Impresje

środa, 9 marca 2011

EDWARD II

Strona tytułowa wydania z 1594 r.
Tytuł: Edward II
Autor: Christopher Marlowe
Pierwsze wydanie: ok. 1592
Tłumaczenie i posłowie: Juliusz Kydryński

Wydawnictwo Literackie
Seria dawnej literatury angielskiej
ISBN: 83-08-00945-X
Stron: 133


Nie będę tym razem streszczać omawianego utworu - zainteresowani bez problemu odnajdą informacje o Edwardzie II w książkach lub w sieci. W tej sztuce Christopher Marlowe opowiada o panowaniu tytułowego angielskiego króla, a więc o latach 1307-1327. Niektóre z występujących tu postaci zobaczyć można było w filmie "Braveheart" - Edward II to ten młody roztrzęsiony książę, którego przyjaciel został wyrzucony przez okno, a Izabelę Francuską grała Sophie Marceau. Nie wiem zbyt wiele o tym okresie w historii Anglii (orientuję się trochę w dziejach Tudorów), ale mam wrażenie, że i sztuka, i film równie swobodnie traktują fakty. 

"Edward II"  różni się od "Tragicznej Historii Doktora Fausta", przede wszystkim wydaje się bardziej dopracowany (a może mniej w ten tekst ingerowano). Wydarzenia następują tu po sobie bardzo szybko, odnosi się wręcz wrażenie, że panowanie tego króla trwało zaledwie kilka miesięcy, a nie dwadzieścia lat. Marlowe korzystał co prawda z kronik historycznych, ale w swoim dramacie opisał tylko kluczowe wątki i postaci, sporo skrócił, przeinaczył i uprościł, dzięki czemu akcja jest bardzo dynamiczna. Bohaterowie są czarno-biali, ale wyraziści. 

A jednak... choć "Faust" miał mnóstwo wad, lepiej czytało mi się właśnie tamtą sztukę. Chodzi o język. W "Edwardzie II" jest fabuła, w "Fauście" była poezja (przynajmniej na początku i na końcu). I chociaż jestem typem prozaicznym i takie też mam upodobania czytelnicze, to jednak wolę intrygujące metafory niż suche relacje z politycznych rozgrywek między królami i arystokracją. 

W obu tekstach doszukiwałam się - jak chyba każdy, kto zna dzieje Marlowe'a - fragmentów, w których autor wyraża swoje osobiste poglądy. W "Edwardzie II" takowych nie znalazłam, ale pozwolę sobie zacytować Posłowie Juliusza Kydryńskiego:
"A przecież sądzę, że znamienny dla osobistych poglądów i uczuć poety, dla jego wizji świata, jest sam wybór tematu tragedii, sposób jego ujęcia, a wreszcie dobór postaci, w kręgu których dramat się rozgrywa". [str. 127]
Edward II nie utrzymywał zbyt dobrych stosunków z kościołem, Marlowe uchodził za ateistę, choć wcześniej studiował teologię i korzystał ze stypendium arcybiskupa. Król prawdopodobnie był homoseksualistą (a może bi-? miał kilkoro dzieci), Marlowe - również. Nie można jednak powiedzieć, by Edward II lub któryś z jego faworytów wypadali w tej sztuce sympatycznie. Nie zinterpretowałabym tego tekstu tak jak Derek Jarman, który w swoim filmie z 1991 roku sprowadził całą tę historię do brutalnej rozprawy połączonych sił biurokracji, wojska i kościoła z romantycznymi, ale homoseksualnymi miłościami króla. Moim zdaniem ten utwór to jakby rozdział z podręcznika do nauki historii Anglii, ale w wersji "for dummies". 


Jak dalej pisze Julian Kydryński, była to "pierwsza elżbietańska tragedia historyczna godna tej nazwy" [str. 129]. Poza tym Marlowe wykazał się sporą odwagą i mnóstwem tupetu, ukazując angielskiego władcę upokorzonego, przerażonego, skrytobójczo mordowanego. Ciekawa jestem, jak zareagowała na tę sztukę królowa Elżbieta, która zaledwie kilka lat wcześniej zgodziła się na egzekucję swej kuzynki i również królowej - Marii Stuart.

