W ubiegłym roku nie robiłam podsumowania, może dlatego, że wtedy prowadziłam (ten) blog dopiero od kilku miesięcy. W 2010 roku zamieściłam tutaj 124 posty (łącznie z tym), przy czym w 71 z nich omówiłam 77 książek. Nie znaczy to jednak, że tylko tyle przeczytałam. Bardzo lubię wracać do pozycji, które kiedyś mi się spodobały, więc gdybym i te powtórne lektury uwzględniła, lista przeczytanych w tym roku książek byłaby o co najmniej połowę dłuższa (w wakacje przypomniałam sobie prawie całą "Jeżycjadę" Musierowicz, poza tym "Imię róży", prawie cała Jane Austen, od czasu do czasu jakiś kryminał Agathy Christie, coś Sienkiewicza, część "Pieśni lodu i ognia" Martina, cały "Harry Potter" itd., itp).
Zastanawiam się, czy nie oznaczać niektórych książek dodatkowym tagiem: Styliści. Fabuła jest ważna, ale najbardziej cenię pisarzy, którzy mają własny styl, których stać na oryginalne metafory. W tym roku do tego grona zaliczyłabym (kolejność przypadkowa):
- Mervyna Peake'a za "Gormenghast", czyli drugi tom trylogii o rodzie Groanów, który to cykl wreszcie przeczytałam w całości;
- Susannę Clarke za "Jonathana Strange i pana Norrela";
- Dorotę Masłowską za "Między nami dobrze jest";
- W.G. Sebalda za "Pierścienie Saturna".
Bardzo duże wrażenie wywarły na mnie również (kolejność nieprzypadkowa):
- "Zamknięte drzwi" Magdy Szabó - chyba najlepsza książka, jaką w tym roku przeczytałam;
- "Dziennik 1954" Leopolda Tyrmanda;
- "Wieki Światła" Iana R. MacLeoda.
Owszem, najczęściej sięgam po beletrystykę, ale nie zawsze. Przeczytałam również kilka książek innego rodzaju, które mogłabym oznaczyć wspólnym tagiem: Poszerzające horyzonty. Nie były to lektury łatwe, ale warte zachodu (kolejność przypadkowa):
- "Diabeł w legendzie i literaturze" Maximiliana Rudwina;
- "Zakochany Szekspir" - scenariusz Marca Normana i Toma Stopparda do filmu pod tym samym tytułem, z przedmową i komentarzami Jerzego Limona;
- "Strzelby, zarazki, maszyny. Losy ludzkich społeczeństw" Jareda Diamonda;
- "Ucieczka od wolności" Ericha Fromma;
- "Europa - niedokończona przygoda" Zygmunta Baumana;
- "Bóg Rekin. Wyprawa do źródeł magii" Charlesa Montgomery'ego;
- "Samolubny gen" Richarda Dawkinsa.
Poszerzyłam również swoją wiedzę o dynastii Tudorów. Oprócz wspomnianego już "Zakochanego Szekspira" sięgnęłam w tym roku po trzy powieści dotyczące tego okresu:
- "Ja, Elżbieta" Rosalind Miles;
- "Błazen królowej" Philippy Gregory;
- "W komnatach Wolf Hall" Hilary Mantel.
i dwie książki popularnonaukowe na ten temat:
- "Cnotliwy książę. Zanim Henryk VIII został królem" Davida Starkeya;
- "Sześć żon Henryka VIII" Antonii Fraser.
***
Czytelniczy rok 2010 zaliczam do bardzo udanych, mam nadzieję, że kolejny przyniesie co najmniej tyle samo świetnych lektur, czego sobie i Wam życzę! Dziękuję za odwiedziny i komentarze, miłe słowa i dyskusje.
***
Bardzo dużo przeczytałaś! Samych dobrych dni w Nowym Roku!
OdpowiedzUsuńA mogę zapytać o największe literackie rozczarowanie? Świetnych książek w Nowym, Roku Ci życzę! :)
OdpowiedzUsuńKategoria "styliści" - dobry pomysł. Treść nie zawsze jest najważniejsza;)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię za lektury popularno-naukowe i poszerzające horyzonty - jakoś nie mogę się na nich skupić. Niemniej od jakiegoś czasu ostrzę sobie zęby na Baumana. Ostatnio sporo go było w prasie;)
Do siego roku!
Wynotowałam już sobie kilka tytułów po które z pewnością sięgnę w przyszłym roku. Wszystkiego Najlepszego w nadchodzącym Nowym Roku!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za życzenia! Oczywiście wszystkim życzę mnóstwa dobrych dni w Nowym Roku:).
OdpowiedzUsuńAnno, wydaje mi się, że gdyby nie ten blog i gdybym nie "musiała" zapisywać swoich wrażeń z lektur, przeczytałabym więcej książek. Ale mniej by mi po nich zostało w głowie.
Skarletko, trudno powiedzieć. Przeczytałam w tym roku kilka kiepskich książek, ale spodziewałam się, że takie właśnie będą zanim po nie sięgnęłam; potrzebuję czasami takich "odmóżdżaczy" typu "Zmierzch" Meyer. Może swego rodzaju rozczarowaniem był "Tytus sam" Mervyna Peake'a...
Anno, czytałam jak dotąd tylko jedną książkę Baumana i kilka wywiadów i myślę, że warto wysłuchać, co ma do powiedzenia. Moje poglądy na wiele spraw różnią się od tych głoszonych przez niego, ale lubię konfrontować swoje przekonania z cudzymi.
A jeszcze a propos Stylistów - tak się jakoś dziwnie składa, że na ogół oryginalnemu stylowi towarzyszy równie ciekawa treść:).
Barbaro, no to porównamy opinie;). Choć "Ja, Elżbieta" i "Błazna królowej" raczej nie polecam.
montgomery, i wzajemnie;).
Życzę Ci wielu sukcesów w rozpoczętym w dniu dzisiejszym roku 2011 ;))
OdpowiedzUsuńTo akurat tej nie znam. Ale swojego czasu też czytałam "Zmierzch" z zamiarem dostarczenia sobie lekkiej lektury - i książka swoją rolę spełniła znakomicie :)
OdpowiedzUsuńLeno, dziękuję bardzo:). Wzajemnie!
OdpowiedzUsuńSkarletko, to ostatni tom trylogii "Gormenghast", o ile jednak dwa pierwsze bardzo mi się podobały, o tyle "Tytus sam" znacznie mniej. Przyczyny - w tym poście.