Impresje

piątek, 9 marca 2012

Miniporadnik dla początkujących blogerów

W dyskusjach blogerów piszących o książkach pojawia się czasami podział na "starych" i "nowych". Przeważnie chodzi o pęd świeżaków po egzemplarze recenzenckie (drażliwy i stale powracający temat) surowo krytykowany przez "zasłużonych". Może się obawiają, że dla nich zabraknie?;))

Jak długo musi istnieć blog, aby jego twórca mógł się uważać za kombatanta blogosfery? Trudno powiedzieć. Swój poprzedni blog założyłam we wrześniu 2006 roku, a Impresje w czerwcu 2009, więc jakiś odpowiednik zbowidowskiej legitymacji mi się chyba należy:). A w związku z tym uzurpuję sobie również parę przywilejów, m.in. prawo do udzielania niechcianych rad;).
Nawet jeśli początki naszej działalności kryją się gdzieś w pomroce dziejów, warto sobie czasami o nich przypomnieć i pomóc debiutantom uniknąć naszych błędów.

TWÓJ BLOG ŚWIADCZY O TOBIE
Każdy bloger jest przekonany, że świat obchodzi jego pisanina. W praktyce ów "świat" składa się z kilkudziesięciu czy kilkuset osób (w niewielu przypadkach liczy więcej czytelników), które od czasu do czasu odwiedzają jego stronę. Plus przypadkowe ofiary wyszukiwarek, które zwykle ewakuują się już po kilku sekundach.
Ale nawet przed niewielką publicznością warto pokazać się z jak najlepszej strony, zwłaszcza jeśli występuje się pod prawdziwym nazwiskiem albo ujawnia dane umożliwiające jednoznaczną identyfikację.

Uważam, że blog powinien być jeśli już nie oryginalny (bo ostatecznie iluż z nas stać na oryginalność), to chociaż osobisty. Można się oczywiście ze mną nie zgodzić, ale uważam, że kluczowe jest pisanie o książkach (nie tylko, ale na nich się tutaj skupiam) po swojemu. Bloger nie jest (na ogół) zawodowym krytykiem literackim, więc nie ma sensu, żeby tworzył pseudoprofesjonalne recenzje, naszpikowane okrągłymi zwrotami zaczerpniętymi z prasy, bo wypadnie to co najmniej nieporadnie. Profesjonalnych recenzji szuka się gdzie indziej, a blogi czyta się chyba głównie z powodu osobowości ich autorów. Czyż nie? Przecież nikt nie będzie się przy wyborze lektur kierował gustem kogoś, kogo choć trochę nie zna, nie lubi czy nie ceni. I dlatego uważam, że warto od czasu do czasu wypowiedzieć się na temat niekoniecznie związany z profilem blogu, zamieścić wpis o swoich nieksiążkowych zainteresowaniach, a i recenzje warto urozmaicać prywatnymi poglądami, opiniami.

ORTOGRAFIA, INTERPUNKCJA, STYLISTYKA!
O literaturze nie wypada pisać z błędami. Niby truizm, a jednak aż roi się od blogów, których autorzy chyba nigdy nie zetknęli się ze słownikiem. Doprawdy, zachodzę w głowę, jak można tyle czasu poświęcać na czytanie i jednocześnie zupełnie pomijać warstwę językową tego, co się czyta. Kiepska korekta wielu bestsellerów dla młodzieży nie jest żadnym usprawiedliwieniem - zakładam, może naiwnie, że bloger książkowy czyta/czytał przynajmniej szkolne lektury.

Naturalnie nikt z dnia na dzień nie zostanie mistrzem mowy polskiej, ale warto podczas pisania recenzji zaglądać do słowników, żeby uniknąć najbardziej rażących błędów. Polecam szczególnie sekcję Polszczyzna na stronie Wydawnictwa Naukowego PWN. Fantastyczne miejsce. Dzięki słownikowi języka polskiego można się upewnić co do znaczenia jakiegoś słowa, w słowniku ortograficznym sprawdzić pisownię i odmianę, a w poradni językowej znaleźć wskazówki językoznawców w bardziej skomplikowanych sprawach.
Znaczenie wyrazów obcych i zwrotów obcojęzycznych warto również sprawdzać w słowniku Władysława Kopalińskiego.
Słownikami można posiłkować się doraźnie, ale nie zastąpią one znajomości podstawowych zagadnień z zakresu języka polskiego.

Oczywiście wśród bardzo popularnych blogów o książkach są i takie, których autorzy to czystej wody grafomani, ale chyba lepiej równać w górę, prawda?

Z drugiej strony ortodoksyjna hiperpoprawność językowa to przesada. Świadome wtrącanie kolokwializmów, mniej lub bardziej udanych neologizmów, slangu czy nawet niewulgarnych przekleństw może ubarwić naszą wypowiedź.

NETYKIETA
Co prawda sam fakt czytania książek nie czyni jeszcze człowieka kulturalnym, ale generalnie blogi o literaturze należą do spokojniejszej części polskiej blogosfery. Osobiście uważam, że nieco mniej układności i ciągłego odwzajemniania rewerencji (niekiedy bezpodstawnych, gdyby mnie ktoś pytał) byłoby z pożytkiem dla naszego światka.

Tymczasem nawet rzeczowa krytyka jest zwykle uważana za złośliwą wycieczkę osobistą i jako taka spotyka się (na ogół) z totalnym potępieniem ze strony autora blogu i jego stałych czytelników.

Wybór należy do Ciebie. Jeśli wystarczy Ci tani poklask, wklejaj słodziutkie komentarze gdzie tylko się da albo odwrotnie - hejterzenie też bywa w cenie. Jeśli jednak naprawdę chciałbyś zawierać (choćby tylko internetowe) znajomości z ludźmi, którzy po prostu lubią czytać i rozmawiać o książkach, to pisz szczerze, na temat i z sensem - powinno wystarczyć:).

PROMOCJA BLOGU
Mój blog do popularnych nie należy, więc o promocji wypowiem się nie z pozycji ekspertki, ale jako obserwatorka.

Można się promować na wiele sposobów.
Przede wszystkim poprzez dobrą lub wysoką jakość treści, które pojawiają się na naszym blogu, sensowne komentarze na cudzych, organizowanie ciekawych dyskusji lub wyzwań literackich i uczestniczenie w takowych.
Warto też bywać w miejscach, do których zaglądają potencjalni odbiorcy: na Biblionetce, Lubimyczytac, nakanapie itp.

Są jednak łatwiejsze, mniej ambitne, choć chyba równie czasochłonne metody. Przede wszystkim należy się udzielać na możliwie wielu blogach. Nie trzeba ich zaraz uważnie czytać, wystarczy zostawić choćby jednozdaniowy, koniecznie miły, niekoniecznie treściwy komentarz - ktoś na pewno kliknie w link do Ciebie. Po drugie dobrze jest od czasu do czasu zorganizować u siebie konkurs, w którym uczestniczyć będą mogły tylko osoby, które zostaną obserwatorami Twojego blogu, polubią go na facebooku i jeszcze umieszczą na swojej stronie informację o tym konkursie. Zwycięzcy nie możesz tak po prostu wylosować - powinieneś użyć specjalnego programu losującego lub zaangażować jakieś dziecko czy nawet zwierzątko; należy udostępnić bogatą dokumentację fotograficzną każdego etapu losowania.

I znów: wybór należy do Ciebie.

KILKA DEFINICJI
STOSIK - sfotografowany zbiór książek, które nabyłeś/otrzymałeś w ostatnim czasie. Zdania na temat stosików są podzielone - jedni je uwielbiają, inni ich nie znoszą. Przyjęło się, że w komentarzach do stosików wypada wyrazić publicznie swoją zazdrość, pochwalić gust autora lub złożyć mu gratulacje z powodu powiększenia się biblioteczki. No cóż.

WYZWANIE CZYTELNICZE - organizowana przez jednego lub więcej blogerów akcja czytania i recenzowania w określonym czasie jakiegoś konkretnego typu książek (np. autorstwa danego pisarza lub pochodzących z jakiegoś kraju czy kontynentu).

EGZEMPLARZ RECENZENCKI - książka otrzymana od wydawnictwa w zamian za recenzję. O blaskach i cieniach takiej współpracy dyskutowano niedawno na blogu Agnieszki Tatery; to temat, który od czasu do czasu powraca.

