Autor: Joe Hill
Pierwsze wydanie: 2005
Wydawnictwo Albatros
Tłumaczenie: Piotr Amsterdamski
ISBN:978-83-7359-954-3
Stron: 432
Książkę "wygrałam" w konkursie na blogu Zacisze wyśnione i chciałabym jeszcze raz za nią podziękować, zwłaszcza, że była naprawdę bardzo ładnie zapakowana.
O autorze nigdy wcześniej nie słyszałam, ale zaintrygowała mnie informacja ze skrzydełka okładki: "syn jednego z najsłynniejszych współczesnych pisarzy amerykańskich, piszący pod pseudonimem". Poszperałam w internecie i dowiedziałam się, że chodzi o Stephena Kinga. Ponieważ na okładce znajdujemy też dopisek: "współczesny horror ma nowego mistrza", spodziewałam się kilkunastu "opowieści niesamowitych".
W zbiorze znajduje się 15 (a właściwie 16) opowiadań, ale do typowego horroru zaliczyłabym tylko jedno, pierwsze, pt. "Najlepszy nowy horror". Niektóre utwory to wręcz obyczajowe obrazki, w innych mają miejsce niewytłumaczalne zjawiska, które jednak nie tyle budzą strach, co raczej skłaniają do refleksji. Myślę, że należało w sposób bardziej dosłowny przetłumaczyć oryginalny tytuł "20th century ghosts"- lepiej oddawałby treść i klimat książki.
Często narratorem jest tutaj dziecko albo osoba dorosła wspominająca jakieś wydarzenia z okresu dorastania. Może dlatego styl tych opowieści jest prosty (ale nie prostacki) i przejrzysty - odpoczęłam od długich opisów, z którymi miałam niedawno do czynienia podczas lektury "Gormenghast" czy "American Psycho".
Nie oceniłam tej książki jako całości, ponieważ w tym zbiorze znajdują się opowiadania, które mi się podobały i takie, które wydały mi się kiepskie, choć sam pomysł na ich fabułę był interesujący. Jednego nie doczytałam, bo jego bohater najpierw jadł robaki, żeby wywrzeć wrażenie na kolegach, a potem pewnego dnia obudził się jako owad - tu skończyła się moja cierpliwość (mam owadofobię).
Może kilka słów o dwóch utworach, które mnie wydają się najlepsze.
"Najlepszy nowy horror". Opowiadanie wyróżnione Bram Stoker Award za rok 2005 w kategorii Best Short Story (za wikipedią).
Eddie Carrol już od lat redagował serię opowiadań pt. "America's Best New Horror" i w związku z tym początkujący pisarze tego rodzaju literatury zasypywali go tonami swojej "twórczości", które musiał przeglądać. Nudziło go to niepomiernie, ale czego się nie robi dla pieniędzy. Pewnego dnia wśród korespondencji znalazł numer gazetki publikowanej przez jakiś prowincjonalny uniwersytet. Nadawcą tej przesyłki był tamtejszy profesor anglistyki i do niedawna redaktor tego pisemka, który prosił Eddie'ego o zwrócenie uwagi na jedno z zamieszczonych tam opowiadań. Miało być ono chamskie, obrzydliwe, a poza tym bardzo dobre. I właśnie takie się okazało. Eddie postanowił je opublikować, w tym celu musiał jednak skontaktować się z autorem, co okazało się wcale nieproste.
Żeby za wiele nie zdradzić powiem tak - w pewnym momencie tej historii poczuł się zupełnie jak bohater horroru, w dodatku raczej klasy B.
"Dobrowolne zamknięcie" to przedostatnie opowiadanie w tym zbiorze. Nolan, wykładowca anglistyki, wspomina okoliczności zniknięcia dwóch bliskich mu kiedyś osób. Jedną z nich był jego przyjaciel z czasów szkolnych - Eddie, a drugą jego młodszy brat - Morris. Morrisa wiele osób miało za upośledzonego, lekarze stawiali różne diagnozy - autyzm, schizofrenia. Pewne było to, że był małomówny, delikatnego zdrowia i miał osobliwe hobby - budowanie konstrukcji z tego, co miał pod ręką. Był w tym świetny. Rodzice oddali mu we władanie piwnicę, gdzie chłopiec tworzył z kartonów i pudeł coraz bardziej skomplikowane budowle. Można było się w nich zgubić. Naprawdę.
Podsumowanie. Niezły zbiór opowiadań jak na początkującego pisarza. Nie tylko jak tak sądzę - został nagrodzony Bram Stoker Award w kategorii Best Fiction Collection. Jeśli natknę się w bibliotece na debiutancką powieść Joe Hilla pt. "Pudełko w kształcie serca", to niewykluczone, że ją przeczytam.
Hill podobno zdradził swoją tożsamość dopiero po otrzymaniu nagrody Bram Stocker Awards, nie chcąc aby jego twórczość była odbierana przez pryzmat jego sławnego ojca.
OdpowiedzUsuńNic jego nie czytałem, ale muszę przyznać, że ten zabieg bardzo przypadł mi do gustu. Podobno jego powieść... ta z pudełkiem w tytule, jest naprawdę interesująca.
I pewnie gdyby nie dystans jaki mam do twórczości Stephena Kinga już bym ją przeczytał.
Też czytałam, że się ze swoimi koligacjami nie obnosił. Z drugiej strony trochę trudno uwierzyć, że nikt o nich nie wiedział, zwłaszcza wewnątrz branży, w której obaj, syn i ojciec, działają. Przecież musieli być gdzieś razem widywani.
OdpowiedzUsuńAle trzeba przyznać, że zrezygnował z nazwiska King na okładkach swoich książek, choć pewnie w jakimś stopniu wpłynęłoby to sprzedaż.
Mnie się kilka powieści Kinga podobało ("Miasteczko Salem", "Smętarz dla zwierzaków"), ale Ty jesteś specjalistą od horrorów, więc pewnie masz co do tego typu literatury większe wymagania niż ja:)
Joe Hill jest również scenarzystą komiksu Locke And Key, niestety niedostępnego w Polsce. Miałem możliwość przeczytania pierwszych części i muszę powiedzieć, że umie to i owo. Sama akcja nie była jakaś specjalnie porywająca ale postacie, ich rozmowy, parę akcji jak najlepiej świadczy o jego potencjale. Co najważniejsze nie czuć 'kingowatości'. Czekam z nadzieją aż stworzy coś większego.
OdpowiedzUsuńAkurat za komiksami to ja nie przepadam:)
OdpowiedzUsuń