Impresje

niedziela, 19 kwietnia 2020

Chłopi w literaturze III

Źródło cytatu: "Dzieła wszystkie", tom 20, Radomskie, Oskara Kolberga (polona.pl), str. 45 i 52



   Wład. E. Zapałowski (T y g o d n.  i l l u s t r. 1882, nr. 352) mówi:
   Jeszcze słówko musimy poświęcić ogólnéj fizyognomii tutejszego ludu (od gór Święto-krzyzkich) „kobiet jak i mężczyzn w ogóle do pięknych zaliczyć niepodobna. Wzrostu bywają miernego, a nawet małego; kobiety pękate, przysadziste, choć znowu nie można bezwarunkowo nazwać ich brzydkiemi, bo tryskające zdrowie, świeżość, mocne rumieńce, w końcu piękny strój, dodają im wiele wdzięku i krasy. Mężczyźni chuderlawi, z długiemi, z przodu tylko ostrzyżonemi włosami, zakrywającemi czoło i okalającemi twarz zupełnie wygoloną, nie mogą także pięknie wyglądać.”
   „W bliższém obcowaniu z tutejszym ludem wiele można znaleźć zdrowego chłopskiego rozumu i trafnych często poglądów; ogół jednak jest ciemny, gruby w swych wyrażeniach, niedowierzający, konserwatywny w wysokim stopniu, a choć oświata nie mogła przedrzeć się tu przez góry i lasy, demoralizacya znalazła jeszcze drogę i wdarła się w ten cichy zakątek, pod nizkie słomiane strzechy.”

    G a z e t a  K i e l e c k a  z  r. 1874, nr. 56, w artykule p. K.-z „Z wycieczki w Łysogóry” tak się wyraża: „Lud okolic Święto-krzyzkich nie odznacza się po większéj części tak pięknemi rysami i przyjemną powierzchownością, jak nad-wiślańscy Sandomierzacy lub Krakowiacy; jest ponury i zabobonny. Zamożni włościanie, z powodu dość jałowego gruntu, trafiają się nader rzadko.” Za to, wcale nie rzadkiemi bywają tu kradzieże, a powód do nich dawać może bieda. Osobliwie też łakomi są na wszelkiego rodzaju wiktuały; a tylko jajko ukraść (tak tu jak i pod Sandomierzem) za wielki grzech sobie poczytują.

   G a z e t a  K i e l e c k a 1874, nr. 56, w artykule p. K-z „Z wycieczki w Łysogóry" mówi: „Materyał na odzienie każdego z włościan od gór święto- krzyzkich, oprócz czapki i zimowych butów, jest wytworem ich przemysłu. Gospodynie same przędą i tkają z lnu własnéj uprawy i z wełny własnéj hodowli owiec, lniane i wełniane tkaniny, służące im na odzienie jako i na sprzedaż, jak n. p. płótno poszukiwane i praktyczne, wełniane zapaski i wełniane dywaniki (kilimki) najczęściéj w czarne i czerwone pasy, służące kobietom do okrycia w zimie zamiast ciepłych chustek i kupowane od nich na dywaniki dla okrycia n. p. bryczki. Sukno na kapoty mężczyzn również przez kobiety jest wyrabiane. Dla tego-to w każdéj prawie chacie można znaleźć warstat tkacki. W ogóle strój mieszkańców téj okolicy jest prosty i skromny."
   „Sukmana bronzowego koloru, ze stojącym kołnierzem, skromnie czerwonemi sznurkami wyszytym i granatowa czapka z dużem rondem z czerwonemi często wypustkami i dużym daszkiem, stanowią zwykły strój mężczyzn. Na zimę niektórzy noszą wysokie baranie czapki. Kożuchów i rękawic na zimę, a kapeluszy na lato prawie nie znają, a na większe mrozy pod wełniane sukmany podwdziewają ciepłe wełniane spancerki i takież spodnie. W lecie rzadko chodzą w butach; nosząc zamiast nich tak zwane trepki t. j. rodzaj pantofli z grubą drewnianą podeszwą, na wierzchu któréj jest przybity kawałek przyszwy, zakrywający stopę do połowy i służący do utrzymania na niéj tego obuwia. “ (Obacz wizerunek w Seryi II Ludu, od Iłży i Szydłowca).
   „Ubranie kobiet składa się w lecie z kolorowych perkalikowych lub wełnianych spódnic, takichże zapasek, któremi i plecy okrywają. W zimie ubranie to zastępują wełnianemi szorcami, zapaskami i kilimkami (płachtą). Włosów tak mężatki jak i dziewczęta po większéj części nie splatają w warkocze, a tylko je swobodnie z tyłu głowy spuszczają, związując lekko małą bawełnianą kolorową chustką z opuszczonemi końcami. Na nogach zimą codziennie, a latem tylko w święto, gdy idą do miasta, noszą płytkie trzewiki i pończochy."
   „Porównywając ubiór włościan innych okolic z ubiorem święto-krzyzkich, możemy zauważyć, że ci ostatni są mniej wybredni i mniéj estetyczni pod względem okrycia, i więcéj zahartowani na zimno."

Tu mamy co prawda lata 60. w Tarczku, ale zapaski,
które te panie mają na ramionach,
to chyba najbardziej tradycyjny element stroju ludowego,
o którym dzisiaj się nadal pamięta.
Fotografia Pawła Pierścińskiego


 

3 komentarze:

  1. Z tej góralszczyzny, którą tu przytoczyłaś w opisach, przyznaję się do niewybredności w kwestiach stroju i niejakiej odporności na zimno :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do mnie najbardziej pasuje fragment: "wzrostu bywają miernego, a nawet małego";). Aha, i jeszcze o "demoralizacyi";).

      Usuń
    2. No to ja akurat z wzrostem nie trafiłem :P

      Usuń

"Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie ubierają tego w słowa". Z drugiej strony lubię meandrujące dyskusje, więc komentarze nie na temat również są tu mile widziane;).

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.