Impresje

piątek, 21 sierpnia 2009

POWRÓT DO BRIDESHEAD

TYTUŁ: Powrót do Brideshead
AUTOR: Evelyn Waugh
PIERWSZE WYDANIE: 1945

WYDAWNICTWO: Prószyński i S-ka

ROK WYDANIA: 2009

STRON: 320


OCENA: 4/5

Przeczytałam książkę, ponieważ obejrzałam jej ekranizację z ubiegłego roku. Wizualnie bardzo dobra, aktorsko również, ale, przynajmniej w moim odczuciu, niezbyt dobrze oddaje intencje Evelyna Waugha, a w każdym razie jest w swej wymowie zbyt jednoznaczna w porównaniu do powieści. Film zyskał sobie miano antykatolickiego, a książka taka nie jest, bo być nie może. "Powrót do Brideshead" został wydany w 1945 r., a Waugh już w 1930 r. przeszedł na katolicyzm. Zresztą, żeby lepiej zrozumieć tę powieść warto zapoznać się z biografią autora; tworząc postać Charlesa Rydera, narratora i głównego bohatera "Powrotu...", w dużym stopniu czerpał ze swojego życiorysu.

Waugh urodził się w 1903 r. w Londynie, był synem znanego wydawcy, jego rodzina należała do tzw. wyższej klasy średniej, nad czym chyba trochę pobolewał - był, zdaje się, snobem, a nawet wyższa klasa średnia to jednak nie arystokracja. Nie mógł uczyć się w tej samej szkole, do której uczęszczał jego ojciec, a potem starszy brat. Powód był prosty - ów brat pod koniec nauki w niej opublikował powieść, w której poruszał temat homoseksualnych relacji między uczniami, czym godził w reputację szkoły. Evelyn został więc posłany do placówki o mniejszym prestiżu, w której wpływy kościoła anglikańskiego były bardzo duże. W rezultacie został agnostykiem, przynajmniej na jakiś czas.
Studiował historię w Oxfordzie, ale poświęcał się raczej życiu towarzyskiemu niż nauce. Prawdopodobnie w tym czasie pozostawał w kilku związkach homoseksualnych (choć chyba nie jednocześnie;). Po studiach pracował jako nauczyciel, dziennikarz; potem publikował powieści, trochę podróżował, wiódł żywot tzw. country gentelmana.
W 1928 r. ożenił się, ale to małżeństwo już w 1930 r. skończyło się rozwodem. W tym samym roku przeszedł na katolicyzm, jego pierwszy związek został przez kościół unieważniony, następnie poślubił kuzynkę swej pierwszej żony, katoliczkę, z którą miał siedmioro dzieci. Swoją konwersję na katolicyzm uzasadniał koniecznością wyboru między chrześcijaństwem a chaosem. Uważał, że cywilizacja Zachodu opiera się na wartościach chrześcijańskich, które najpełniej wyraża właśnie katolicyzm i traktował go jako jedyną ostoję tej cywilizacji wobec postępującego materializmu.
Brał udział w II wojnie światowej, choć żołnierz był z niego raczej kiepski. Swoje doświadczenie z tego okresu wykorzystał jako pisarz. Wówczas powstał miedzy innymi "Powrót do Brideshead". [informacje na temat biografii autora zaczerpnęłam z wikipedii]

Teraz przejdźmy do powieści. Krótko - powieść o wpływie religii katolickiej na życie wybranych przedstawicieli arystokracji angielskiej w latach 20tych i 30tych XX w. Szerzej piszę o tej książce poniżej, ale ostrzegam - są spoilery.

Trwa II wojna światowa. 39letni kapitan Charles Ryder odbywa służbę na terenie Wielkiej Brytanii. Właściwie to jeszcze nie walczył - jego kompania jest tylko przenoszona z obozu do obozu, a on sam zajmuje się sprawami takimi jak transport, aprowizacja, urlopy podwładnych, porządek na terenie jednostki itd. Mocno go to frustruje.

