Strona tytułowa wydania z 1594 r. |
Autor: Christopher Marlowe
Pierwsze wydanie: ok. 1592
Tłumaczenie i posłowie: Juliusz Kydryński
Wydawnictwo Literackie
Seria dawnej literatury angielskiej
ISBN: 83-08-00945-X
Stron: 133
Nie będę tym razem streszczać omawianego utworu - zainteresowani bez problemu odnajdą informacje o Edwardzie II w książkach lub w sieci. W tej sztuce Christopher Marlowe opowiada o panowaniu tytułowego angielskiego króla, a więc o latach 1307-1327. Niektóre z występujących tu postaci zobaczyć można było w filmie "Braveheart" - Edward II to ten młody roztrzęsiony książę, którego przyjaciel został wyrzucony przez okno, a Izabelę Francuską grała Sophie Marceau. Nie wiem zbyt wiele o tym okresie w historii Anglii (orientuję się trochę w dziejach Tudorów), ale mam wrażenie, że i sztuka, i film równie swobodnie traktują fakty.
"Edward II" różni się od "Tragicznej Historii Doktora Fausta", przede wszystkim wydaje się bardziej dopracowany (a może mniej w ten tekst ingerowano). Wydarzenia następują tu po sobie bardzo szybko, odnosi się wręcz wrażenie, że panowanie tego króla trwało zaledwie kilka miesięcy, a nie dwadzieścia lat. Marlowe korzystał co prawda z kronik historycznych, ale w swoim dramacie opisał tylko kluczowe wątki i postaci, sporo skrócił, przeinaczył i uprościł, dzięki czemu akcja jest bardzo dynamiczna. Bohaterowie są czarno-biali, ale wyraziści.
A jednak... choć "Faust" miał mnóstwo wad, lepiej czytało mi się właśnie tamtą sztukę. Chodzi o język. W "Edwardzie II" jest fabuła, w "Fauście" była poezja (przynajmniej na początku i na końcu). I chociaż jestem typem prozaicznym i takie też mam upodobania czytelnicze, to jednak wolę intrygujące metafory niż suche relacje z politycznych rozgrywek między królami i arystokracją.
W obu tekstach doszukiwałam się - jak chyba każdy, kto zna dzieje Marlowe'a - fragmentów, w których autor wyraża swoje osobiste poglądy. W "Edwardzie II" takowych nie znalazłam, ale pozwolę sobie zacytować Posłowie Juliusza Kydryńskiego:
"A przecież sądzę, że znamienny dla osobistych poglądów i uczuć poety, dla jego wizji świata, jest sam wybór tematu tragedii, sposób jego ujęcia, a wreszcie dobór postaci, w kręgu których dramat się rozgrywa". [str. 127]
Edward II nie utrzymywał zbyt dobrych stosunków z kościołem, Marlowe uchodził za ateistę, choć wcześniej studiował teologię i korzystał ze stypendium arcybiskupa. Król prawdopodobnie był homoseksualistą (a może bi-? miał kilkoro dzieci), Marlowe - również. Nie można jednak powiedzieć, by Edward II lub któryś z jego faworytów wypadali w tej sztuce sympatycznie. Nie zinterpretowałabym tego tekstu tak jak Derek Jarman, który w swoim filmie z 1991 roku sprowadził całą tę historię do brutalnej rozprawy połączonych sił biurokracji, wojska i kościoła z romantycznymi, ale homoseksualnymi miłościami króla. Moim zdaniem ten utwór to jakby rozdział z podręcznika do nauki historii Anglii, ale w wersji "for dummies".
Jak dalej pisze Julian Kydryński, była to "pierwsza elżbietańska tragedia historyczna godna tej nazwy" [str. 129]. Poza tym Marlowe wykazał się sporą odwagą i mnóstwem tupetu, ukazując angielskiego władcę upokorzonego, przerażonego, skrytobójczo mordowanego. Ciekawa jestem, jak zareagowała na tę sztukę królowa Elżbieta, która zaledwie kilka lat wcześniej zgodziła się na egzekucję swej kuzynki i również królowej - Marii Stuart.
À propos Elżbiety. Jeden fragment skojarzył mi się z opisami (znalezionymi w powieści Waltera Scotta) rozrywek, jakie przygotował Robert Dudley, hrabia Leicester, dla królowej, kiedy gościła w jego zamku Kenilworth.
I znów nie oceniam omawianej książki. Nie podobała mi się ta sztuka, ale - ze względu na moje zainteresowania - cieszę się, że ją przeczytałam, i że obejrzałam jedną z jej filmowych interpretacji (wizualnie i aktorsko - obraz godny uwagi).