À propos Elżbiety. Jeden fragment skojarzył mi się z opisami (znalezionymi w powieści Waltera Scotta) rozrywek, jakie przygotował Robert Dudley, hrabia Leicester, dla królowej, kiedy gościła w jego zamku Kenilworth.
Gav. (...) Ja potrzebuję swawolnych poetów
I miłych dowcipnisiów i muzyków,
Którzy, trącając w struny, mogą sprawić,
Że król bezwolny podąży tą drogą,
Którą ja zechcę; muzyka, poezja
Jest mu rozkoszą: więc w nocy pokażę
Mu włoskie maski, komedie, rozmowy
Pełne słodyczy, miłe widowiska,
A za dnia, gdy uda się na przechadzkę,
Przebiorę paziów mych za leśne nimfy,
A moi ludzie będą jak satyry
Skubać trawniki i na koźlich łapach
Tańczyć wieśniaczy taniec; to znów czasem
Prześliczny chłopiec o postaci Diany,
Którego włosy będą złocić wodę,
Nagie ramiona ozdobią mu perły,
Ręka figlarna gałązką oliwną
Zakryje zasię to, co tak rozkosznie
Jawi się męskim oczom, będzie w źródle
Się kąpał, a w pobliżu jakiś inny
Niby Akteon, zerkając przez krzewy,
Będzie przez gniewną boginię zmieniony
W jelenia i pobiegnie wśród skowytu
Psów ścigających go, aż w końcu padnie,
Jak gdyby umarł; takie właśnie rzeczy
Jak te najlepiej ubawią majestat
Mojego pana. [str. 11-12]
Jeszcze jeden fragment. Zmuszono króla do abdykacji na rzecz jego syna. Wysłannicy królowej i Mortimera przybywają, by odebrać mu koronę. Edward prosi, by mu ją pozostawiono przynajmniej do wieczora.
Kr. Edw. (...) O, nie przestawaj lśnić, niebiańskie słońce,
Niech noc milcząca nigdy we władania
Nie weźmie tego kraju; wy, zegary
Żywiołów, stójcie! Wszystkie pory roku,
I wszystkie czasy, wstrzymajcie się w biegu,
Ażeby Edward mógł jeszcze pozostać
Królem tej pięknej Anglii! (...) [str. 96]
I jeszcze jeden, w którym Mortimer przed obliczem śmierci okazuje się stoikiem.
Mł. Mor. Nikczemna Fortuno,
Teraz rozumiem, że na twoim kole
Jest takie miejsce, że gdy się do niego
Dochodzi, spada się w dół. Tego miejsca
Właśnie dotknąłem. A skoro nie widzę,
Dokąd by można wznieść się jeszcze wyżej,
Czemuż mam smucić się z mego upadku?
Piękna królowo, żegnaj; nie opłakuj
Też Mortimera, który gardzi światem
I jak wędrowiec idzie, by odkrywać
Nie znane dotąd kraje. [str. 120-121]

I znów nie oceniam omawianej książki. Nie podobała mi się ta sztuka, ale - ze względu na moje zainteresowania - cieszę się, że ją przeczytałam, i że obejrzałam jedną z jej filmowych interpretacji (wizualnie i aktorsko - obraz godny uwagi). 

4 komentarze:

  1. A gdzie widziałaś film? Był wyświetlany w tv? Znam telewizyjny spektakl ze Żmijewskim, ale nie był moim zdaniem zbyt udany.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też za "Edwardem II" nie przepadam. Dłużył mi się przeokropnie i po prostu nudził, choć persona Edwarda II jest kontrowersyjna.

    OdpowiedzUsuń
  3. Anno, napiszę Ci w mailu, skąd wzięłam film:). Sądzę, że obejrzeć warto - podobało mi się zwłaszcza aktorstwo (baaardzo lubię Tildę Swinton) i scenografia. Oczywiście twórcy filmu bardzo przerobili tę historię, zmniejszyli liczbę postaci, usunęli niektóre wątki.
    Tego spektaklu tv nie widziałam, czytałam tylko, że korzystano tam z bardzo luźnego przekładu Jerzego S. Sity.

    grendello, no właśnie - czytanie tej sztuki jest nudne, ale na scenie wypada prawdopodobnie trochę lepiej, po obejrzeniu filmu widzę, że aktorzy mają tu pole do popisu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Z góry dziękuję. W czasach studenckich kilka filmów Jarmana widziałam i jedno mogę powiedzieć: mogą się nie podobać, ale nie pozostawiają widza obojętnym. Pamiętam je także jako b. atrakcyjne dla oka;)
    Ja również b. lubię T. Swinton, oj bardzo;)

    OdpowiedzUsuń

"Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie ubierają tego w słowa". Z drugiej strony lubię meandrujące dyskusje, więc komentarze nie na temat również są tu mile widziane;).

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.