Impresje

poniedziałek, 30 maja 2011

Prywatnie i filmowo

Od lat żyję w przekonaniu, że nie jestem do końca zdrowa, ale nie lubię konfrontować tej mojej hipotezy z diagnozą lekarską. Po pierwsze dlatego, że lekarze bagatelizują albo wyolbrzymiają znaczenie objawów, a po drugie dlatego, że każdy z nich twierdzi co innego. Chodzę do przychodni tylko wtedy, kiedy już muszę.
W ubiegły wtorek wybrałam się na rutynowe badanie okulistyczne. I się zaczęło. Okazało się (dlaczego wcześniej tego nie wykryto?!), że mam szerszą prawą źrenicę, choć nie w takim stopniu jak David Bowie:), a poza tym cieńsze niż normalnie listki barwnikowe tęczówek (do tej pory myślałam, że mam po prostu taki dziwny kolor oczu). Ale nic to. Musiałam sobie przypomnieć wszystkie poważniejsze choroby, które przechodziłam w ciągu całego mojego życia, a nawet ile punktów w skali Apgar otrzymałam po urodzeniu. Pozapisywałam się na różne badania i może pod koniec lata dowiem się czegoś konkretnego. Albo i nie. 

Prawdopodobnie powyższy akapit nikogo nie zainteresuje, ale ja lubię dzielić się informacjami na temat mojego stanu zdrowia z każdym, kto się tylko nawinie - rodzice i siostra nigdy nie wierzyli w to, że źle się czuję, ich zdaniem po prostu przesadzałam, przekonywały ich dopiero wyniki badań i recepty, przywykłam zatem do opowiadania o moich kłopotach zdrowotnych innym ludziom:).

***

Rzadko oglądam coś w telewizji, bo mam tylko kilka programów, na których i tak rzadko trafia się coś ciekawego. Nie lubię filmów z lektorem, przerywanych reklamami, tańców z gwiazdami itd., programy typu "Wiadomości" w TVP albo "Fakty" w TVN na ogół tylko mnie irytują, bo nie spełniają swojej podstawowej funkcji - informacyjnej. Najbardziej wartościowe pozycje lądują w najgorszym czasie antenowym. Osoby cierpiące na bezsenność mogły ostatniej nocy obejrzeć na TVP1 całkiem niezły maraton filmowy: "Blue velvet", potem "Biały" i wreszcie o godzinie trzeciej "Kobietę samotną".


Ten ostatni film oglądałam w telewizji wiele lat temu (kiedy takie rzeczy pokazywano o mniej nienormalnych porach) i wywarł wtedy na mnie ogromne wrażenie. Wydał mi się tak pesymistyczny, że nie zamierzałam już nigdy do niego wracać, ale niedawno zmieniłam zdanie - chciałam się przekonać, jaka dzisiaj będzie moja reakcja. 

Film nie wydał mi się już tak porażający jak kiedyś, może dlatego, że znałam zakończenie, no i jestem starsza, ale sedno opowieści, jej sens chyba zawsze pozostanie aktualny - ludzie najbardziej potrzebujący pomocy zwykle otrzymują jej najmniej. 
Główna bohaterka, Irena Misiak, samotnie wychowuje synka i pracuje jako listonoszka. Jest jej ciężko, nie umie rozpychać się łokciami i często staje się kozłem ofiarnym, bo "nikt za nią nie stoi". Rzecz dzieje się około 1980 roku, kiedy można było jakoś żyć, jeśli miało się znajomości i umiało kombinować. Ale ona nie potrafi. To taka uwspółcześniona wersja Hioba, z tą różnicą, że nad Ireną Bóg się nie ulitował.