Kolejnym miejscem, do którego został skierowany, jest posiadłość Brideshead, własność lady Julii Flyte. Ten przyjazd wywołuje falę wspomnień, które pozwalają mu się oderwać od rutyny żołnierskich obowiązków. Wraca myślami do czasów młodości, kiedy to "trawa była bardziej zielona, światło było jaśniejsze" itd., zwłaszcza w porównaniu do ponurej wojennej rzeczywistości.
]

W 1923 r. Charles udał się do Oxfordu, aby studiować historię (czyli dokładnie tak jak Waugh). Początkowo rzeczywiście przykładał się do zajęć, ale tylko do wieczoru, którego lord Sebastian Flyte zwymiotował przez okno do jego pokoju (mieszkał na parterze). Tak obiecująco rozpoczęta znajomość przerodziła się w przyjaźń, a właściwie w miłość. Relacje homoseksualne między nimi są delikatnie zasugerowane, ale tylko zasugerowane; ja myślę, że jak najbardziej takie były.
Sebastian wciągnął Charlesa do kółka takich złotych chłopców - pochodzących z bogatych rodzin, ekstrawagancko ubranych, pijących ponad miarę, niezbyt pilnych. Za to tak długo jak to było możliwe unikał przedstawienia go swojej rodzinie.

Jego ojciec, lord Marchmain, od lat mieszkał za granicą ze swoją kochanką. Lady Julia, siostra Sebastiana, właśnie debiutowała w Londynie; młodsza siostra, Kordelia, uczyła się w szkole prowadzonej przez zakonnice, a starszy brat, Bridey, najpierw chciał być księdzem, a potem nie zajmował się niczym konkretnym - był głównym spadkobiercą majątku i kolekcjonował pudełka po zapałkach.
Kluczową postacią w tej rodzinie była jednak lady Marchmain, matka Sebastiana. Bardzo dobrze wychowana, uprzejma, troskliwa matka, wydawałoby się - kobieta idealna. W rzeczywistości znienawidzona przez tych, których najbardziej kochała.

Charles został wciągnięty w skomplikowane relacje między członkami tego rodu, co początkowo chyba mu trochę pochlebiało. Imponowali mu, bo należeli do arystokracji, mieli piękną posiadłość (choć zadłużoną), żyli na wysokiej stopie.
Wszystko obracało się tu wokół religii katolickiej. Lady Marchmain, Kordelia i Bridey byli bardzo pobożni, Julia i Sebastian odżegnywali się od religii, ale tylko pozornie, a ich ojciec był ekskomunikowany. Na życiu każdego z nich to wyznanie odcisnęło swoje piętno, a najbardziej destrukcyjny wpływa miało na Sebastiana.
Właściwie nigdy nie pozwolono mu dorosnąć. Pozostawał uroczym, ujmującym chłopcem, ale przez całe życie tylko chłopcem. Nie dało się pogodzić jego orientacji seksualnej z przynależnością do kościoła katolickiego, który nawet dziś uważa homoseksualizm za grzech i obrzydlistwo i ostro go piętnuje. A co dopiero wtedy... Sebastian mógł być sobą tylko z daleka od swojej rodziny. Zwłaszcza od matki, której miłość wyrażała się w uświadamianiu mu grzeszności jego postępków i w stale podejmowanych próbach kontrolowania każdego jego kroku. Wszystko dla jego własnego dobra. Źle się to dla niego skończyło.

Dla Charlesa Sebastian był "zwiastunem" jego późniejszej miłości do Julii. Jednak i ten związek skończył się stosunkowo szybko i przede wszystkim dlatego, że Charles był agnostykiem, a Julia postanowiła nagle zostać dewotką. Wówczas uważał religię za niedorzeczność, a sakramenty za niepotrzebne gusła. Natomiast na ostatnich stronach powieści autor sugeruje, że Charles jednak się nawrócił i że, podobnie jak sam Waugh, mając do wyboru religię wyznawaną od tysięcy lat oraz chaos wojny i Anglię Hooperów, z konieczności wybrał to pierwsze. Niebyt to przekonujące zakończenie, choć może można się go było trochę spodziewać - pozostali bohaterowie wrócili na łono kościoła już w poprzednich rozdziałach.

Obok wątku religijnego autor przedstawia nam również sceny z życia arystokracji i bogatej klasy średniej, których zmierzch, jak sądził w trakcie pisania książki, nastąpi wkrótce po wojnie. Chciał w swej powieści zawrzeć wspomnienie o tych czasach dla przyszłych pokoleń.

Podsumowując: dobrze napisana powieść (oprócz nieprzekonującego zakończenia - ale chodzi tylko o kilka stron), interesująca fabuła, ciekawi bohaterowie, kontrowersyjne (jak na tamte czasy) tematy. Warto przeczytać.

PS. Zdjęcia pochodzą z filmu pt. "Powrótd do Brideshead" z 2008 r. w reż. Juliana Jarrolda.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie ubierają tego w słowa". Z drugiej strony lubię meandrujące dyskusje, więc komentarze nie na temat również są tu mile widziane;).

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.