnie infantylizacja i wulgaryzacja języka tzw. debaty publicznej i postępująca tabloidyzacja większości mediów. Czy znajdzie się wreszcie dziennikarz/dziennikarka, który odważy się w trakcie rozmowy z politykiem powiedzieć wprost: To, co pan/pani mówi, to wierutna bzdura i/lub kłamstwo?