Warto obejrzeć ten film również ze względu na kreacje aktorskie Marii Chwalibóg (Irena Misiak), Bogusława Lindy (świetny jako Jacek Grochala - niepełnosprawny były górnik), Sławy Kwaśniewskiej (ciotka Ireny) i Pawła Witczaka (syn Ireny i dowód na to, że w polskich filmach dziecięcy aktorzy nie zawsze są drętwi). Jeśli ktoś zna PRL tylko z komedii Barei, to naturalizm i w ogóle klimat filmu "Kobieta samotna" może go nieco zaszokować. 
Dodam jeszcze, że obraz ten wyreżyserowała Agnieszka Holland, wspólnie z Maciejem Karpińskim napisała scenariusz, muzykę stworzył Jan Kanty Pawluśkiewicz, a autorem zdjęć był Jacek Petrycki.

Film powstał w 1981 roku, ale jego premiera miała miejsce dopiero w 1987; oczywiście został ocenzurowany. Na stronie filmpolski.pl przeczytałam, że "istnieje tzw. integralna wersja filmu. Została ona uzupełniona w stosunku do poprzednich emisji o kilka scen usuniętych przedtem przez cenzurę. W ich trakcie na ekranie pojawiają się napisy angielskie - gdyż tylko kopia z wersją angielską zawierała te sceny". Ciekawe, co wycięli. Ja niestety widziałam tylko wersję okrojoną.

Polecam, ale i uprzedzam - film jest wyjątkowo pesymistyczny. I bardzo prawdziwy.

PS Odradzam czytanie opisu filmu na filmwebie - streszczono tam CAŁĄ fabułę.

11 komentarzy:

  1. Oj kochana, ja też tak mam - nikt nigdy nie chce wierzyć w mój zły stan fizyczny. ;) Mam astygmatyzm, okulary noszę, ale o dziwnościach wspominanych przez Ciebie nie słyszałam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to, skoro wspominasz Davida Bowie, to na pewno zainteresuje;) Mnie na przykład;)

    Film widziałam dawno temu, ale byłam pod wrażeniem. Można było się przekonać, że Linda potrafi grać nie tylko twardzieli.

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja wczoraj przykatowała się 'Helem' Dobry, ale równie pesymistyczny jak Kobieta samotna.
    O oczy zadbaj, bo to straszna kicha, jak nie można czytać na przykład. Pozdrawiam (siostra w bólu, tyle, że ja z kręgosłupem walczę i też mi chyba nie za bardzo wierzą bliscy, że boli, podejrzewają chyba, ze chcę wypocząć)

    OdpowiedzUsuń
  4. Hiliko, jak mawiała pani Bennet (ta z "Dumy i uprzedzenia"): "Nigdy się nie współczuje tym, co się nie skarżą" ;).

    Anno, ja o tym artyście nie wiem zbyt wiele. Ciekawa jestem, czy oglądałaś film "Velvet goldmine", podobno częściowo zainspirowany biografią Bowie'ego.

    Kasiu, "Helu" nie oglądałam, widzę, że otrzymuje skrajnie różne oceny, więc nie wiem, czy się na ten seans zdecyduję.

    Zawsze mogłam się pochwalić bardzo dobrym wzrokiem, nawet teraz nie zapisano mi okularów, choć na pewno widzę gorzej niż kilka lat temu. Na kręgosłup leczy się z kolei moja mama, obecnie traktują jej kręgi zimnym azotem, ale pewnie niedługo konieczna będzie operacja:(.

    OdpowiedzUsuń
  5. Oglądałam, a jakże;) Bowie to mój idol z dawnych lat. I miło było mi odkryć, że lubisz jego duet z Queen 'Under Pressure':)

    OdpowiedzUsuń
  6. Co Agnieszka Holland to Agnieszka Holland. Mnie też wszyscy mają za hipochondryka, ale lepiej być przezornym niż obudzić się z ręką w nocniku.

