Impresje

poniedziałek, 26 kwietnia 2010

CNOTLIWY KSIĄŻĘ

Tytuł: Cnotliwy książę. Zanim Henryk VIII został królem
Autor: David Starkey
Pierwsze wydanie: 2008
Tłumaczenie: Rudolf Szymański
Wydawnictwo: Amber
ISBN: 978-83-241-3482-3
Stron: 279
Cena z okładki: 34,80 zł

Ocena: 4/5

Interesuję się historią Tudorów od czasu obejrzenia filmu "Elizabeth: The Virgin Queen", a do sięgnięcia po książki historyków zajmujących się tym tematem zachęcił mnie pierwszy sezon serialu "The Tudors" (obecnie emitowany jest czwarty). Zaliczam się do osób, które lubią wiedzieć, jak to było naprawdę, a w trakcie seansów denerwuję moje jednoosobowe otoczenie uwagami w rodzaju: "wcale tak nie było", "tu trochę podkolorowali", "akurat!". 

Nie tylko filmowcy, ale i historycy bywają nie do końca obiektywni. Dobrze jest, jeśli wyraźnie zaznaczają, w którym miejscu kończą się im informacje ze źródeł, a zaczynają domysły. W swoich książkach o Tudorach David Starkey tu i ówdzie trochę domniemywa, wyraża swoją osobistą opinię o danej postaci czy wydarzeniu, ale uprzedza o tym czytelnika. A jeśli popełni błąd, nie waha się do tego przyznać. 
To już trzecia książka tego brytyjskiego historyka, jaką nabyłam i przeczytałam. Poprzednie to "Sześć żon Henryka VIII" oraz "Elżbieta I. Walka o tron", o której pisałam już na tym blogu.

autor: Hans Holbein Młodszy, ok. 1537/1540 r.


Henryk VIII [1491-1547] znany jest przede wszystkim z tego, że doprowadził do rozłamu z Rzymem i powstania kościoła anglikańskiego oraz z tego, że miał sześć żon: Katarzynę Aragońską (rozwód*), Annę Boleyn (rozwód* i ścięcie mieczem), Jane Seymour (zmarła w kilka dni po porodzie), Anna Kliwijska (rozwód*), Katarzyna Howard (rozwód* i ścięcie toporem), Katarzyna Parr. Tylko trzy pierwsze żony dały mu upragnionych potomków: Marię Tudor (zwaną Marią Krwawą), Elżbietę I oraz Edwarda VI. 


autor: Guido Mazzoni, ok. 1498 r.
To jeden z najbardziej znanych monarchów angielskich, a przecież w ogóle nie miał zostać królem. Był trzecim dzieckiem (drugim synem) Henryka VII i Elżbiety York. Koronę miał odziedziczyć jego starszy brat, Artur, nazwany tak na cześć legendarnego króla Artura z Camelot. To on był księciem Walii, to on miał swój dwór, o jego wykształcenie dbano najbardziej. Henrykowi przysługiwał m.in. tytuł księcia Yorku, również zadbano o jego wszechstronną edukację, ale w odróżnieniu od brata wychowywał się wśród kobiet - najczęściej przebywał z matką i siostrami. 
W tym czasie Henryk VII starał się umocnić władzę i autorytet dynastii Tudorów w Anglii i wśród jej sąsiadów. Jego prawa do tronu przecież wcale nie były takie oczywiste. Stale gromadził pieniądze, które i wtedy, i teraz pomagają rozwiązać wiele problemów (Henryk VIII szybko je wydał). Usunął prawie wszystkich pretendentów do korony, którzy mogliby zagrozić jemu lub jego dzieciom. Przypuszcza się również, że rozważał przeznaczenie Henryka VIII do stanu duchownego, aby nie dopuścić do walki o władzę między ewentualnymi dziećmi Artura i Henryka.
1509 r.
Żeby jednak zrozumieć, skąd w ogóle wzięli się Tudorowie i w jaki sposób doszli do władzy, trzeba znać choćby w skrócie historię Wojnę Dwóch Róż, którą David Starkey nam przytacza. Moja znajomość tego zagadnienia nie jest imponująca, ale mam zamiar się poprawić :).