Gav. (...) Ja potrzebuję swawolnych poetówJeszcze jeden fragment. Zmuszono króla do abdykacji na rzecz jego syna. Wysłannicy królowej i Mortimera przybywają, by odebrać mu koronę. Edward prosi, by mu ją pozostawiono przynajmniej do wieczora.
I miłych dowcipnisiów i muzyków,
Którzy, trącając w struny, mogą sprawić,
Że król bezwolny podąży tą drogą,
Którą ja zechcę; muzyka, poezja
Jest mu rozkoszą: więc w nocy pokażę
Mu włoskie maski, komedie, rozmowy
Pełne słodyczy, miłe widowiska,
A za dnia, gdy uda się na przechadzkę,
Przebiorę paziów mych za leśne nimfy,
A moi ludzie będą jak satyry
Skubać trawniki i na koźlich łapach
Tańczyć wieśniaczy taniec; to znów czasem
Prześliczny chłopiec o postaci Diany,
Którego włosy będą złocić wodę,
Nagie ramiona ozdobią mu perły,
Ręka figlarna gałązką oliwną
Zakryje zasię to, co tak rozkosznie
Jawi się męskim oczom, będzie w źródle
Się kąpał, a w pobliżu jakiś inny
Niby Akteon, zerkając przez krzewy,
Będzie przez gniewną boginię zmieniony
W jelenia i pobiegnie wśród skowytu
Psów ścigających go, aż w końcu padnie,
Jak gdyby umarł; takie właśnie rzeczy
Jak te najlepiej ubawią majestat
Mojego pana. [str. 11-12]
Kr. Edw. (...) O, nie przestawaj lśnić, niebiańskie słońce,I jeszcze jeden, w którym Mortimer przed obliczem śmierci okazuje się stoikiem.
Niech noc milcząca nigdy we władania
Nie weźmie tego kraju; wy, zegary
Żywiołów, stójcie! Wszystkie pory roku,
I wszystkie czasy, wstrzymajcie się w biegu,
Ażeby Edward mógł jeszcze pozostać
Królem tej pięknej Anglii! (...) [str. 96]
Mł. Mor. Nikczemna Fortuno,
Teraz rozumiem, że na twoim kole
Jest takie miejsce, że gdy się do niego
Dochodzi, spada się w dół. Tego miejsca
Właśnie dotknąłem. A skoro nie widzę,
Dokąd by można wznieść się jeszcze wyżej,
Czemuż mam smucić się z mego upadku?
Piękna królowo, żegnaj; nie opłakuj
Też Mortimera, który gardzi światem
I jak wędrowiec idzie, by odkrywać
Nie znane dotąd kraje. [str. 120-121]
I znów nie oceniam omawianej książki. Nie podobała mi się ta sztuka, ale - ze względu na moje zainteresowania - cieszę się, że ją przeczytałam, i że obejrzałam jedną z jej filmowych interpretacji (wizualnie i aktorsko - obraz godny uwagi).
A gdzie widziałaś film? Był wyświetlany w tv? Znam telewizyjny spektakl ze Żmijewskim, ale nie był moim zdaniem zbyt udany.
OdpowiedzUsuńTeż za "Edwardem II" nie przepadam. Dłużył mi się przeokropnie i po prostu nudził, choć persona Edwarda II jest kontrowersyjna.
OdpowiedzUsuńAnno, napiszę Ci w mailu, skąd wzięłam film:). Sądzę, że obejrzeć warto - podobało mi się zwłaszcza aktorstwo (baaardzo lubię Tildę Swinton) i scenografia. Oczywiście twórcy filmu bardzo przerobili tę historię, zmniejszyli liczbę postaci, usunęli niektóre wątki.
OdpowiedzUsuńTego spektaklu tv nie widziałam, czytałam tylko, że korzystano tam z bardzo luźnego przekładu Jerzego S. Sity.
grendello, no właśnie - czytanie tej sztuki jest nudne, ale na scenie wypada prawdopodobnie trochę lepiej, po obejrzeniu filmu widzę, że aktorzy mają tu pole do popisu.
Z góry dziękuję. W czasach studenckich kilka filmów Jarmana widziałam i jedno mogę powiedzieć: mogą się nie podobać, ale nie pozostawiają widza obojętnym. Pamiętam je także jako b. atrakcyjne dla oka;)
OdpowiedzUsuńJa również b. lubię T. Swinton, oj bardzo;)