Impresje

piątek, 17 grudnia 2010

ZŁODZIEJKA

Tytuł: Złodziejka (Fingersmith)
Autorka: Sarah Waters
Pierwsze wydanie: 2002
Tłumaczenie: Magdalena Gawlik-Małkowska

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
ISBN: 978-83-7469-461-2
Stron: 464

Ocena: 2+/5

Zaczęłam już wczoraj pisać o "Samolubnym genie" Dawkinsa, ale dziś nie jestem w stanie skupić się na tak poważnej tematyce, więc opiszę swoje wrażenia po lekturze "Złodziejki" Sarah Waters. 

Gdyby autorka poprzestała na napisaniu części pierwszej, liczącej ok. 150 stron, to "Złodziejka" byłaby niezłym krótkim czytadłem z intrygującym zakończeniem. Niestety powstały jeszcze dwie kolejne części (wszystkie mieszczą się w jednym tomie), w których występuje więcej niespodziewanych i nieprawdopodobnych zwrotów akcji niż w kilku sezonach "Mody na sukces" razem wziętych. No, może trochę przesadziłam, ale nie aż tak bardzo. 

Mamy rok 1862. Siedemnastoletnia Susan Trinder mieszka w Londynie u pani Sucksby, która zajmuje się dziewczynką niemal od dnia jej narodzin, ponieważ matkę Sue powieszono za morderstwo. To środowisko złodziejaszków, paserów i żebraków, od których Susan uczy się kilku pożytecznych sztuczek. Pewnego zimowego wieczoru składa im wizytę Dżentelmen - młody i przystojny uwodziciel, hazardzista i oszust, podobno wywodzący się z bogatej rodziny, która się go wyrzekła - i składa jej intratną propozycję. Otóż planuje on uwieść i poślubić pannę Maud Lilly, również siedemnastolatkę i sierotę, przebywającą pod opieką wuja - naukowca w ponurym domostwie na odludziu. Co prawda dziewczyna nie jest zupełnie zdrowa psychicznie (jej matka leczyła się w zakładzie dla obłąkanych), ale odziedziczy spory majątek. Susan ma zostać jej pokojówką i pomóc Dżentelmenowi w realizacji jego niecnych planów, oczywiście nie za darmo.
W części pierwszej narratorką jest Susan, druga opowiada o tych samych wydarzeniach, ale z perspektywy Maud, trzecia traktuje o dalszych losach wszystkich bohaterów. 

Wiktoriańska Anglia jest w "Złodziejce" ukazano dość ciekawie,  Sarah Waters oprowadza czytelnika po przeróżnych jej zakątkach: niebezpiecznych zaułkach Londynu, dziupli pasera, ponurym niszczejącym dworze, szpitalu psychiatrycznym, ale jednak w porównaniu np. ze "Szkarłatnym płatkiem i białym" Fabera wypada to wszystko cokolwiek blado. Również styl pisarki pozostawia, moim zdaniem, trochę do życzenia.
O ile w pierwszej i drugiej części udało jej się nieco zróżnicować sposób mówienia Sue - drobnej złodziejki i analfabetki "awansowanej" nagle na pokojówkę, oraz Maud, która odebrała, co prawda, nieco "nietypowe" wykształcenie, ale jednak była damą, o tyle w trzeciej części chyba zupełnie o tym zapomniała.
Uczucie, relacja między głównymi bohaterkami są całkiem wiarygodnie i subtelnie ukazane, ale już tzw. portrety psychologiczne każdej z nich osobno są miejscami niedopracowane, niekonsekwentne, dlatego Sue i Maud nie zdobyły mojej sympatii, mimo że zwykle kibicuję kobietom uciskanym i krzywdzonym przez brutalny męski świat. Sarah Waters właściwie opisała miejsce kobiety w patriarchalnym wiktoriańskim społeczeństwie, ale nie była pierwsza, a poza tym inni zrobili to, jak sądzę, lepiej.

Przesadny melodramatyzm ostatniej partii "Złodziejki" zupełnie przyćmił, niestety, nieliczne zalety tej powieści. Podsumowując: odradzam.

16 komentarzy:

  1. Wydaje mi się że ta książka nie trafiła chyba na dobry dzień do czytania :) Czytałam wszystko to, co Sarah Waters wydano w Polce i są tam lepsze i gorsze książki, a tą byłam naprawdę zafascynowana. Dwie rzeczy dodam- gdyby autorka faktycznie zatrzymała się na części 1 to nic by ta powieść tak naprawdę nie opowiedziała-spotkały się i...nic. Taki "Szkarłatny płatek..." właśnie. Ta wolta, której dokonuje z postaciami autorka, jest najważniejszą osnową fabularną :) Co do zbiegów okoliczności: Sarah Waters jak wiadomo nawiązuje do powieści wiktoriańskiej i romansu awanturniczego, stąd takie, a nie inne ukształtowanie akcji, to jest podwalina tego typu powieści, tak mi się wydaje. Chcę tylko powiedzieć: mnie się ta powieść bardzo podobała :) Pozdrawiam, Ania.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam część pierwszą, kawałek drugiej i zakończenie. Nie byłam w stanie przebrnąć przez tę książkę. Jakoś do mnie nie trafiła. Mam teraz dużą fazę na wiktoriańskie czasy, ale tutaj wszystko ociekało brudem i beznadzieją, zero wytchnienia. Wątku miłosnego niet. (Ten pocałunek pod koniec trudno mi do takowego zaliczyć.) Generalnie mizeria, książka poszła w kąt.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli masz "fazę" na czasy wiktoriańskie, to nie powinnaś liczyć na coś innego niż brud i beznadzieja. To główna cecha tych czasów, to coś, co nadaje klimat. Ale to moje zdanie. Może powinnaś zająć się jakimiś lżejszymi książkami, w których nie ma aż tak nachalnej brzydoty.

