Tytuł: Zapomniany ogród (The Forgotten Garden)
Autorka: Kate Morton
Pierwsze wydanie: 2008
Tłumaczenie: Anna Dobrzańska
Wydawnictwo: Albatros
ISBN: 978-83-7359-911-6
Stron: 536
Ocena: 3/5
Szczerze mówiąc spodziewałam się czegoś lepszego. Kate Morton chciała chyba w tej książce upchnąć za dużo niezwykłości i zupełnie nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności, co sprawiło, że miejscami powieść ociera się trochę o kicz, w każdym razie w warstwie fabularnej. "Zapomniany ogród" to coś pomiędzy powieścią gotycką, "Oliverem Twistem" (miejscami), utworami Frances Hodgson Burnett (która zresztą pojawia się tu osobiście) i tzw. literaturą kobiecą (obejmującą romansidła i "dramatyczne" historie rodzinne). Owszem, wciąga i jest sprawnie napisana, ale z pewnością mnie nie zachwyciła.
Nie będę się szeroko rozwodziła na temat fabuły; stosunkowo niedawno pisało o tej książce sporo osób, no a poza tym nie chciałabym tu wyjaśniać powieściowych tajemnic, bo "Zapomniany ogród" czyta się głównie po to, żeby je poznać albo samemu rozwikłać. Styl autorki wydaje mi się poprawny, ale raczej przeciętny. (Właśnie skończyłam czytać "Pierścienie Saturna" Sebalda, więc może to dlatego).
Wydarzenia opisane przez Kate Morton mają miejsce w dwóch odległych krajach (Anglia i Australia) i w trzech różnych okresach (XX wiek przed I wojną światową, rok 1975 i 2005). Nie wdając się w szczegóły: Australijka Nell, której postać spaja te wszystkie plany czasowe, umiera w 2005 roku i zapisuje swojej wnuczce Cassandrze, ku jej ogromnemu zdumieniu, domek w Anglii. Wkrótce po pogrzebie ciotki zdradzają jej rodzinną tajemnicę: ich ojciec Hugh O'Connor, pracownik portu, znalazł czteroletnią Nell na statku, który przypłynął z Wielkiej Brytanii w 1913 roku; dziewczynka była sama, bez dokumentów i nie umiała podać swojego nazwiska, toteż przygarnęła ją rodzina O'Connorów, wtedy jeszcze bezdzietna. Nell poznała prawdę o swoim pochodzeniu dopiero w dniu swoich 21 urodzin. Oczywiście próbowała dowiedzieć się, kim byli jej biologiczni rodzice, ale dopiero Cassandrze udało się wyjaśnić wszystkie tajemnice. W tym celu musiała wyruszyć do Kornwalii i zamieszkać w Domku na Klifie.
Niezłe jak na czytadło, ale niewiele więcej.
PS. Albo w oryginale, albo w tłumaczeniu tkwi jakiś błąd, który nie pozwala jednoznacznie wskazać daty narodzin Cassandry, że już nie wspomnę o monecie wiktoriańskiej z 1987 roku...
Z moich obserwacji wynika, że ta powieść wywołała sporo zachwytów. Trzeba się będzie przekonać. Na szczęście mam wersję oryginalną, więc nawet jeśli mnie rozczaruje, podobnie jak Ciebie, czasu przeznaczonego na jej przeczytanie nie uznam za kompletnie stracony :)
OdpowiedzUsuńMoże większość ma rację, a ja się mylę? Może w oryginale całość prezentuje się lepiej? Może nie jestem obiektywna, kiedy źle się czuję? Może tego rodzaju literatura dla kobiet po prostu nie jest dla mnie? (Czyżbym cierpiała na deficyt kobiecości?)
OdpowiedzUsuńW każdym razie na pewno przeczytam Twoją opinię:) Google reader mnie o niej poinformuje:)
Trzeba polecić;)
OdpowiedzUsuń