SPRAWY TECHNICZNE
PLATFORMA
Obecnie większość blogerów decyduje się na publikowanie na Bloggerze lub na Wordpressie. Obie platformy mają swoje wady i zalety, przetestuj je zanim zdecydujesz się na jedną.

WYGLĄD
Blog powinien być czytelny i funkcjonalny. Dostosowując jego szablon do swoich upodobań, nie zapominaj o odbiorcach. Zwróć szczególną uwagę na rozmiar i kolor czcionki i rozsądną liczbę gadżetów i zdjęć na stronie głównej.

RSS
Wiele osób śledzi nowe wpisy na ulubionych blogach poprzez czytnik RSS, warto zatem umieścić na swoim blogu linki do subskrypcji wpisów i komentarzy. Obie platformy blogowe oferują gotowe rozwiązania.

WYSZUKIWARKA
Warto umieścić ją na swoim blogu - umożliwia szybsze odnalezienie jakiegoś wpisu niż archiwum.

PODSUMOWANIE
Znaj proporcją, mocium panie. Tworzenie blogu ma być przede wszystkim świetną zabawą!

***   ***   ***

W powyższym miniporadniku dałam wyraz własnym upodobaniom i opiniom. Ciekawa jestem Waszych. Co jeszcze powinno się w nim znaleźć? A może coś należałoby usunąć? Zwracam się do "starych" i "nowych" blogerów:).

***   ***   ***


91 komentarzy:

  1. Nic dodać, nic ująć, świetnie ujęłaś wszystkie punkty, brawo za dobrą robotę! (Zżera mnie ciekawość, który grafomański blog masz na myśli:)
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ imię ich Legion! Czasami trafiam na nie przez przypadek - są polecane na innych blogach. Zatem wchodzę, czytam i nasuwają mi się refleksje jak wyżej. Uciekam, ale na jeden tego rodzaju blog wracam dosyć regularnie i cytuję mojemu P. co smakowitsze fragmenty:). Miałam nie podawać adresu, bo domyślam się, że autorka to w gruncie rzeczy sympatyczna osoba, ale w swojej ostatniej recenzji znowu! użyła wyrażeń typu: "pozycja literacka" oraz "zawroty akcji", więc... Może mnie nie zlinczują.

      Usuń
    2. Eleno,
      bardzo dobrze. Co z tego, że u Agnieszki będzie 2 tys. komentarzy odnośnie problemu celulozy recenzyjnej od wydawnictw, co z tego, że będzie 150 komentarzy dot. problemu, który ujęłaś powyżej, jak wszystko jest rozbite w niejasnościach, tylko po to, aby przypadkiem kogoś nie "urazić". Warto "rozmawiać", ale konkretnie.

      I teraz Lena przynajmniej wie na co zwrócić uwagę, ma szanse "poprawić się". Masz rację, u nas każda, nawet najzdrowsza krytyka kończy często się "wycieczkami osobistymi", a te wiadomo dokąd prowadzą. Cóż... wszystko przed nami.

      Usuń
    3. A ja się akurat zastanawiam, czy te konkretne rozmowy coś dają. Dlaczego? a/ dana osoba musi mieć świadomość problemu, b/ musi chcieć coś z tym zrobić. A właśnie tego nie widzę u wymienianych przez Was osób.

      Usuń
    4. Potraktuje Twoje pierwsze zdanie jako pytanie retoryczne. Oczywiście, że dają! Ta "konkretność" może mieć wpływ na punkt A, a punkt B to nie nasz problem (Twoje ostatnie zdanie). Chodzi tu o najprostszą interakcję, żeby dyskusje nie wisiały "w próżni". Jeśli nie będzie konkretów w dyskusji, to najczęściej zmienia się ona w "lanie wody", którą zawsze zdecydowana większość potępia - szczególnie u innych.

      Usuń
    5. Tylko wiesz, akurat wymienione przez Was osoby i ich stałe błędy "tępi" od jakiegoś czasu spora część wypowiadających się, a jakoś nie mam wrażenia, że dotarło to do nich i odniosło efekt. I tutaj jest pytanie kolejne: czy zamiast wymieniania ich w komentarzach nie lepiej byłoby a/ napisać do nich bezpośrednio, b/ chociaż dać im jakoś znać o takim wymienianiu "imiennym". Inaczej to też jest działanie typu "sobie a muzom".

      Tak sobie rozmyślam.

      Usuń
    6. Krzysztofie, litości, ja nie prowadzę spisów dyskusji/komentarzy, w których czytałam wypowiedzi dotyczące tych tekstów. Było ich kilka w ciągu ostatnich hm... 3-4 miesięcy? Tu, u ZWL, na forum AK, ale też w innych miejscach, nie pamiętam i tyle.

      Co da mail nie wiemy, dopóki do wysłania takowego/takowych nie dojdzie ;) To jest faktycznie przypadek mocno przekonany o swojej racji, ale przeca nie o nim jednym chyba mowa?

      Mnie to wisi o jakich książkach i w jaki sposób dana osoba pisze, o ile:
      a/ pisze w miarę poprawnie,
      b/ potrafi przyznać się do błędu jeżeli takowy się pojawił,
      c/ nie wciska mi kitu,
      d/ idzie z nią podyskutować, a nie jej racja jest jedyną racją ;)

      To chyba tyle. Nie uważam, że z wszystkich blogów powinno coś wielkiego wynikać, traktuję to bardziej ulgowo i rozrywkowo. Do czasu jednak.

      Usuń
    7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    8. Ostatnio jestem mniej aktywna w blogosferze i wspomniane dyskusje chyba mnie ominęły. Podrzucicie jakieś linki?

      Postanowiłam wymienić jeden konkretny blog, bo czasami mam dość oględnych niedomówień. Nie mam zamiaru zajmować się korektą cudzych tekstów, bo mi się zwyczajnie nie chce, a poza tym jaki by to miało sens? Jeśli ktoś nie zna podstawowych zasad polszczyzny, to ja mu ich w mailu nie objaśnię.

      Zresztą kiedyś ktoś mnie poprosił w mailu o ocenę swojej recenzji pewnej książki. Podeszłam do tego poważnie. Okazało się, że właściwie każde zdanie było do poprawy, niektóre w kilku miejscach. No i co? Wskazałam owe miejsca, nawet zaproponowałam sporo konkretnych zmian. Ta osoba uznała, że przesadziłam itd. i nie przyznała mi racji. Obiecałam sobie, że po raz ostatni w ten sposób zmarnowałam czas.

      Usuń
  2. Zostawiam jednozdaniowy, koniecznie miły, niekoniecznie treściwy komentarz i zapraszam do siebie :*

    ------

    A tak serio - trudno się z Tobą nie zgodzić. Zwłaszcza w tych punktach, w których pozwalasz sobie na małą ironię.

    Najbardziej dobijają mnie te konkursy, w których zdobywa się 'dodatkowe losy' za obserwowanie bloga czy lubienie na fejsbuku. Mnie w przypadku konkursów na wielu zgłoszeniach nie zależy, więc nie namawiam nikogo do zbędnej reklamy. Wolę żeby nagrodę otrzymał rzeczywisty czytelnik mojego bloga, a nie przypadkowy przechodzień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konkursy to fajna sprawa, jeśli nie przypominają tych, które zjechałam kiedyś we wpisie o "candy". No ale cóż, niektórzy zrobią wszystko dla statystyk.

      Usuń
  3. Stworzenie takiego poradnika wymagało pracy i brawo za to. Ja jako początkująca blogerka długo zachodziłam w głowę, dlaczego nikt do mnie nie zagląda:) Z większością punktów się zgadzam:) Napomknę tylko, że platformą blogową jest także blox - nieco ograniczony, ale mający swoisty klimat i ładne szablony:)
    Jedyna rzecz, wobec której chcę wyrazić swoje zdanie jest to:

    "Bloger nie jest (na ogół) zawodowym krytykiem literackim, więc nie ma sensu, żeby tworzył pseudoprofesjonalne recenzje, naszpikowane okrągłymi zwrotami zaczerpniętymi z prasy, bo wypadnie to co najmniej nieporadnie. Profesjonalnych recenzji szuka się gdzie indziej, a blogi czyta się chyba głównie z powodu osobowości ich autorów."