      Usuń
  3. Od dawna mam ochotę na tę książkę. Trochę mnie Twoja recenzja zniechęciła, ale chyba i tak spróbuje :) Waters czytałam tylko "Niebanalną więź" i była całkiem dobra.

    OdpowiedzUsuń
  4. Seso, "Złodziejkę" przeczytałam w ciągu jednego dnia, który niemal w całości przeleżałam, bo czułam się fatalnie, ale zapewniam Cię, że mój stan nie miał wpływu na ocenę powieści:). Nie jestem znawczynią czy miłośniczką literatury epoki wiktoriańskiej, więc tych wszystkich nawiązań mogłam nie zauważyć, ale to też bez znaczenia - jeśli już naśladuje się klasykę czy jakiś styl, to trzeba to robić jakoś twórczo, oryginalnie, a tu żadnego powiewu świeżości nie zauważyłam.

    Dosyć lubię otwarte i zaskakujące zakończenia, które zmuszają czytelnika do uruchomienia wyobraźni, dlatego jednak pozostanę przy swoim zdaniu co do pożądanej długości tej powieści:).

    Ilu czytelników, tyle opinii.
    Również pozdrawiam, również Ania;)

    Lili, wątek miłosny jest, ale rozwija się w dalszych częściach książki. Może lepiej uwypuklono go w serialu? Nie zamierzam oglądać go w najbliższej przyszłości, ale obsada wydaje się niezła, więc może kiedyś.

    Dosiak, oczywiście, najlepiej wyrobić sobie własną opinię:). Ja się do tej autorki trochę zniechęciłam i wątpię, czy sięgnę jeszcze po jakąś jej powieść.

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię takie zróżnicowane opinie. Mnie się książka podobała

    OdpowiedzUsuń
  6. Oglądałam fragment filmu "Fingersmith", ale mnie po prostu znudził. Wszystko krąci się wokół jednego - ona kocha ją, tamta ją też, ale nie mogą być razem, bo są kobietami i w to wszystko wtrąca się jeszcze pewien dżentelmen. Nic poza tym. Jesli ksiązka jest taka sama, to się nie dziwię, że odradzasz ;)

    Pozrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mary, chyba nie ma książki, która wzbudziłaby zachwyt wszystkich czytelników bez wyjątku.

    Judyto, to chyba dwuodcinkowy serial? Rozważam mimo wszystko obejrzenie go ze względu na Sally Hawkins, której gra spodobała mi się w "Perswazjach", i na Imeldę Staunton, na którą po raz pierwszy zwróciłam uwagę w "Zakochanym Szekspirze", potem w "Verze Drake" i "Harrym Potterze".

    Główny wątek powieści to raczej spisek mający na celu zagarnięcie majątku Maud Lilly.

    Również pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja chciałam jedynie zachęcić innych od tej książki, na tle innych powieści nawiązujących do wiktoriańskich czasów, tę uważam za jedną z lepszych :) Szkoda, że się zniechęciłaś do Waters, ale bywa i tak :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo rożne są opinie na temat tej książki, trzeba chyba po nią po prostu sięgnąć i dać sobie szanse.
    Bardzo fajny blog:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Seso, po prostu mam na oku mnóstwo książek, które wydają mi się ciekawsze niż powieści tej autorki (o ile mogę je oceniać na podstawie jednej mi znanej). Ale może inni się skuszą? Zapaleni "wiktorianie" ma pewno:).

    Lotto, dzięki:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Idealna pozycja dla mnie - lubię takie klimaty, lubię takie historie. Moja wyobraźnia pracuje wtedy na zwiększonych obrotach :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Eeee... czytając tę książkę nie trzeba sobie niczego wyobrażać, bo autorka wszystko bardzo dokładnie i z różnych punktów widzenia opisała.
    No cóż, ostrzegałam:).

    OdpowiedzUsuń
  13. Z pewnością przesadziłaś, bo "Moda na sukces" nie ma sezonów, ona idzie non-stop :D
    Natomiast zainteresowałaś mnie Złodziejką w pierwszej części i ostrzegłaś przed resztą. Więc może dobrze by było poznać? Ale tylko pierwszą część, nie? :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Mnie się ta powieść raczej podobała, choć spodziewałam się po niej znacznie więcej.

    OdpowiedzUsuń
  15. śnie Endymiona, no proszę, czego to się człowiek dowiaduje: "Moda na sukces" nie ma sezonów! ;)) Jak ci aktorzy to wytrzymują... muszą im dużo płacić.
    A jeśli o "Złodziejkę" chodzi, to lepiej darować sobie całość i przeczytać coś lepszego.

    Lirael, właśnie czegoś takiego bardzo nie lubię - człowiek się nastawi na arcydzieło, a dostaje... hmmm...

    OdpowiedzUsuń

"Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie ubierają tego w słowa". Z drugiej strony lubię meandrujące dyskusje, więc komentarze nie na temat również są tu mile widziane;).

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.