Impresje

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

MŁODOŚĆ MARTINA BIRCKA

Tytuł: Młodość Martina Bircka (Martin Bircks ungdom)
Pierwsze wydanie: 1901
Autor: Hjalmar Söderberg
Tłumaczenie: Paweł Pollak
Tłumaczenie wierszy: Jolanta Sztuczyńska

Wydawnictwo: Jacek Santorski & Co
ISBN: 83-60207-03-8
Stron: 112

Ocena: 3+/5

Po przeczytaniu "Opowiastek" zastanawiałam się, czy aby Hjalmar Söderberg nie był pokrewną mi duszą, ale postanowiłam wstrzymać się z ostatecznym werdyktem do momentu, kiedy lepiej poznam jego twórczość. Teraz mogę już stwierdzić, że tak, że jest. Idziemy przez życie bez złudzeń i choć może niektórzy nazwą to pesymizmem czy dekadencją, my wolimy mówić o realizmie - zaprawionym nieuniknioną w tej sytuacji melancholią, bardzo rzadko nieśmiałą nadzieją.

Z taką postawą i światopoglądem nikt się nie rodzi, nie nabywa się ich w procesie wychowania ani edukacji, świtają w głowie chyba pod wpływem lektur, nie wiem. Zresztą nasze opinie nie są niczym wyjątkowym ani niemożliwym do pomyślenia dla przeciętnie inteligentnego człowieka, gdyby ów zechciał się poważniej nad sobą i swoim życiem zastanowić.
Wszelako coraz gęściej pojawiały się te ostrzeżenia i coraz częściej zdarzało się, że w środku tych marzeń, którymi mamiła go młoda krew, łapał się na tym, że słucha owego drugiego głosu, głosu dochodzącego z głębi najdawniejszych czasów i odbijającego się echem we współczesnych książkach, osobliwego głosu, którego nie zdołała zagłuszyć dłużej niż na chwilę żadna z setek nowych ewangelii, okresowo niczym wiosenne sztormy przewalających się przez ludzkie umysły, głosu mówiącego: wszystko jest marnością, nie ma nic nowego pod słońcem. Dlaczego żył, jaki to miało sens? Nie przestał zadawać sobie tych pytań, wciąż bowiem wymagał od tego życia, które widział na własne oczy, żeby coś się pod nim kryło, coś, co można nazwać sensem życia. Zarówno to szczęście, które było udziałem ludzi, jak i to, do którego dążyli, wydawało mu się baśniowym złotem zmieniającym się w zwiędłe liście albo śmieszną zabawką, nie zaś czymś, co można traktować poważnie. Gdy kierował spojrzenie na swoje życie, takie, jakie prowadził z dnia na dzień, nie mógł nie przyznać, że właściwie jest żałosne i puste, a jego jedyna wartość kryje się w niepewnej nadziei, że nie zawsze takim będzie. Lecz ta nadzieja nie dotyczyła rzeczy, które można osiągnąć krok po kroku, pracą, cierpliwością i setkami drobnych wyrzeczeń - dobrobytu i poważania, które inni uzyskali przed nim; on chciał, oczekiwał czegoś nieokreślonego, niedefiniowalnego: wschodu słońca, topnienia lodów, obudzenia z żałosnego, bezsensownego snu.
Albowiem żałosnym, poplątanym snem wydawało mu się własne życie, gdy spoglądał na nie trzeźwym wzrokiem i odkrywał, że wypełniają je uboga radość, pospolite smutki i tuzinkowe kłopoty. [str. 62-63]
Powieść powinna właściwie nosić tytuł "Dzieciństwo i młodość Martina Bircka", bo jej pierwsza połowa dotyczy tego wcześniejszego okresu w życiu chłopca. Szczerze mówiąc wydała mi się ta część nieco nużąca. Druga przeciwnie - stopniowe porzucanie urokliwych ideałów nabytych w okresie dorastania musi być o wiele ciekawsze niż opisy sielskiego, niewinnego dzieciństwa.

W momencie publikacji książka wzbudziła podobno wiele kontrowersji i zgorszenia, ale w naszych czasach ateizm, miłość pozamałżeńska, czy wreszcie feminizm (a uważam Söderberga za feministę w moim rozumieniu tego słowa) nie oburzają nikogo poza zatwardziałymi dewotami. Spodobał mi się sposób, w jaki autor postrzegał przedstawicielki mojej płci, choć z jego prozy wyłania się smutny obraz sytuacji pań pod koniec XIX wieku: mogły być żonami (jeśli miały posag), zgorzkniałymi i wyszydzanymi starymi pannami (jeśli go nie miały), robotnicami albo prostytutkami, a żadna z tych sfer nie obfitowała w kobiety szczęśliwe.
Zakończenie wydaje mi się niejednoznaczne - czyżby Martin doszedł do wniosku, że jedyne, co nam pozostaje, to cieszyć się chwilą, napawać małymi radościami, "chwytać dzień"?

***

Nie jest to może zbyt porywająca czy zaskakująca historia, ale przypadła mi do gustu, bo dzielę z jej autorem/bohaterem wiele rozczarowań i parę radości. A i styl wart jest uwagi, poznania i naśladowania.


PS Zachęcam do zapoznania się z krótką notką biograficzną o Söderbergu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie ubierają tego w słowa". Z drugiej strony lubię meandrujące dyskusje, więc komentarze nie na temat również są tu mile widziane;).

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.