    Zgodzę się, że tworzenie sztucznego, naukowego języka nie jest dobrym sposobem, bo ja sama nie lubię ciężkich wywodów profesorskich. Uważam jednak, że cytowanie opracowań znanych badaczy, opieranie się na ich zdaniu, a także stosowanie profesjonalnego stylu jest rzeczą całkowicie swobodną i mile widzianą. Każdy z nas tworzy bloga, na którym stawia sobie cele, wyzwania, poziom. Dla jednych - mogą to być nie recenzje, a analizy literackie, dla innych wyrażenie emocjonalnej opinii wraz z postawieniem punktacji. Każdy z tych blogów zdobędzie swoich odbiorców. Rzecz ciekawa, że blogerzy książkowi zawsze wzdychają z zachwytu nad blogerami, którzy czytają jedynie literaturę piękną bądź wysoką, trudną w odbiorze i nie mającą nic wspólnego z beletrystyką. To świadczy o dobrym guście takiej osoby piszącej, ale liczy się nie to, co czytasz (bo to twoja sprawa i przyjemność), ale jak o tym piszesz...
    Mam nadzieję, że początkujący blogerzy trafią na twój wpis i będą miały łatwiej, bo początki wymagają cierpliwości;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem osobą apodyktyczną i lubię wyrażać swoje zdanie, więc tworzenie tego wpisu było dla mnie rozrywką:).

      Wiem, że blox istnieje, ale jednak sporo blogerów z niego uciekło i nie słyszałam, żeby ktoś żałował. Preferuję bloggera, bo tu mogę bez dodatkowych opłat dopasowywać szablon do moich potrzeb.

      W wybranym przez Ciebie fragmencie chodziło mi o coś innego. Nie o cytowanie wprost opinii specjalistów, tylko o nieporadne naśladowanie stylu recenzji zawodowych krytyków, wtrącanie profesjonalnych zwrotów w zdania, w których roi się od błędów.

      Szczerze mówiąc, nie zauważyłam tego pędu do zachwycania się literackim snobizmem. Może zaglądam na niewłaściwie blogi?

      Usuń
    2. Ja tylko w obronie bloxa ;) Jeśli go nie ujęłaś, to znaczy, ze może kogoś ominąć całkiem spora część książkowej blogosfery, co więcej, powiedziałabym - ta część, która rzadko fajerwerkami, błyskami, gifami, stosikami, "candy" itp. przykrywa niedostatki merytoryczne. Na bloxie jest bardzo wiele wartościowych blogów książkowych, gdzie słowo i książka są ważniejsze od stu milionów gadżetów dostępnych na innych platformach. Znam blogi, które przeszły, jak napisałaś, na blogspota i nie żałują, ale znam też takie, które po krótkim "romansie" wróciły do siebie :)

      P.S. świetny poradnik! :)

      Usuń
    3. Miniporadnik kieruję przede wszystkim do potencjalnych blogerów i to im polecam założenie blogu na blogspocie albo na wordpressie, ale to przecież nie oznacza, że mają zaglądać na blogi znajdujące się tylko tam.

      Może pod koniec tygodnia zrobię jakieś podsumowanie dyskusji i uwzględnię Twoje uwagi:).

      Usuń
  4. "Każdy bloger jest przekonany, że świat obchodzi jego pisanina."
    Auć, wiele pięknych snów o potędze legło dziś w gruzach po tak demaskatorskiej akcji :)



    PS. Cóż poradzę: mam kota i nie zawaham się go użyć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam sprowadzać ludzi na ziemię;).

      Wiesz, chodziło mi o to, że ludzie robią z tych losowań takie ceremonie, jakby wygraną była co najmniej szóstka w toto-lotku (40 mln właśnie przeszło mi koło nosa). Po cóż te zrzuty ekranu, przecież nikt chyba nie podejrzewa organizatora konkursu o nieuczciwość?

      PS. Fajny ten Twój kociak:).

      Usuń
    2. Elenoir: zrzuty są własnie po to;).

      Usuń
  5. Bardzo dobrze opisałaś poruszane kwestie. I choć omówiłaś je pod kątem blogów książkowych, to wiele z rad można (a część wręcz należy) z powodzeniem stosować w każdym rodzaju blogu.

    Od siebie dodałbym jeszcze prośbę o dbałość nie tylko o treść, ale i wygląd samego tekstu publikowanego przez blogera. Podstawowych zasad edytorskich naprawdę nie ma wiele, ale ich lekceważenie znacząco zmniejsza przyjemność z lektury. Mam tu na myśli przede wszystkim stosowanie spacji w odpowiednich miejscach w sąsiedztwie wszelakich znaków interpunkcyjnych. Istotne jest też światło w tekście, by nie był to zbitek zdań wypisanych w jednym siągu bez podziału na akapity. I tak dalej...

    Wiele problemów sprawiają również emotikonki. Niezwykle dużo osób stosuje je zamiast kropek na końcu zdań, a inni stawiają je przed kropką (co i Tobie się przytrafiło w powyższym tekście, Elenoir).

    Zdaję sobie sprawę, że dla wielu to błahostka. Osobiście jestem jednak bardzo na to wyczulony. Do tego stopnia, że zrezygnowałem nawet z lektury bądź co bądź ciekawego blogu, bo nie byłem w stanie czytać w skupieniu notek, tak twórczą interpunkcję i edycję tekstu stosowała autorka.
    A w blogach książkowych szczególnie to dziwi i razi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O edycji tekstów nie pisałam, bo nie przykładam do niej zbyt dużej wagi, przynajmniej gdy chodzi o wpisy na blogach. Wszak to poradnik bardzo subiektywny.

      Wygląd moich tekstów zależy od mojego nastroju i humoru. Czasami świadomie utrudniam potencjalnym odbiorcom ich czytanie - w końcu ciągle się słyszy, że młodzież ma problemy ze skoncentrowaniem się na dłuższych ciągach liter... mogą poćwiczyć u mnie;).

      Tak, konsekwentnie stawiam kropki po emotikonkach, bo choć wyglądają (emotikonki) jak zestaw znaków interpunkcyjnych, pełnią jednak inną rolę: znaku graficznego. Przynajmniej na moim blogu. Być może stosowanie emotikonek jest infantylne, ale bez nich niektóre moje wypowiedzi brzmiałyby jeszcze bardziej antypatycznie;).

      Usuń
    2. Ależ ja nie neguję stosowania emotikonek. Czasem ta z mrugającym okiem jest wręcz niezbędna, by czytelnicy nie mieli wątpliwości, jak zinterpretować poprzedzającą ją wypowiedź.

      "Ale nawet przed niewielką publicznością warto pokazać się z jak najlepszej strony, zwłaszcza jeśli występuje się pod prawdziwym nazwiskiem albo ujawnia dane umożliwiające jednoznaczną identyfikację."

      Tak jak w codziennym życiu, przy spotkaniu twarzą w twarz, świadczą o nas nie tylko wypowiedzi (treść), ale i ubiór (wygląd), tak też przy spotkaniu internetowym w blogosferze, nie tylko to co piszemy (treść), ale też jak to piszemy i prezentujemy (wygląd) świadczy o autorze i jego podejściu do czytelników. Co jest tym bardziej istotne, gdy występuje się pod prawdziwym nazwiskiem. :)

      Bo blog to wg mnie swoista wizytówka człowieka. A ja bym nie chciał wręczyć takowej jakiejś ważnej dla mnie osobie wiedząc, że jest ona (wizytówka, nie osoba) pogięta, podarta i poplamiona.

      Tym niemniej jest to tylko moja opinia i nikogo do jej podzielania nie zmuszam. Wszak blog to bardzo osobiste 'coś', gdzie każdy tworzy własne reguły. Tylko po co wtedy poradniki, skoro każdy wie lepiej, jak to się robi? ;)

      Usuń
    3. Wygląd ma znaczenie, ale kluczowa jest jednak treść. I tak np. Thomas Berhnard w swoich "Autobiografiach" wysilił się tylko tak dalece, żeby podzielić tekst na rozdziały, a jednak... świetnie mi się czytało tę książkę.
      W swoim wpisie mniej miejsca poświęciłam wyglądowi blogów, bo czytam je przeważnie w czytniku RSS-ów, więc problemy w rodzaju zbyt małej czcionki odpadają. Skupiłam się na warstwie językowej, bo w tej materii poprawność obowiązuje przecież nas wszystkich:).

