AUTORKA: Olga Tokarczuk
PIERWSZE WYDANIE: 1996
WYDAWNICTWO: Polityka Spółdzielnia Pracy
ROK WYDANIA: 2008 (chyba)
STRON: 182
OCENA: 3+/5
To druga książka tej autorki, którą zaczęłam czytać, ale pierwsza, którą skończyłam. "Gra na wielu bębenkach" jakoś mnie nie wciągnęła, poprzestałam na kilku tylko opowiadaniach z tego zbioru. W Taniej książce natrafiłam jednak na "Prawiek i inne czasy" za 11 zł, ładnie wydany przez Politykę, więc się skusiłam.
Zniechęcona nieco opowiadaniami ostrożnie podchodziłam do powieści. Niepotrzebnie, jak się wkrótce okazało.
Prawiek jest miejscem, które leży w środku wszechświata.Bardzo spodobał mi się początek tej powieści. Wprowadza nastrój, który dominuje również później. Klimat ludowych podań i wierzeń. Dla mieszkańców Prawieku Zły Człowiek w okolicznych lasach i Topielec Pluszcz, którego dusza błąka się po okolicy, są równie realni jak oni sami. Zresztą sam Prawiek sprawia wrażenie nierzeczywistego. Leży nad dwiema rzekami, Czarną i Białką, jest tam młyn, a na środku wsi góra; blisko jest do miasteczka, pałacu dziedzica i lasów. Rzadko ktoś stąd wyjeżdża i prawie nigdy nie przybywa tu nikt nowy; w każdym razie nie po to, żeby się osiedlić. Prawiek to centrum wszechświata, a dla wielu mieszkańców cały wszechświat. Miejsce może niedoskonałe i nie zawsze bezpieczne, ale znane i własne.
Gdyby przejść szybkim krokiem Prawiek z północy na południe, zabrałoby to godzinę. I tak samo ze wschodu na zachód*. A jeśliby kto chciał obejść Prawiek naokoło, wolnym krokiem, przyglądając się wszystkiemu dokładnie i z namysłem - zajmie mu to cały dzień. Od rana do wieczora.
Na północy granicą Prawieku jest droga z Taszowa do Kielc, ruchliwa i niebezpieczna, rodzi bowiem niepokój podróży. Granicą tą opiekuje się archanioł Rafał. [str.1]
Na początku książki mamy rok 1914, potem przebywamy w Prawieku kilkadziesiąt lat i obserwujemy wybrane fragmenty życia jego mieszkańców pochodzących z różnych warstw społecznych - od lokalnej prostytutki Kłoski, przez właścicieli młyna, po dziedzica Popielskiego.
Bardzo spodobała mi się postać starej Florentynki, która niespodziewanie zwariowała i znienawidziła księżyc. Wyobrażam ją sobie jak podczas pełni czeka na jego wschód, na górce w otoczeniu swoich psów, jak złorzeczy swemu prześladowcy.
No i Kłoska. Nie wiadomo skąd przybyła w okolice Prawieku. Wysoka, ładna, zielonooka z lekkim zezem - sporo w niej jest z wiedźmy. Chodzi własnymi ścieżkami, jest zżyta z naturą i miejscowymi chłopami, którym oddaje się za jedzenie. Mieszka w lesie, w na wpół rozwalonej chacie, najpierw sama, potem z córką Rutą. Zna tajemnice przyrody i ludzkich serc, a czasami trochę prorokuje.
Oczywiście pojawiają również bardziej standardowi bohaterowie oraz wydarzenia typowe dla prowincjonalnej ubogiej wsi i tamtych czasów. Zaletą tej książki jest umiejętne przeplatanie zwykłości i niezwykłości (jedne i drugie są tak samo prawdopodobne) i oniryczna nieco sceneria.
Powieść Olgi Tokarczuk jak najbardziej polecam. Odradzam jednak czytanie jej np. w tramwaju lub podobnym miejscu, które uniemożliwi przekroczenie granic Prawieku.
* Byłam w niejednej wsi na Kielecczyźnie, spędzałam tam jako dziecko część wakacji, ale żadna nie była tak duża jak Prawiek. No ale niewątpliwie "godzina" brzmi w tym przypadku lepiej niż np. "dwadzieścia siedem minut". Tak, czepiam się, ale ja już tak mam i nic tego nie zmieni:)
Jedna z moich ulubionych książek. Uwielbiam realizm magiczny. :)
OdpowiedzUsuńA ja nie, ale ta akurat książka ujęła mnie nastrojem.
OdpowiedzUsuńOlga Tokarczuk przy Sapkowskim jak dla mnie jest do niczego. Książka jest pisana zbyt kobieco. Żadnych prawdziwie męskich wydarzeń tylko ten zachwyt w naturę i w jakąś wioskę...
OdpowiedzUsuńCzy ta mizoginia to zamierzona prowokacja?
OdpowiedzUsuńKolego, jeśli uważasz, że wyłącznie kobiety zachwycają się przyrodą albo lubią wieś, to nie wiem, na jakim świecie żyjesz.
a mnie to nic nie obchodzi beznadzieja
OdpowiedzUsuńksiążka jest pseudointeligenta i pusta. Nie ma co się doszukiwać żadnej głębi. Głupoty i obrzydliwe sceny w stylu gwałcenia kozy.
OdpowiedzUsuńPisarze inspiracje czerpią z życia, pełnego głupoty i obrzydliwości.
Usuń