Autorka: Philippa Gregory
Tłumaczenie: Barbara Korzon
Pierwsze wydanie: 2003
Wydawnictwo: "Książnica"
ISBN: 978-83-245-7539-8
Cena z okładki: 39,90 zł
Stron: 571
Ocena: 2+/5
Hanna Verde to młodziutka Żydówka z darem przewidywania przyszłości, która wraz z ojcem uciekła z Hiszpanii, gdzie szalała inkwizycja. Chrzest i skrupulatne uczestniczenie całej rodziny w katolickich nabożeństwach nie uchroniły jej matki od spłonięcia na stosie. Ojciec ma nadzieję, że ucieczka do Anglii i zmiana nazwiska na Green pozwolą im obojgu przetrwać. W Londynie otwiera małą drukarnię i sklepik z rzadkimi manuskryptami, a Hanna ma mu pomagać w prowadzeniu interesów, dopóki nie ukończy szesnastu lat i nie wyjdzie za mąż za Daniela Carpentera, również Żyda. Wszystko to dzieje się za panowania Edwarda VI (syna Henryka VIII), więc wszyscy udają protestantów.
Pewnego dnia do księgarni Greenów trafiają dwie ważne osobistości: Robert Dudley, syn księcia Northumberland - najpotężniejszej osoby w kraju, oraz John Dee (matematyk, astronom, astrolog, okultysta i alchemik). Ów uczony szybko odkrywa talent Hanny; on i Dudley postanawiają wykorzystać go dla własnych celów. Dzięki ich protekcji dziewczyna zostaje błaznem (właściwie błaźnicą) króla Edwarda. Nieoficjalnie ma donosić Dudleyom o wszystkim, co się dzieje w otoczeniu króla, a Johnowi Dee ma pomagać w stawianiu horoskopów i odgadywaniu przyszłości. Edward zmarł bardzo młodo, ale Hanna zachowuje swoją posadę na dworze kolejnej władczyni - Marii, a jednocześnie potrafi zdobyć sympatię jej młodszej siostry i głównej rywalki - Elżbiety. Za rządów arcykatolickiej Marii również w Anglii zapłonęły stosy, więc wielu protestantów (nie wspominając już o Żydach) wybiera emigrację. Hanna nie chce jednak opuścić swojej pani, którą pokochała i na której opiekę liczy. Towarzyszy królowej w chwilach jej tryumfu i klęski, dopóki ta nie wysyła jej na przeszpiegi na dwór Elżbiety. Dziewczyna nie unika wplątania się w sieć politycznych spisków i knowań.
Oczami Hanny, błaźnicy i jasnowidzki, obserwujemy ważny okres w historii Anglii i zaglądamy za kulisy wielkiej polityki.
***
Kluczowe wydarzenia historyczne przedstawione są dość wiernie. Do mojej oceny tej powieści dodałam plusik za stosunkowo obiektywne i obszerne opisanie królowej Marii, zwykle pozostającej w głębokim cieniu rzucanym przez jej siostrę i następczynię - Elżbietę. (Swoją drogą chętnie przeczytałabym jakąś biografię córki Henryka VIII i Katarzyny Aragońskiej, ale nie wiem, czy jakąś wydano w Polsce). Zwykle jest tak, że jeśli autorka/autor książki dobrze pisze o Marii Tudor (lub o Marii Stuart), to w dużo gorszym świetle pokazuje Elżbietę. I odwrotnie. Philippa Gregory za najważniejszą cechę córki Anny Boleyn uznała kokieterię, pomijając trochę jej gruntowne wykształcenie.
Z kolei postać Hanny nie została przez autorkę zbyt dobrze przemyślana. Raz jest feministką, która chce być w życiu kimś więcej niż tylko posłuszną żoną i matką, choć jednocześnie naraża swoje życie służąc przystojnemu arystokracie. Potem nagle staje się entuzjastką małżeństwa. Raz uwielbia i ceni tylko królową Marię, a gardzi Elżbietą, po czym nagle zaczyna uważać księżniczkę za kobietę godną podziwu i naśladowania. Finał tej historii to morze lukru.