David Starkey pisze o dzieciństwie i młodości Henryka VIII, początkach panowania i małżeństwie z Katarzyną Aragońską, a swoją opowieść doprowadza mniej więcej do maja 1511 roku.

Autor skupia się przede wszystkim na osobie Henryka, ale dostarcza nam też ciekawych opisów ówczesnych ceremonii i obyczajów, przybliża postać Henryka VII i wyjaśnia, skąd w otoczeniu Henryka VIII wzięli się Charles Brandon i Thomas Wolsey


***
Kilka słów o wydaniu. Cena okładkowa wynosi 34,80 zł i uważam, że w stosunku do jakości książki, jest bardzo zawyżona. Okładka jest miękka, papier tzw. przyjazny, format stosunkowo niewielki, drzewa genealogiczne nieczytelne, brakuje indeksu osób, w paru miejscach nazwiska czy nazwy geograficzne nie są odmieniane. Szkoda, że wydawnictwo Amber nie wydało tej książki np. tak jak wspomnianą już wyżej "Elżbietę I. Walkę o tron". 
Na szczęście można nabyć tę pozycję trochę taniej - w dedalusie lub w matrasie kosztuje niecałe 20 zł (w Dniu Książki zapłaciłam niecałe 14 zł). 


***
*Używa się określenia "rozwód", ale właściwie chodzi o unieważnienie małżeństwa.

***
Dziecko pary królewskiej otrzymało apartament złożony z dwóch połączonych ze sobą głównych komnat - wewnętrznej, czyli sypialnej, i zewnętrznej: komnaty przyjęć - oraz mniejszych komnat służebnych. W obu izbach najważniejszym sprzętem były dwie kołyski Henryka nazywane "wielką" i "małą". (...)
"Wielka kołyska monarsza", stojąca w zewnętrznej komnacie, całkowicie zasługiwała na swoją nazwę. Trzy razy większa [niż "mała", licząca ponad metr długości - przyp. Elenoir], była obita złotogłowiem. U węzgłowia  umieszczono herb królewski, na posadzce dokoła leżały wspaniałe dywany, a baldachim ze złotogłowiu miał jedwabne frędzle i zwieszał się z broszy na suficie wykonanej z pozłacanego srebra.
Wszystkie te akcesoria - złotogłowie, baldachim, dywany - stanowiły oprawę tronu, który stał w sali audiencyjnej rodziców Henryka. Etykieta nakazywała, aby, nawet pusty, był traktowany z takim samym szacunkiem, jakby zasiadali na nim suweren lub jego małżonka. To samo dotyczyło wielkiej kołyski Henryka: panowie zdejmowali przed nią kapelusze i kłaniali się, damy dygały. A kiedy spoczywał w niej Henryk, ukłony i dygi były wyjątkowo głębokie. Henryk nie urodził się, żeby zasiąść na tronie, ale spał w jego dziecięcym odpowiedniku. [str. 51-52]
***
W wieku 3 lat i 4 miesięcy Henryk został pasowany na rycerza.

