Impresje

piątek, 8 stycznia 2010

GORMENGHAST

Tytuł: Gormenghast
Autor: Mervyn Peake
Pierwsze wydanie: 1946

ISBN: 83-7150-903-0
Tłumaczenie: Jadwiga Piątkowska
Stron: 572

Ocena: 4/5

"Gormenghast" to druga powieść z tzw. trylogii Gormenghast Mervyne'a Peake'a, niezbyt popularna (w każdym razie w Polsce), ale zaliczana do różnych kanonów, np. fantasy, powieści gotyckiej. Dwóch pierwszych tomów z pewnością bym tak nie sklasyfikowała, ale przede mną jeszcze trzeci, więc kto wie?

Pierwszy tom trylogii, "Tytus Groan", po raz pierwszy został wydany w 1946 r., "Gormenghast" w 1950 r., a "Tytus sam" w 1959 r. Peake zamierzał kontynuować tę serię, ale plany pokrzyżowały mu choroba i śmierć.

Jeżeli ktoś ceni sobie w książkach przede wszystkim wartką akcję, to lektura "Gormenghastu" nie dostarczy mu zbyt wiele przyjemności. Natomiast jeżeli nad interesującą fabułę przedkłada wspaniałą galerię postaci i niezwykle plastyczne, pobudzające wyobraźnię opisy (mnóstwo opisów), to powinien sięgnąć po tę powieść.

środa, 6 stycznia 2010

Udręki pisarzy

Jako czytelnicy kupujemy w księgarni gotowy produkt, jako blogerzy piszący o książkach nastawiamy się na przyjemność płynącą z czytania i w takim samym stopniu - na wyłapywanie potknięć autora. Niewiele wiemy o tym, owocem jakich mąk i cierpień jest ten finalny produkt. Ciemną stronę literatury przybliża nam artykuł w grudniowej Polityce. Oto fragmenty:

Jerzy Pilch opowiada o niepokoju, który sprawia, że żaden etap nie jest przyjemny. – W pisaniu wszystko jest męczące oprócz tych paru chwil, kiedy wychodzi. Najgorzej, kiedy nie idzie, a jeszcze gorzej, kiedy idzie na niby. Jak się coś napisze, i gołym okiem widać, że jest złe, fałszywe, a poprawiać nie ma jak. Jak pisał o takim stanie Konwicki, „piłowałem tego trupa dniami i nocami, i nawet kropli krwi nie puścił”. Z kolei jak pisanie idzie dobrze, to przecież też jest źle, bo zapowiada, że zaraz nie będzie szło, a jak nie idzie, to wcale nie znaczy, że zaraz ruszy. Przeciwnie, człowiek się boi, że już nigdy nie pójdzie. (...)

poniedziałek, 4 stycznia 2010

AMSTERDAM

Tytuł: Amsterdam
Autor: Ian McEwan
Pierwsze wydanie: 1998

Wydawnictwo: Świat Książki
Rok: 1999
Stron: 175

Ocena: 3+/5

Dwa dni próbowałam napisać coś o tej książce i nie przychodziło mi do głowy nic sensownego. Nie dlatego, że książka jest zła, po prostu brak weny. Ale puściłam sobie właśnie soundtrack z "500 dni miłości" (zwłaszcza energetyzujący utwór "You make my dreams come true"), więc musi mi się teraz udać.

Londyn, druga połowa lat 90tych. Na pogrzebie Molly Lane (za życia - recenzentki kulinarnej i fotografki) spotykają się jej trzej dawni kochankowie. Clive Linely jest znanym kompozytorem, który pracuje właśnie nad symfonią milenijną i stara się stworzyć jakiś efektowny finał. Ma to być dzieło jego życia. Vernon Halliday trochę z przypadku został redaktorem naczelnym dziennika "The Judge" i robi wszystko, żeby nakład wzrósł. Pogrzeb przyjaciółki mocno ich zdołował - Vernonovi wydaje się, że nie istnieje, a Clive przypuszcza, że choruje na tę samą przypadłość co Molly. U niej zaczęło się od swędzenia ręki, a skończyło na bezwładzie ciała i obłędzie. Vernon i Clive obiecują sobie, że gdyby kiedyś któryś z nich znalazł się w podobnym stanie, drugi skróci jego męki i pomoże odejść godnie.

piątek, 1 stycznia 2010

MAUD Z WYSPY KSIĘCIA EDWARDA

Tytuł: Maud z Wyspy Księcia Edwarda
Autorka: Mollie Gillen
Pierwsze wydanie: 1975

Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Rok: 2008
Stron: 404

Ocena: 3/5

Lucy Maud Montgomery (1874 - 1942) przez większość swojego życia żyła w bardzo niewielkich społecznościach, gdzie wszyscy wiedzieli o sobie wszystko, a przez niemal połowę - była żoną pastora, co wówczas bardzo zobowiązywało. Jak pisze Mollie Gillen - jedna z parafii pozbyła się swojego duchownego tylko dlatego, że jego żona przyozdobiła kapelusz różą. A zatem tego, kto szukałby w biografii pisarki jakichś pikantnych szczegółów, spotka spore rozczarowanie. Jest to jednak pozycja, którą koniecznie powinien przeczytać każdy, kto wychował się na powieściach Maud Montgomery.