Czytałam dużo pochlebnych recenzji innej książki Philippy Gregory - "Kochanice króla" (film na podstawie tej powieści mi się nie podobał), spodziewałam się zatem, że "Błazen królowej" będzie trochę lepszy. Tymczasem styl był jakiś taki nijaki, język wypowiedzi wszystkich bohaterów, bez względu na ich status - identyczny, właściwie brak interesujących opisów miejsc. Fabuła nie wydała mi się jakoś szczególnie porywająca, może dlatego, że kilka książek o Tudorach czytałam, więc znałam losy Marii i Elżbiety. Dzieje Hanny Green też mnie jednak nie wciągnęły.
Zaliczam tę pozycję do tej samej kategorii, co "Ja, Elżbieta" Rosalindy Miles - bardzo przeciętnych powieści historycznych. Philippa Gregory napisała jeszcze pięć innych książek o epoce Tudorów, ale ja nie sięgnę już po żadną inną. Mam nadzieję, że kiedyś w końcu trafię na dobrze napisaną, zbeletryzowaną biografię jakiegoś władcy z tej dynastii.
Absolutnie się nie zgadzam co do tej recenzji. Philippa Gregory jest niekwestionowaną mistrzynią powiesci sensacyjno-historycznych. Nie znam innej osoby, która opisywałaby świat Tudorów tak barwnie jak ona. Oczywiście minusem jest, jak powiedziałaś, brak widocznych różnic między osobami różnych stanów, ale na +2 z pewnoscią pani Gregory nie zasługuje. Przeczytałam wiele jej pozycji i jako fanka Tudorów uważam, że poradziła sobie całkiem nieźle. Polecam w szczególności "Wieczną Księżniczkę", czyli biografię Katarzyny Aragońskiej. Ponoć jej najlepsze dzieło.
OdpowiedzUsuńZ pewnością nie jest niekwestionowaną mistrzynią, skoro ja jej mistrzostwo właśnie zakwestionowałam, prawda?:)
OdpowiedzUsuńByć może kiedyś, kiedy nie będę miała po ręką absolutnie nic innego do czytania, skuszę się na inną powieść tej autorki, ale dobrowolnie raczej tego nie zrobię.
cóż, tak twierdzi recenzent Financial Times, a mi to określenie bardzo przypadło do gustu, ot tak. nie wiem, może ja się mylę, ale trudno jest mi w tej chwili wymienić pisarza powieści historycznych równie kreatywnego co pani Gregory, a powieści takich czytam bardzo dużo. Mimo wszystko zachęcam do lektury.
OdpowiedzUsuńMistrzyni nie stworzyłaby tak niespójnej i niekonsekwentnej postaci jak Hanna.
OdpowiedzUsuńRzadko sięgam po powieści historyczne, więc nie wiem, jaki one zwykle trzymają poziom - może na tle innych utworów tego gatunku książki Gregory rzeczywiście wypadają bardzo dobrze. A jeśli o kreatywność chodzi, to choćby Sienkiewicz wykazywał się większą, zwłaszcza w podejściu do faktów historycznych:).
Przyznam, że Hanna nigdy jakoś wybitnie nie przyciągała mojej uwagi. Nie umiem powiedzieć, czy jej charakter był aż tak niespójny jak mówisz.
OdpowiedzUsuńO, aż tak było źle z faktami historycznymi? A co konkretnie, bo mnie się nic w oczy specjalnie nie rzuciło?
Sęk w tym, że Hanna była przecież główną bohaterką "Błazna królowej", tytułową nawet, więc skoro nie przyciągnęła za bardzo Twojej uwagi, to znaczy, że coś z tą postacią było nie tak.
OdpowiedzUsuńPisząc o tych faktach historycznych, miałam na myśli raczej Sienkiewicza, ale słyszałam, że np. w "Kochanicach króla" Gregory też potraktowała je bardzo swobodnie.
Wolałam skupić się na postaciach historycznych, co nie znaczy, że hanna wyleciała mi z głowy. nie przypominam sobie nic rażącego w jej wątku.
OdpowiedzUsuńNiczego takiego nie zaobserwowałam. Gregory zresztą znana jest z tego, że faktów historycznych trzyma się dość ściśle.