      Usuń
  6. Ha ha ha, a ja się nieźle ubawiłam czytając Twój tekst. Świetna kompilacja wskazówek. Gratuluję błyskotliwości. Hm... czy ja jestem tym "starym" (2008 r.)? Hm... bo popularną raczej nie bardzo. ;) Stosiki to zamierzchłe czasu mojego blogowania, od dawna już tego nie stosuję, bo szczerze? rozśmiesza mnie to. Cykliczne/notoryczne pokazywanie, ile to książek w trakcie jednego tygodnia się otrzymało od wydawnictw, albo zdobyło innymi sposobami, jest nieco ... płytkie. Podkreślam: cykliczne/notoryczne. Bo pokazanie raz na przysłowiowy ruski rok stosu książek ma swój urok! Wyzwania? o nie, dziękuję, omijam je szerokim łukiem. Czasy musowego czytania (szkoły) minęły i niech nigdy nie powrócą. Konkursy, czytaj przekazanie książki, którą się otrzymało od wydawnictwa, też nie dla mnie. Dbanie o polszczyznę? Przyznam, że staram się ogromnie i mam cichą nadzieję, że jakoś mi się to udaje. Ale geniuszem nie jestem i pewnie zdarzają mi się wpadki językowe.
    No widzisz, zmusiłaś mnie do autorefleksji! ;) A Twój poradnik powinni wszyscy początkujący przeczytać przynajmniej dwa razy! ;))Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam problemy z czytaniem na termin. Automatycznie zniechęcam się do książki, za którą właśnie powinnam się zabrać. Dziwne, bo w czasach szkolnych nie miałam z czytaniem lektur żadnych problemów. Ach, gdzie są niegdysiejsze śniegi?

      Geniuszem to i ja nie jestem. Błędy mi się zdarzają, choć staram się ich unikać i korzystam z wymienionych wyżej źródeł. Nikt nie jest doskonały, nawet ja;). Czy gdybym nie wstawiła tu emotikonki, to każdy zorientowałby się, że to autoironia?

      Również pozdrawiam.

      Usuń
  7. A ja jako anonimowy podglądacz, nieco opóźniony w blogorozwoju, bo w czasach gdy one wybuchły, pozwalających na noszenie obecnie dumnego miana "starego" blogowicza, byłam zajęta absolutnie czymś innym... Wydaje mi się, że trafnie to wszystko ujęłaś - po już wielomiesięcznym podglądaniu różnych blogów i rozwoju myśli pt. "A może by tak i ja...", miałam parę pytań, na które odpowiedziałaś. Z blogami jest tak, jak ze wszystkim - nie ma jednej recepty na sukces, która zawsze się sprawdzi. Trzeba mieć to "coś". Ale co to jest?
    Myślę, że najlepszą radą jest ta z podsumowania. Ale jak ktoś chce zostać gwiazdą, to i tak nic to nie pomoże...
    Pozdrawiam serdecznie
    i gratuluję bloga :) (tak, Martinie!)
    momarta

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jak definiujesz sukces blogu? Bardzo różnie to można rozumieć.

      Również pozdrawiam:).

      Usuń
  8. Jestem dość świeżą blogerką i dodam - choć to nie dotyczy blogów dot. książek - wielkość wklejanych zdjęć. Szlag mnie trafia, gdy blog się otwiera i otwiera, bo autor wrzucił fotki gigantycznych rozmiarów. Wnerwiają mnie też niebotycznie zdjęcia kradzione, tj. nie autorstwa blogera, ale wzięte z innej witryny, bez podania źródła.Jeszcze inna rzecz, która pojawia się czasem na blogach (nie - książkowych) to zdjęcia osób trzecich, które prawdopodobnie nie mają świadomości,że ich wizerunki poszły w świat...
    Pozdrawiam:)!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaję: wklejam tu choćby zdjęcia okładek książek, czasami jakieś kadry z filmów, przy czym zwykle nie podaję źródła, bo przecież wiadomo, kto jest ich właścicielem. W innych przypadkach staram się korzystać ze źródeł Wikipedii - w zamian daję im 1% mojego podatku:).

      Natomiast wklejanie do siebie zdjęć, powiedzmy, artystycznych, prasowych itp. bez podania źródła lub wbrew woli ich autora, to rzeczywiście chamstwo.

      Również pozdrawiam:).

      Usuń
  9. przeczytałam, ubawiłam się, zgadzam się ze wszystkim :)
    po czym poszłam do siebie i wkleiłam stosik...hahahahaha ;))))))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty jesteś wyjątkiem! Zapamiętaj to sobie raz na zawsze, bo nie będę powtarzać! :)) Ty się zaliczasz do tych, którzy prezentują książki z urokiem!

      Usuń
    2. Podpisuję się pod wypowiedzią Matyldy:).

      Usuń
    3. Tak! Merka to wyjątkowy wyjątek :-) Zgadzam się w całej rozwiązłości, pfffu rozciągłości! ;-)

      Usuń
    4. och i ach!! ;))))

      Usuń
  10. O, brawo! Świetny tekst! :) Trafne spostrzeżenia. Dorzuciłabym tylko jedno: czy fakt, że się czyta książki musi od razu skutkować zakładaniem adekwatnego bloga?! Myślę, że książkowa blogosfera wybornie obyłaby się bez wielu takich entuzjastów, którzy czytelniczy zapał z miejsca przekładają na uwicie swego gniazdka w sieci, z determinacją godną lepszej sprawy dążąc do poinformowania świata o swoim do książek stosunku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zgodzę się z Tobą. Każdy ma prawo do swojego miejsca w sieci, a co z nim zrobi, to już jego sprawa. Inni mają przecież wybór - mogą zaglądać na taką stronę albo omijać ją szerokim łukiem.

      Blogosfera jest wystarczająco pojemna, żeby pomieścić nas wszystkich - starych, nowych, mniej lub bardziej sprawnie posługujących się polszczyzną. Nawet jeśli jedynym czytelnikiem blogu byłby jego autor, to i tak jego istnienie ma sens - właśnie dla autora.

      Usuń
    2. Z toku dyskusji wnoszę, że blog dla swojego właściciela może stać się ukoronowaniem całego życia, hołubionym opus magnum, dlatego, świadoma już tej przedziwnej zależności pomiędzy twórcą a jego dziełem, wycofuję się ze swojego postulatu. Faktycznie, sieć przyjmie wszystko i każdego, wszystkiemu nada należną miarę.

      Usuń
    3. Rzeczywiście, można odnieść wrażenie, że skrytykowanie czyjegoś blogu jest równoznaczne z wbiciem mu szpili prosto w serce:).

      Usuń
  11. Wpadła mi właśnie do głowy pewna zagwozdka - jak pokazać stosik e-booków?

    OdpowiedzUsuń
  12. Dla mnie szczególnie cenny jest fragment dotyczący poprawnego używania języka polskiego. Coraz bardziej mnie to dręczy. Sama święta nie jestem, ale jednak nie mogę uwierzyć w to, jak niektóre osoby kompletnie nie myślą nad tym co i jak piszą, a na dodatek w ogóle nie czytają tego co napisali, tylko zaraz klikają "publikuj", brrrr... Sama zamierzam coś na ten temat napisać, chociaż ostatnio pojawiło się kilka różnych tekstów na ten temat, więc nie wiem, czy warto ;)

    Fajne podsumowanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też zdarza się wprowadzać jakieś korekty już po opublikowaniu wpisu. Od wielu już lat nie wierzę w istnienie żadnych świętych:).

      Zresztą my, amatorzy, mamy prawo do błędów, ale coraz częściej słyszę rozmowy dziennikarzy (w radiu) i czytam artykuły prasowe, w których pojawiają się naprawdę ładne kwiatki. I tak np. szanuję Janinę Paradowską, ale nie mogę słuchać, jak w środy rano w audycji w TOK FM wciąż powtarza "w każdym bądź razie".

      Usuń
    2. O raju, "w każdym bądź razie" to moja wielka słabość. Walczę z nią, jak tylko mogę, ale jeszcze niestety nie do końca skutecznie :/ Wlazło mi to sformułowanie tak mocno do głowy, że jego wykorzenianie przychodzi z wielkim trudem.

