Impresje

poniedziałek, 31 sierpnia 2009

WSZYSTKO CZERWONE

TYTUŁ: Wszystko czerwone
AUTORKA: Joanna Chmielewska
PIERWSZE WYDANIE: 1974

WYDAWNICTWO: Kobra Media
ROK: 2009
STRON: 352

OCENA: 2/5

To czwarta książka Joanny Chmielewskiej, jaką przeczytałam (wcześniej był "Lesio", "Zwyczajne życie" i "Nawiedzony dom"), ale ta spodobała mi się najmniej (najbardziej chyba "Zwyczajne życie"). Może dlatego, że żaden z kluczowych bohaterów nie był wiarygodny z psychologicznego punktu widzenia, a nawet na tzw. chłopski rozum. Przeszkadzało mi to trochę w trakcie lektury.


Do Alicji mieszkającej w Allerød, małej mieściny niedaleko Kopenhagi, zjeżdża odrobinę niespodziewanie tłum gości; głównie Polacy. W trakcie wieczornego przyjęcia w ogrodzie jeden z nich, Edek, zostaje nagle zamordowany. W trakcie swojej wizyty próbował Alicję przed kimś ostrzegać, ale utrudniał mu to nieco nadmiar wypitego alkoholu; w końcu nie zdążył skonkretyzować swoich oskarżeń. Zabójca obawia się jednak, że Alicja pamięta lub może sobie przypomnieć pewne zdarzenie z przeszłości, które by go zdemaskowało. Nastaje zatem teraz na jej życie, niezbyt efektywnie, choć z pewnością efektownie. Na skutek dziwnych zbiegów okoliczności i pomyłek morderca atakuje jednak pozostałych gości.

Śledztwo w tej gorszącej sprawie prowadził pan Muldgaard, którego przodkowie pochodzili z Polski, więc znał trochę nasz język. Co prawda jakąś jego starszą odmianę. Oto próbka:

- A możliwe, że pani wiadomości posiada. O ta osoba, morderca. Pani musi umysłowa robota wykonać, mnogo, wielkie mrowie. Zaprawdę na pamięć waszą zaległo, a musicie rozjaśnić mroki.
- Zaprawdę pamięć nasza nie powiada nam nic...

- O Jezu...! - jęknął Paweł z nabożnym zachwytem, bo brzmiało to zgoła jak biblijne proroctwa.
- Tfu! - powiedziała Alicja ze wstrętem. - Nic sobie nie przypominam i nie mam pojęcia, o co mu chodziło. Ale mogę się zastanowić...


Śledztwo się toczy, morderca napada na kolejne osoby, a pozostali goście (oprócz Zosi)... nie, nie wpadają w panikę adekwatną do okoliczności, nie uciekają gdzie pieprz rośnie, nie użalają się nad ofiarami, nie rozpaczają. Dość szybko przechodzą nad tym wszystkim do porządku dziennego, traktując cała sprawę bardziej jak ambitną łamigłówkę niż śmiertelne zagrożenie. Normalni ludzie reagują zupełnie inaczej.

Podsumowując - książka nie była zła, ale jakoś szczególnie dobra też nie.

2 komentarze:

  1. Czesc

    Jak sie mozna z Toba skontaktowac?? :)

    pozdrawiam
    Kacper
    blogofilmach.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. To chyba nie za bardzo na temat tej książki:)

    OdpowiedzUsuń

"Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie ubierają tego w słowa". Z drugiej strony lubię meandrujące dyskusje, więc komentarze nie na temat również są tu mile widziane;).

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.