Podczas obiadu 30 października [1494 roku - przyp. Elenoir], razem z najważniejszymi z tych, którzy mieli zostać pasowani razem z nim, usługiwał królowi przy stole. Jeden próbował potraw władcy, drugi przyniósł mu zupę, trzeci przyniósł wodę, a czwarty misę. W końcu Henryk podał ojcu ręcznik.
Szczęśliwym zbiegiem okoliczności było to zarówno najbardziej honorowe, jak i najlżejsze zadanie. Mimo to Henryk tygodniami ćwiczył w Eltham, jak trzymać ręcznik, jak go odebrać, jak się oddalić, jak się ukłonić, jak podać ręcznik, jak go odebrać, jak się oddalić - i jak wykonać to wszystko w odpowiedniej kolejności i z godnością. (...)
Kiedy krótki, wczesnozimowy dzień dobiegł końca i zapadł zmrok, rozpoczęła się właściwa uroczystość pasowania Henryka na rycerza. Najpierw odbyła się ceremonia kąpieli. W sali parlamentu i wokół niej ustawiono 23 wanny dla kandydatów na rycerzy oraz tyleż łóżek. Henryka rozebrano i umieszczono w jego wannie - drewnianej balii, wyłożonej i udrapowanej delikatnymi tkaninami. Potem hrabia Oxford jako wielki lord szambelan odczytał mu oficjalną przysięgę rycerską: będzie silny wiarą w Kościół Święty i będzie bronił wszystkich wdów i dziewic; na koniec Henryk przysiągł "ponad wszelkie ziemskie rzeczy miłować króla swego pana i bronić go ze wszystkich sił".
Kiedy Oxford przeczytał cały tekst przysięgi, ojciec Henryka zanurzył rękę w wodzie, uczynił znak krzyża na ramieniu syna i je ucałował. Był to drugi, być może nawet najważniejszy chrzest.
Ten sam obrządek powtórzono dla pozostałych kandydatów na rycerzy. Tymczasem Henryka wyjęto z wanny, położono na łóżku i wytarto. Potem został ubrany we włosiennicę pustelnika i razem z 22 podobnie odzianymi towarzyszami ruszył w procesji do kaplicy Świętego Stefana po wschodniej, nadrzecznej stronie pałacu [Westminster - przyp. Elenoir]. Tam, wśród jego marmurowych kolumn, pozłacanych rzeźb i pięknie malowanych ścian, Henryk i inni "rycerze" czuwali aż do późnych godzin nocnych, po czym odbyli spowiedź, otrzymali rozgrzeszenie i uczestniczyli w nabożeństwie. Później wrócili do łóżek i spali aż do świtu.
Rankiem Henryk ujrzał przy swoim łóżku Oxforda, dwóch hrabiów i lorda skarbnika. Przynieśli mu odzienie i pomogli się ubrać, podobnie jak pozostałym jego towarzyszom. Potem kandydaci na rycerzy przeszli prywatnymi przejściami po wschodniej stronie pałacu na New Palace Yard.
Tam dosiedli koni i przejechali przez plac do Westminster Hall. (...) U stóp podium zsiadł z konia. Jeździć konno przychodziło mu chyba łatwiej niż chodzić, zwłaszcza w bogatych szatach, bo przed oblicze króla zaniósł go sir William Sandys. Na rozkaz Henryka VII książę Buckingham włożył jego synowi prawą ostrogę, a markiz Dorset lewą. Sam król przypasał mu miecz i pasował go na rycerza "zgodnie z przyjętym obyczajem". [str. 70-72]

[Wszystkie powyższe podobizny przedstawiają Henryka VIII] 

2 komentarze:

  1. Elenoir, o książce się nie wypowiem, gdyż nie czytałam, ale uważam, że Twoimi znajomi powinni Ci dziękować:) Oglądanie serialu i lekcja historii w jednym - super :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja również zakochałam się w Tudorach i bardzo zainteresował mnie ten temat. Jednak nigdzie nie mogę znaleźć prawdziwych i rzetelnych informacji o Księciu Buckingham i Księciu Suffolk ( Charles Brandon). Najpierw zainteresowałam się nimi gdy oglądałam serial Tudorowie, a chciałabym znać ich prawdziwe oblicza i tzw. prawdę historyczną. Mój blog: co-jest-z-tym-zyciem.blog.onet.pl. Będę wdzięczna za jakieś linki bądź polecane książki. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

"Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie ubierają tego w słowa". Z drugiej strony lubię meandrujące dyskusje, więc komentarze nie na temat również są tu mile widziane;).

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.