      Owszem, mamy prawo do błędów, z tym się nie sprzeczam w ogóle. Jednakże fajnie byłoby też próbować tych błędów unikać, rozwijać się, pracować nad słabościami. A mam wrażenie, że to akurat zanika coraz bardziej.

      Usuń
    3. Ja też mówiłam kiedyś "w każdym bądź razie", ale miałam pod ręką kogoś, kto mi to stale wypominał, więc pozbyłam się tego nawyku:).

      Usuń
    4. Szczęściaro! Ja właśnie nie mam. To znaczy mam, ale nie tak do końca pod ręką. I dlatego idzie mi to wolnooo... Ale idzie i to jest najważniejsze.

      Usuń
  13. Ja też się uśmiałam ;) Zgadzam się ze wszystkim, choć niestety kilka błędów sama notorycznie popełniam, ale staram się, wciąż się staram nad tym pracować :)
    Zastanawiam się tylko czy te dyskusje, które powinny chyba w jakiś sposób trafić do konkretnych osób i właśnie je zmusić do pomyślenia troszkę nad tym co robią, faktycznie mają szansę odnieść jakiś efekt...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez ponad dwadzieścia lat odmieniałam (w mowie) z kielecka niektóre czasowniki i dopiero kiedy zamieszkałam w Krakowie, ktoś zwrócił mi na to uwagę. Zawzięłam się i po kilku miesiącach mówiłam już poprawnie. Da się zmienić złe nawyki, trzeba tylko chcieć.

      Ale, szczerze mówiąc, nie wydaje mi się, żeby ta dyskusja wywołała podobny efekt.

      Usuń
    2. Pewnie, jak się chce to można wszystko. Pytanie tylko czy się chce ;)

      Usuń
  14. Niedobrze mi się robi, kiedy Was czytam szanowni blogerzy. Jesteście żałośni w tym, co robicie. Jak można tak wyśmiewać innych??? Blog to prywatny kawałek sieci każdego z nas i można na nim pisać, co nam się podoba, nawet to, z kim śpimy w nocy i guzik Was to powinno interesować. Pytam się Was, czy ktoś stoi Wam na głową z kałachem i każe na siłę czytać blogi innych? Chyba nie. Nie macie za grosz kultury. Macie nieźle narąbane w tych Waszych pustych głowach. Nie macie innych problemów??? Co??? Zajmijcie się lepiej własnymi sprawami i własnymi blogami, bo nie przedstawiają niczego wartościowego. A Wam dwojgu, którzy tak jawnie ośmieszacie blogi innych, podając ich adresy, radzę wizytę u terapeuty, bo macie poważny problem ze sobą. Natomiast co do blogu A. Tetery, to nie wiem, czy wiecie, ale w sieci nazywają ją "Trolicą" i raczej nie bez powodu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaaa... Jak wchodzisz na mój blog, to mnie kochaj, chwal i wielb. Nie waż się jednak mieć swojego zdania, a tym bardziej krytykować! Zaiste, ciekawą filozofię prezentujesz. Nie mając przy tym nawet cywilnej odwagi, by podpisać się choćby nickiem pod obrażającym ludzi tekstem.

      Usuń
    2. Owszem, krytykować jak najbardziej, ale mądrze, a nie głupio tak jak Wy to robicie. To Wy nie macie cywilnej odwagi, bo krytykujecie za plecami, zamiast zrobić to delikatnie za pomocą mail-a. Czy właśnie o to Wam chodzi, żeby kogoś ośmieszyć??? Powinniście się wstydzić. Tylko obawiam się, iż nie macie pojęcia co to jest wstyd. I wcale nie piszę, żeby chwalić wszystkie blogi. Niby gdzie to napisałem? A jeżeli obrażam, to sami się o to prosicie. Wy już od dłuższego czasu obrażacie innych. Po prostu powyżej użyłem Waszego języka tylko w formie uproszczonej, a nie tak zawiłej jak Wasza. Teraz tylko czekam kiedy będzie miała miejsce kolejna dyskusja, ale tym razem spowodowana moim komentarzem.

      Usuń
    3. Anonimowy komentatorze, skoro tak nisko oceniasz mnie i ludzi, którzy podzielają moje zdanie, to nie rozumiem, dlaczego tak bardzo przejąłeś się naszą pisaniną. Osobom chorym psychicznie, a za takich nas chyba uważasz, należy współczuć, a nie obrzucać ich epitetami. Jesteś niekonsekwentny.

      Usuń
  15. Podoba mi się ta dyskusja - jest potrzebna.
    Wiadomo, że
    1. wymienianie blogerów po nazwach może kogos urazić, ale z drugiej strony nie należy odbierać ataków osobiscie a jedynie przyjąć krytykę (co poniektórzy tego nie potrafią) i starać się poprawić to co można, bo w końcu jesli zależy nam na wielu odbiorcach - to do cholery chyba nie po to, aby nas wielbiono i chwalono i wystawiano non stop laurkowate komentarze. Jesli ktos zakłada bloga logicznym jest że nie pisze go dla siebie (choć na początku może tak zakładać). Należy liczyć się z krytyką. I bzdurą jest pisanie "nie podoba się, to nie czytaj". Niby dlaczego nie? Świat blogowy jest po to aby wchodzić w interakcję, nawiązywać kontakty, dzielić się swoimi przemysleniami a nie zamykać się na swoim "poletku" i mieć w dupie wszystko - jesli ktos tak mysli - niech se pisze w zeszycie a nie publicznie, albo założy hasło i udostępni bloga "wybranym".
    Ewentualnie zawsze można zlikwidować opcję komentowania. Wtedy blogasek jest tylko do użytku osobistego i W ocieka swoją zajebistoscią i lukrem. Kropka.
    2. takie dyskusje jak ta tutaj nie trafią do wszystkich bo blog Elenoir (jak sama wspomniała) nie należy do 'popularnych' gdzie jest 97363246 'followersów', jeszcze więcej komentarzy a i ksiązki o jakich pisze Elenoir nie należą do nowosci (rzadko)
    3. Zawsze w takich dyskusjach znajdą się tacy co im będzie przeszkadzało to i owo - ale ważne aby z tych dyskusji COS wynikało. Wszelkie towarzystwa wzajemnej adoracji są irytujące i niczego nie wnoszą, a takie dyskusje są potzrebne bo mało jest blogów które cos sobą reprezentują, większosc jest zawalona reklamami, logami, podziękowaniami, pierdami typu zapowiedzi, top 10. Krzysztof ma rację - po co to komu? Dla rozrywki ? OK - ale bez przesady.
    4. Nie każdy stosuje się idealnie do zasad języka polskiego (zdaję sobie sprawę, że i ja nie zawsze piszę idealnie, baaaa powiedziałabym nawet mało poprawnie) ale staram się 10 razy przeczytać notkę przed opublikowaniem żeby przede wszystkim sobie wstydu nie przynosić.
    A jak widzę niektóre byki, przekręcenia nazwisk często dosć groteskowe to mi się nóż w kieszeni otwiera...

    A co do komentarza Anonimowego... jakie blogi uważasz za wartosciowe? Osądzasz innych po kilku komentarzach tutaj a nie masz odwagi się podpisać? Oceniać można mając merytoryczne argumenty a nie waląc po łbie tekstem typu "Macie nieźle narąbane w tych Waszych pustych głowach. Nie macie innych problemów??? Co??? Zajmijcie się lepiej własnymi sprawami i własnymi blogami, bo nie przedstawiają niczego wartościowego".

    W dupach się przewraca od tego samouwielbienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do log, podziękować, top10 itp. się nie wypowiadam, bo nie wiem po co to, ale wiem, że reklamy służą głównie celom zarobkowym :) Przynajmniej jeśli o mnie chodzi. Co prawda to niezbyt dużo, ale jeśli mogę dostać kilka groszy za to, że robię coś dla swojej własnej przyjemności, to czemu z tego nie skorzystać? :]

      Usuń
    2. Uwierz mi, że znacznie lepiej jest jak się przewróci w dupie, zamiast w głowie :-) Poza tym, żeby kogoś krytykować, najpierw samemu trzeba być idealnym i robić wszystko perfekcyjnie. Natomiast sami przyznajecie, że Wasze wpisy na blogach pozostawiają wiele do życzenia. A skoro tak jest, to jakim prawem wytykacie komuś błędy i ośmieszacie te osoby??? Radzę Wam zastanowić się nad sobą, bo macie poważny problem. Najpierw doprowadźcie do perfekcji swoje blogi, a dopiero potem krytykujcie innych. To tyle w temacie, jeśli o mnie chodzi.