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie w domu też z reguły podchodzi się do wszelkich dolegliwości bardzo lekko - "ciągle boli cię brzuch - to pewnie nerwica, napij się herbatki i będzie OK" - i co gorsza sama to przejęłam, stosując złotą zasadę "herbatka dobra na wszystko" zarówno w swoim przypadku, jak i znajomych. I kto wie, może umrę kiedyś beztrosko popijając herbatkę, więc Tobie życzę, aby Ci to wyczulenie na punkcie swojego zdrowia pozostało. Lepiej dmuchać na zimne i nawet balansować na granicy hipochondrii niż się zaniedbać :)

    "Kobiety samotnej" nie widziałam, bo na bezsenność akurat nie cierpię. Przeraża mnie to konsekwentne lansowanie w polskiej telewizji głupawych programów rozrywkowych i seriali (które mnożą się w zastraszającym tempie - czy ktoś to wszystko ogląda?!) kosztem wartościowych filmów. Czasem nawet mam ochotę poświęcić kilka godzin snu, żeby obejrzeć późnym wieczorem film na którym wyjątkowo mi zależy, ale na nieszczęście mieszkam z osobami o lekkim śnie, czułym uchu i braku odrobiny wyrozumiałości dla moich kulturalnych potrzeb :) Telewizja więc powoli przestaje dla mnie istnieć. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Oczy są bardzo ważne, wiem coś o tym. życzę Ci, aby nie było to nic poważnego z tego.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ostatnio mam kiepskie doświadczenia z lekarzami. Miałam zwykłą jelitówke, a lekarz uparł się,iż to toksyna!;) To co zwykle trwa 2 dni, u mnie trwało 5... a wszystko przez źle dobrane leki. Tak bywa...
    Plakat filmu trochę mnie przeraża. Po opisie wnioskuje jednak, że warto go obejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  10. Muszę się z Tobą z zgodzić, że telewizja jakoś mało mnie interesuję i poza tvp kulturą, której jestem niezwykłą fanką, jak dla mnie mogłabym jej po prostu nie posiadać.
    Najgorsze są godziny emisji porządnego wysublimowanego kina.
    O tej porze najczęściej już śpię, a jeśli na jakieś pozycji bardzo mi zależy włączam budzik i się budzę na wyznaczoną dość późną godzinę ;]
    Film obejrzę jednak zdecydowanie nie teraz, gdyż nie brak mi życiowego pesymizmu ;]

    OdpowiedzUsuń
  11. Anno, spostrzegawcza jesteś:). Sądziłam, że nikt nie zwraca uwagi na to, jakie filmiki wklejam na dole strony:).

    drze Kohoutek, ja jestem nietypowym hipochondrykiem, bo lekarzy staram się unikać:).

    naiu, czasami takie zwyczaje mają swoje zalety: kiedy miałam jakieś osiem lat często bolał mnie brzuch, skierowano mnie do szpitala na badania i właśnie tam zachorowałam na zapalenie płuc:).

    A jeśli o telewizję chodzi... Gdyby wspomniane przez Ciebie produkcje nie miały odpowiedniej widowni, to pewnie by ich nie kręcono. Najlepiej sprzedają się właśnie tasiemcowe seriale i kolejne edycje teleturniejów albo tzw. talent show. Mojej mamie chyba nigdy się nie znudzi "Jaka to melodia"...

    Również pozdrawiam:).

    montgomerry, na razie z moimi oczami jest wszystko OK, ale po 35 roku życia muszę regularnie kontrolować wzrok. Starość nie radość:).

    kolmanko, skoro nawet Ty, studentka medycyny, masz problemy z lekarzami, to co dopiero zwykli pacjenci... A "Kobietę samotną" Ci polecam - film trochę zapomniany, ale dobry.

    biedronko, właśnie odczuwam tylko brak TVP Kultura, ale raczej rzadko, bo mimo wszystko wolę czytać.
    Jeśli jesteś pesymistką, to przed obejrzeniem "Kobiety samotnej" zrób zapasy czekolady:).

    OdpowiedzUsuń

"Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie ubierają tego w słowa". Z drugiej strony lubię meandrujące dyskusje, więc komentarze nie na temat również są tu mile widziane;).

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.