Impresje

sobota, 13 sierpnia 2016

Kobieta w literaturze XXXVII

Źródło cytatu: "Osobliwości miast i dziwy podróży 1325-1354" Ibn Battuty, tłumaczenie Tadeusza Majdy i Haliny Natorf, Książka i Wiedza 1962, str. 160-162


O tym, jak mieszkańcy Indii palą ciała swoich zmarłych

   Gdy powróciłem od szejcha, ujrzałem, jak ludzie z naszego obozu spieszyli gdzieś, a wśród nich zobaczyłem towarzyszy moich. Zapytałem ich o przyczynę tego. Oni zaś rzekli mi, że zmarł był pewien niewierny Hindus i że stos rozniecono, aby spalić zwłoki zmarłego i jego żonę. Gdy ciała obojga spalone zostały, moi towarzysze podróży wrócili i opowiedzieli mi, że niewiasta owa trzymała w objęciach męża tak długo, póki nie spłonęła wraz z nim w płomieniach. Często też później zdarzało mi się widzieć w onym kraju niewiasty hinduskie na koniach, obleczone w drogie szaty, a za nimi korowód ludzi, muzułmanów i niewiernych, podążających przy dźwiękach trąb i bębnów. Towarzyszyli im bramini, znamienite osobistości w Indiach. Jeżeli dzieje się to w posiadłościach sułtana, wonczas zwracają się z prośbą do niego, aby przyzwolił na spalenie owej kobiety. Wtedy on zezwala im i niewiasta zostaje spalona.
   Zdarzyło się, że w jakiś czas potem znalazłem się w mieście Amdżari, zamieszkałym po większej części przez lud pohański, którego wszelako emirem był muzułmanin. W okolicy miasta mieszkali buntownicy pohańscy i ci pewnego dnia dopuścili się rozboju. Wyruszył tedy do walki z rebeliantami emir muzułmański, a wraz z nim poszli jego poddani, muzułmanie i pohańcy. I rozgorzała między nimi okrutna walka, w której poległo siedmiu niewiernych. Trzech z nich miało żony i wszystkie trzy zgodziły się, by je spalono.
   Spalenie zaś żony, która gotowość ku temu okazała, uznawane jest wśród Hindusów za rzecz nader chwalebną. Kiedy wdowa spalona po śmierci męża zostaje, rodzina jej zyskuje szacunek i sławę wiernych. Ta zaś, która spaloną być nie zechce, wdziewa na się zgrzebną odzież i zamieszkuje z rodziną, żyjąc w nędzy i poniżeniu, lecz do spalenia jej nie przymuszają.
   Gdy owe trzy niewiasty, o których była mowa, zgodziły się pójść na spalenie, spędziły trzy dni wśród śpiewów, uciech i wesela, pijąc i jedząc obficie, tak jak gdyby żegnały się ze światem. Zewsząd przychodziły do niech niewiasty. Czwartego dnia ranną porą przyprowadzono każdej z nich konia, one zaś dosiadły ich, strojnie przyodziane i skropione wonnościami. Każda trzymała w prawej ręce orzech kokosowy i bawiła się nim, a w lewej ręce trzymała zwierciadło, w którym oglądała swe oblicze. Niewiasty otaczali wokół bramini i rodziny, a przed nimi bito w bębny, grano na trąbkach i rogach. Niewierni zaś mówili do nich: "Pozdrów ode mnie mego ojca, brata, matkę albo przyjaciela", na co one odpowiadały: "Dobrze", i uśmiechały się do nich.
   Ja i moi towarzysze pospieszyliśmy na koniach, aby być świadkiem palenia onych kobiet. Jechaliśmy za nimi około trzech mil i na koniec zatrzymaliśmy się w miejscu nader mrocznym; była tam woda i rosły liczne drzewa gęsty cień rzucające. Pośród drzew wznosiły się cztery pawilony, a w każdym z nich stał z kamienia wykuty bożek. Między świątyniami znajdowały się zbiorniki z wodą, całe spowite cieniem, albowiem drzewa rosły tu gęsto i nie przepuszczały promieni słońca.
   Miejsce to zdawało się być cząstką piekła, od którego niech Allah nas wybawi!
   A kiedy przybyliśmy do pawilonów, niewiasty weszły do wody i zanurzyły się w niej; po czym zdjęły z siebie wszystką odzież i ozdoby i rozdały je jako jałmużnę. Zaczem każdej z nich przyniesiono zgrzebne szaty z bawełny, przewiązane częściowo w pasie, częściowo zaś na głowie i na ramionach. Koło zbiornika z wodą, w nisko położonym miejscu, płonęło już ognisko, do którego wlewano dla podsycenia płomieni olej sezamowy. Wokół stosu stało około piętnastu mężczyzn z naręczami drobnych drewienek i około dziesięciu innych z kłodami drzewa; stali też dobosze i trębacze, oczekując na przybycie kobiet. Aby zaś widok ognia nie odstraszył ich, kilku mężczyzn trzymało przed płonącym stosem zasłonę. I wtedy zobaczyłem, jak jedna z niewiast, zbliżywszy się do owej zasłony, wyrwała ją z rąk gwałtownie i rzekła do nich ze śmiechem: "Zali mniemasz, iż lękam się ognia?Ja wiem, że to jest ogień spalający". Potem na znak hołdu dla ognia złożyła ręce na głowie i rzuciła się w płomień. Działo się to przy wtórze bębnów, rogów i trąb. Mężczyźni (stojący przy stosie) poczęli rzucać na nią drwa, inni znów kładli grube polana, by się ruszać nie mogła. Zewsząd wzmagały się krzyki i wrzawa uczyniła się niezmierna. Gdy to zobaczyłem, omdlałem, i byłbym spadł z konia, gdyby mi towarzysze moi nie pospieszyli z pomocą. Obmyli mi twarz, po czym powróciłem do domu.
   ***

A poza tym uważam, że wyroki Trybunału Konstytucyjnego z 9 marca i z 11 sierpnia 2016 roku powinny zostać opublikowane.

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie ubierają tego w słowa". Z drugiej strony lubię meandrujące dyskusje, więc komentarze nie na temat również są tu mile widziane;).

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.