      Usuń
    3. Argument z (_!_) mości Anonimowy. Gdyby wskazywać błędy mogli tylko ci, co ich nie popełniają, to wszyscy byśmy tworzyli jedno wielkie, światowe koło wzajemnej adoracji. Nie ma ludzi idealnych, to i też blogów idealnych nie uświadczysz. A krytyka jest po to, by dostrzec niedociągnięcia i ewentualne błędy popełnione przez autora danego dzieła, których najprawdopodobniej ten nie zauważa. A jeśli je zauważa ale ma to gdzieś, lub wzmianki o nich traktuje jako atak na siebie, to już jest poważny problem autora, świadczący o nim i o jego podejściu do czytelników.

      Usuń
    4. :))) Nikt nie jest doskonały, przecież wiadome to jest. Nie chodzi (przynajmniej mnie) o to aby blog był doskonały i perfekcyjny. I na pewno nie chodzi mi o osmieszanie OSÓB czy ich obrażanie. Nie mam nic do tych osób - nie znam ich, nie są moimi przyjaciółmi ani nawet znajomymi, więc jak mogłabym ich oceniać. Jesli już, to zwracam uwagę TYLKO na ich sposób pisania. Rażą mnie po prostu pewne schematy i tylko o tym mówię. Ocenianie czy krytykowanie OSÓB odnosiłoby się do ich zachowania, charakteru a po co mi to robić, skoro tych osób nie znam, więc i Ty zastanów się nad tym co piszesz. Nikt nigdy nie będzie perfekcyjny, chyba że we własnych oczach. Dyskusja wydaje mi się zmierzać w kierunku "ja wiem swoje i koniec dyskusji" Tak to se możemy bez końca.
      Rozdzielmy pewne kwestie albo zamilczmy. Pozdrawiam

      Usuń
    5. Jakie zamilczmy?? To po jakie licho otwarłem browar, pakę czipsów i przyniosłem sobie wygodną poduszkę pod dupkę? Dawać, dawać, bo ludzi czytają!!! :P

      Usuń
    6. Możecie nazwać mnie geniuszem? Przewidziałem przyszłość, jestem doskonały i perfekcyjny! Za chwilę pojawi się stos anonimowych ;D Bazylu, jak się pije piwo, to nie można jednocześnie mówić, o tym Merka mówiła!

      Usuń
    7. nie no, między jednym łykiem a czipsem cos brzdęknąć można. Niech alkohol nie odbiera nikomu mowy. Ponoć wtedy język się rozwiązuje, więc .... :)

      Usuń
    8. @krzysztof U mnie na na wsi można. Zresztą, my ze szwagrem nie takie rzeczy ... Ale, proszę, nie dryfujcie, tylko wracajcie do ad remu :)

      Usuń
    9. Bazylu jeśli liczysz na lincz, to możesz się zawieść...Zaraz przyjdzie Pani Gospodyni i wszystkich sprowadzić na ląd, nawet nas ;D Teraz zresztą, to mógłbym wrócić tylko do h remu ;-)

      Usuń
    10. odbiegasz Krzysiu od tematu ;))) Pani Gospodyni na pewno Cię sprowadzi na prostą drogę, bo ja nie mogę :)

      Bazyl - aż się boję pomysleć jakie wy ze szwagrem rzeczy... ;))) ale sorry bo znów odbiegam. Ten h rem mnie trochę rozprasza ;)

      Usuń
    11. @krzysztof No, trochę liczyłem. A tu lipa! Idę zatem poczytać, a potem przejść do fazy rem, jak już przy tych remach jesteśmy :)
      @Mary Nic tych rzeczy, jeśli na rzeczy są te rzeczy, które myślę, że są na rzeczy. Chodziło mi raczej o wódkę i piramidy albo coś w tym guście :D

      Usuń
    12. Gospodyni spędziła większość niedzieli z dala od blogosfery:).

      Nie wiem, czy ta dyskusja coś zmieni. Wydaje mi się, że po moim prześmiewczym wpisie o candy tego rodzaju "konkursy" rzadziej pojawiały się na blogach książkowych, choć może to tylko zbieg okoliczności.
      Mam nadzieję, że udało mi się zachęcić choć parę osób do zaprzyjaźnienia się ze słownikiem:).

      Usuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ile już razy (mimo wyjątkowo krótkiego pobytu tutaj) spotkałam się z prywatnym odwetem w odpowiedzi na słowa krytyki! Szlag mnie trafia, jak pod moim nieprzychylnym komentarzem pojawiają się trzy posty niezmiennie tych samych osób (w tym dziewczynki, która ubzdurała sobie, że jestem jej dawną przyjaciółką - tak, również uważam to za... dziwne).
    Do listy błędów dodałabym jeszcze to tępe myślenie: jak z Wikipedii (czy internetu w ogóle, paradoks!), to niczyje, skutkiem czego jest wieczne plagiatowanie niepodpisanych imieniem i nazwiskiem tekstów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie tam się na ogół nie chce bawić w krytyczne komentarze, sprawę załatwiam wpisami takimi jak ten.

      Niektórzy ludzie posuwają się jeszcze dalej: co jakiś czas dostaję maile, których autorzy proszą mnie np. o napisanie charakterystyki bohatera omawianej przeze mnie na blogu książki, bo oni na czytanie nie mają czasu, "za dużo stron". Ręce opadają.

      Usuń
  18. Ojojoj! Doszły mnie słuchy, że się tu o mnie mówi ;)
    No więc wypadałoby się trochę chyba wytłumaczyć... Przyznam się szczerze, że od jakiegoś już czasu podejrzewałam, iż masz mnie na celowniku.

    Zdaję sobie sprawę, że moje recenzje nie należą do najlepszych i w żadnym wypadku za takie je nie uważam. Piszę dla siebie i to mi w zupełności wystarczy. Popełniam błędy, jak niemalże każdy z nas. Być może popełniam je częściej od innych, jednak staram się je na bieżąco korygować. Bardzo cenię sobie sytuacje, w których inni (jak np. Futbolowa) odwiedzając mojego bloga, wskazują mi moje potknięcia. To właśnie one pozwalają mi iść dalej i na swój sposób się rozwijać.

    Jeśli chodzi o wspomniane wyżej określenia, które po raz kolejny pojawiły się w recenzji:) Być może i brzmią dość śmiesznie, jednak zostały one wrzucone do recenzji, by uniknąć powtórzeń. W żadnym wypadku, nie miały one nic wspólnego z tym, by moja recenzja okazała się 'mądrzejsza', niż jest w rzeczywistości. Wyszukany język naprawdę nie jest mi do szczęścia potrzebny. To co pisze ma być przede wszystkim szczere i tyle ;)

    Jedyna szkoda, że nigdy nie zwróciłaś mi tego typu uwagi na blogu. Naprawdę nie obraziłabym się, a wręcz przeciwnie. Rozumiem, że spotykamy na blogach osoby, które absolutnie nie przyjmują krytyki i gotowe są zabić, bo komuś nie spodobało się to co piszą inni. Osobiście nie interesuje mnie to co sądzą na mój temat inni. W żadnym wypadku nie liczę również na głaski i ogrom komentarzy pod moimi postami. Nie mniej jednak cenię sobie szczerość i sądzę, że bez niej wszystkie rozmowy nie mają żadnego sensu.

    OdpowiedzUsuń
  19. Witaj, Leno.

    Doceniam, że tak spokojne podeszłaś do tego, co napisałam. Zdaję sobie sprawę, że to z mojej strony nie było miłe, no ale ja do miłych osób nie należę. Chciałam zwrócić uwagę na pewien problem i Twój blog posłużył mi za przykład.

    Mogłabym, oczywiście, robić korekty Twoich wpisów i wysyłać Ci je mailem lub zamieszczać w komentarzach na Twoim blogu, ale, szczerze mówiąc, wolę inaczej spędzać czas. Zresztą uważam, że jako osoba dorosła, studentka, a przede wszystkim - miłośniczka literatury nie powinnaś ich popełniać. Skoro jednak nagminnie Ci się zdarzają, to wydaje mi się, że musisz zacząć od podstaw i zapoznać się bliżej z podstawami ortografii i interpunkcji.

    Leno, nie ma czegoś takiego jak "zawroty akcji", mówi się o "zwrotach akcji", a zamiast pisać "pozycja literacka", lepiej użyj np. słowa "powieść" czy "książka". ""Niemniej jednak" pisze się właśnie tak, a nie "nie mniej jednak". Itd.

    Mimo wszystko - pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i skasowałam cały komentarz.

      Idealną być nie będę i nawet nie chcę być. To jest działka kogoś innego, jeśli na tym temu komuś zależy. Nad błędami oczywiście popracuję, chociaż moim zdaniem wiek nie ma tu żadnego znaczenia. Nie zawsze jest się w stanie wyłapać wszystkie błędy od razu po napisaniu posta. Choć pewnie zdarzają się i takie, które są charakterystyczne dla danych osób. Dziękuję za zwrócenie uwagi i tyle.

      Ja również nie należę do osób miłych, jednak piszę o tym wprost. Doceniam Twoje intencje, chociaż nie wiem, czy były one dobrymi w Twoim mniemaniu. Mimo wszystko ja też mam dla Ciebie radę, jeśli chcesz komuś zwracać uwagę na jakieś sytuacje, to nie rób tego za plecami osób, których dane 'zjawisko' dotyczy. Ja co prawda mam na to... i podchodzę do całości z wielką ironią, jednak nie wszyscy muszą tak to odbierać. Pomijam już ewentualność, że ty możesz mieć to głęboko w poważaniu.

      Nie ma to nic wspólnego z samouwielbieniem jakie kieruje w stosunku do własnej osoby, bo takiego z całą pewnością nie ma. Pisze dla siebie i naprawdę, nie interesuje mnie to, kto na mój blog wchodzi i ilu mam obserwatorów. LEPSZĄ od innych też się nie czuje, jeśli coś mi się u kogoś nie podoba, to piszę to wprost, by dana osoba miała szansę się do tego ustosunkować. W taki chyba sposób postępują osoby "dorosłe"?

      I podejrzewam, że mimo moich dogłębnych starań owy post nie przyniesie skutków, które byłyby adekwatne do Twojej pracy nad wyrazami odmienianymi z kielecka. No ale ruszam po wszelkie podręczniki do języka polskiego i zabieram się do pracy. Być może nauczę się zasad, których wg Ciebie u mnie nie ma :)


      No i włączyła się moja uszczypliwość. Nie ma ona nic wspólnego z tym, że "śmiałaś" zwrócić mi na coś uwagę. Polska jest wolnym krajem, a ja tego typu uwagi lubię i nie ważne, za jak głupią mnie uważasz. Chodzi mi tylko i wyłącznie o to co pisałam już wyżej. Strasznie nie lubię, gdy mówi się o mnie za plecami, albo dziwnymi skrótami, czy też insynuacjami. Co takiego kojarzę na blogu Agnieszki :)

      Swoją drogą zastanawia mnie inna sprawa. Po co wchodzisz na blogi, które Twoim zdaniem są do bani? Pytam z ciekawości, bo oczywiście masz do tego prawo. Interesuje mnie raczej to, po co się tak straszliwie katujesz?

      Usuń
    2. No i oczywiście: "Coś takiego kojarzę z blogu Agnieszki" ;)

      Usuń
    3. Kiedy piszę o jakiejś książce, nie mam obowiązku uprzedzać o tym autora. Przeszło mi przez myśl wysłanie do Ciebie maila, ale porzuciłam tę myśl, bo co właściwie mogłabym w nim napisać? Doszłam do wniosku, że i tak się dowiesz. No i się dowiedziałaś.

      Kiedy oceniam czyjś blog, biorę pod uwagę wiek autora. Nie czepiałabym się Twojego, gdybyś była jeszcze gimnazjalistką albo gdybyś pisała o czymś innym, a nie o literaturze.

      Wcale się nie katuję czytając Twój blog. Robię to, jak wspomniałam dla czystej rozrywki. Bywają lepsze sposoby odprężania się po pracy, ale nie zawsze są w danej chwili dostępne.

      Usuń
    4. Kisiel! Kisiel! Kisiel!

      Usuń
    5. Idę do pracy. Mam nadzieję, że wieczorem mój blog będzie jeszcze istniał:). Uprzejmie proszę o zachowywanie się jak na miłośników literatury przystało, tzn. obrzucajcie się (i mnie) błotem (lub kisielem, preferuję "Słodką chwilę" o smaku owoców leśnych lub gruszek), jeśli chcecie, ale nie schodźcie poniżej pewnego poziomu i pamiętajcie o interpunkcji;).

      Usuń
    6. Ja nie prowadzę bloga, więc pozwolę sobie być anonimowym, przedstawię się jednak - Robert.
      Blogi książkowe obserwuję od długiego czasu, bo polecacie ciekawe rzeczy i robicie to najczęściej obiektywnie. Przez cały ten okres lubiłem czytać wasze blogi, bo nie tylko kocham książki, ale także podobało mi się, że to była JEDYNA przestrzeń w internecie, w której nie było chamstwa i obrzucania się błotem. Aż do teraz.
      Leno - jesteś dziewczyną z klasą i tego ci gratuluję. Dam ci dobrą radę. Nie pisz tu więcej, bo jest to pożywka. Tacy jak Elenoir, Krzysztof, a nawet Bazyl, który przypomina mi skandującego kibola, nie zasługują na twoją uwagę. Im więcej się złościsz, im bardziej jest ci przykro, tym oni bardziej się cieszą, puchną z dumy, mają poczucie satysfakcji. Czy to dziwne? Raczej nie. To normalne, że internet jest miejscem wylewania frustracji, a także kreacji swojej osoby jako ideału. W życiu codziennym Elenoir już nie jest taka odważna, choć przecież zaprzeczy. Bo zaprzeczanie jest formą naturalną. Jeżeli wytkniesz Elenoir, że jej recenzje są słabe, zwyczajne, itd. itp., od razu usłysz komunikat: ale chwileczkę! Ja pisałam, że jestem amatorką! Nie jestem profesjonalną recenzentką bla bla bla bla. Jaaaasne. To oczywiste, że nie jest, ale na co dzień się za taką uważa, podobnie jak Krzysztof. Krzysztof to z kolei mężczyzna (jak mniemam), który przypomina faceta z ciągłą erekcją. Pragnie rozładować to napięcie seksualne, a kiedy podaje się jakiegoś bloga do linczu = szczytuje, by za chwilę znów mieć erekcję i czekać na kolejne mięso. Tak więc Lena - NIE WARTO dyskutować. Ludzie, którzy oficjalnie mówią: "nie jestem miła" marzą o tym, by komuś dokopać.
      W kręgu blogów książkowych zaczyna się tworzyć klika. To ludzie, którzy uważają, że ich zadaniem jest tworzyć trendy, wyznaczać zasady, pokazywać drogę. Uwielbiają pogrążać innych. Na tym blogu przekroczono granicę i podlinkowano linczowane blogi (krzysztof miał orgazm), co ucieszył sporą liczbę ludzi, bo można się z kogoś pośmiać. Hej, a może założymy takiego specjalnego bloga, na którym będziemy zamieszczać linki do tych, którzy robią błędy? A może będziemy przeklejać najsmaczniejsze kąski, żeby można było się pośmiać? Poddaję pomysł do dyskusji.

      Leno - nie daj wciągnąć się w te gierki, bo utoniesz we frustracji, a dla nich to będzie małe zwycięstwo. W czasach II wojny światowej hitlerowcy mieli misję: wytępić gorsze rasy. Wyplenić, wybić, co do sztuki. Może to porównanie wstrząsające, ale Elenoir i inni mają misję podobną i podobnie jak hitlerowcy, nie przebierają w środkach, aby ją wypełnić. Ich cel: czystość w świecie moli książkowych. Żadnych błędów, głupich słówek, żadnych słabości. Niech przetrwają najlepsi. Toczą krwawy bój i prawda jest taka, że zawsze będą zwyciężać, bo ich nic nie poruszy. Żadna krytyka, słowa, nic. Im bardziej będziesz atakować, tym oni będą silniejsi, w końcu jad to ich pożywienie, wchłaniają go i oddają ze zdwojoną siłą.

      Jest spora różnica pomiędzy "cukierkową atmosferą" a atmosferą wysokiej kultury i własnego poszanowania. Niestety. Blogowym hitlerowcom znudził się pokój. Kulturę osobistą nazywają kiczem, nudą, a w zamian wytaczają ciężkie działa, plując łajnem. Miło.

      A teraz Leno, zobacz jak zareagują na mojego posta. Potwierdzą się moje słowa. Jestem obiektywny, bo z blogosferą nigdy nie miałem nic wspólnego, poza czytaniem postów. Dziękuję za uwagę i przyglądam się z uwagą, co będzie dalej...

      Usuń
    7. Uuu, panie dziejku, jak już na kiboli i hitlerowców zeszło, a i facet się do nawalanki włączył, to kisiel odpada. To może paintball? Ponoć rozładowuje napięcie, a po wszystkim jest bardzo kolorowo. No i, zdaje się, cuchnie mniej niż łajno?
      PS. Albo może rozejdźmy się i popiszmy, dla odmiany, o książkach? :D

      Usuń
    8. No to ja na zakończenie powiem tylko tyle.
      Moja osoba wywołała chyba zbyt wiele sprzecznych emocji.
      To, że Elenoir wskazała moją osobę za przykład, nie stanowi dla mnie problemu. Zdaję sobie sprawę, iż nie piszę idealnie i wymaga ona sporo pracy. Czasami zdarza się również i tak, że nie jestem w stanie wyłapać wszystkich błędów podczas czytania posta. Z interpunkcją jest u mnie znacznie gorzej i zdaję sobie z tego sprawę. Jest ona moją piętą Achillesową, którą z gorszymi skutkami staram się wyeliminować.

      Szkoda tylko, że nie zostałam o tym poinformowana osobiście. Elenoir wyjaśniła mi już wyżej, dlaczego do mnie nie napisała i tyle.

      Czy wspomniane wyżej osoby mnie napiętnują i obrażają? Osobiście nie mogę tego wiedzieć, ponieważ nie siedzę w ich głowach. Każdy ma swój sposób bycia, a także prawo do wyrażania swojego zdania. Żadna z tych osób, nie obraziła mnie jako człowieka i osoby prywatnej. Czy było to w ich zamierzeniu? Myślę, że na to pytanie powinny odpowiedzieć osoby zainteresowane. Ja bynajmniej ofiarą się nie czuję. Dwunastu lat nie mam, a konstruktywną krytykę przyjmuję na gołą klatę.

      Usuń
    9. Leno i to cieszy. Brawo za postawę i ogólnie, za myślenie. Co było intencją osób piszących, ja wiem, ale zostawmy to. Jak powiedział Bazyl - piszcie o książkach! Na to czekam, nie na poradniki... Robert.

      Usuń
  20. Panie Robercie,
    tak właśnie - prowokacja, absurd i poprawność polityczna [lub jej brak].
    Nie łajno i nie hitlerowcy. Paradoksalnie to Pan robi "ofiarę" z Leny. Nie jest Pan obiektywny, bo odnosi się Pan do blogów, które skrytykowałem , a o tych dobrych nic Pan nie wspomniał. I znowu paradoksalnie Hitler też w pewnym momencie nie wdawał się w dyskusję i proszę zobaczyć do czego to doprowadziło... ;D
    krzysztofuw

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Krzysztofie - jeżeli nie wspomniałem, to przepraszam. Podał Pan przykład blogów, które pańskim zdaniem są na wysokim poziomie. I to cieszy, niestety, jak pan zauważył, dyskusja toczy się na temat tych zlinczowanych. A Lena jest ofiarą, waszą, nie moją.
      Pozdrawiam i cieszy mnie nasza kultura wypowiedzi.
      Robert.

      Usuń
  21. No, do Hitlera to mnie jeszcze dotąd nikt nie porównywał. Robercie, trudno mi z Tobą dyskutować, bo wydaje się, że masz na mój temat równie niewzruszoną co bezpodstawną opinię. Nie znamy się w ogóle, ale ty "wiesz", jaka jestem w realu, z góry wiesz, jak zareaguję na krytykę mojej osoby czy blogu, znasz nawet moje marzenia. Może jesteś telepatą i jasnowidzem jednocześnie?

    A może uważasz, że moja krytyka sposobu pisania Leny była nieuzasadniona? Dlaczego w ogóle się do tego nie odniosłeś?
    W przeciwieństwie do Ciebie, ja nie wygłaszałam opinii o kimś, kogo nie znam, odnosiłam się tylko do stylu, z którym każdy się może zapoznać.

    Jeśli coś się publikuje, zwłaszcza w internecie, trzeba liczyć się z tym, że może to zostać ocenione i że ocena może nie być pozytywna.

    OdpowiedzUsuń
  22. I notkę i komentarze przeczytałam z zainteresowaniem i pogratulowałam sobie w cichości ducha, że nie jestem początkującym blogerem i nie muszę się starać, urządzać konkursów (a urządzałam), zamieszczać stosików (a zamieszczałam) i siać komentarzy gdzie popadnie (a siałam, hehe). Nic nie muszę, oprócz czytania i pisania, o rany, jakie to relaksujące!
    Polecam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z wpisu miało przecież wynikać, że początkujący bloger wcale nie musi tego robić...

      Usuń
  23. "Mogłabym, oczywiście, robić korekty Twoich wpisów i wysyłać Ci je mailem lub zamieszczać w komentarzach na Twoim blogu, ale, szczerze mówiąc, wolę inaczej spędzać czas. Zresztą uważam, że jako osoba dorosła, studentka, a przede wszystkim - miłośniczka literatury nie powinnaś ich popełniać. Skoro jednak nagminnie Ci się zdarzają, to wydaje mi się, że musisz zacząć od podstaw i zapoznać się bliżej z podstawami ortografii i interpunkcji" - jaka piękna rada, z tłuściutkim, błyszczącym, rozpartym wygodnie błędem językowym! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, powtórzenie, mój błąd. Ale przyznasz chyba, że rada sama w sobie była dobra i potrzebna.

      Usuń
  24. Błąd polega na braku słowa "błędy". W "nie powinnaś ich popełniać" dopełnienie nie odnosi się do żadnego z wcześniej użytych rzeczowników (wpisy, mail, komentarze, blog...).

    OdpowiedzUsuń
  25. bardzo przydatny post ;) jestem początkującym blogerem i liczę na podpowiedź w kwestii mojego bloga, liczę na ciekawe wskazówki, oto adres: http://sunmarina.blogspot.com/
    pozdrawiam serdecznie, Angelika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim napisz na blogu kilka słów o sobie i poinformuj, o czym mniej więcej będziesz pisać. Na razie wygląda mi to na tzw. blog lajfstajlowy. Nie udzielę Ci rad co do treści, pozwolę sobie tylko na kilka "technicznych" uwag.
      Blogger pozwala zrobić z szablonem wszystko, proponuję zacząć od poszerzenia pola wpisów. Wybierz gadżety, które Ci odpowiadają, które podobają Ci się na innych blogach. Dodawaj do wpisów etykiety. Reszta przyjdzie z czasem.

      Również pozdrawiam:)

      Usuń
  26. Dzień dobry,
    Jak czytam niektóre blogi (a jest ich niestety coraz więcej) to stwierdzam, że powstały tylko po to, by dostawać od wydawnictw książki, oczywiście, nie zawsze, i nie wszystkie. Krzywdzącym było by tak twierdzić. Niemniej, to lawina. Tak jak we wszystkich dziedzinach są profesjonaliści/ profesjonalistki i... No cóż, a że do Internetu ma dostęp coraz to większa liczba ludzi...
    Co do koniecznie miłych komentarzy, nie wiem, może to się i sprawdza. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzień dobry. Blogi, o których piszesz, łatwo rozpoznać i równie łatwo unikać ich w przyszłości. Wolałabym, żeby dostęp do internetu nie był nigdy w jakikolwiek sposób koncesjonowany. Ceną za to jest zalew chłamu, ale jestem gotowa ją zapłacić:).
      Pozdrawiam:).

      Usuń

"Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie ubierają tego w słowa". Z drugiej strony lubię meandrujące dyskusje, więc komentarze nie na temat również są tu mile widziane;).

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.