Impresje

wtorek, 11 sierpnia 2015

KORONKOWA ROBOTA

Tytuł: Koronkowa robota (Travail soigné)
Pierwsze wydanie: 2006
Autor: Pierre Lemaitre
Tłumaczenie: Joanna Polachowska

Wydawnictwo: Muza, 2015
ISBN: 978-83-7758-996-0
Stron: 414



W "Jednym z dziesięciu" padło niedawno pytanie o autora powieści, których bohaterem jest Arsène Lupin, a ja nie znałam odpowiedzi i popadłam w kompleksy, bo znać powinnam, wszak to klasyka gatunku. Kilka dni później w bibliotece na półce z oddanymi przez czytelników książkami zauważyłam pierwszy tom przygód dżentelmena włamywacza, wypożyczyłam, przeczytałam i jeśli pan Sznuk zapyta o to samo ponownie, będę wiedziała, że chodzi o Maurice'a Leblanca.

Ta lektura przypomniała mi o nieco bardziej współczesnym francuskim kryminale, polecanym ostatnio na wielu blogach: "Koronkowej robocie" Pierre'a Lemaitre'a. Uznałam, że skoro kupiłam ostatnio kilka poważnych książek, to mogę teraz dla odmiany nabyć coś lżejszego, na przykład powieść o śledztwie w sprawie brutalnych morderstw inspirowanych literaturą w rodzaju "American Psycho".

Kryminały pisze się seriami, więc główny bohater - zwykle policjant lub detektyw - oraz jego współpracownicy muszą się czymś wyróżniać, żeby zaintrygowani czytelnicy sięgnęli po kolejny tom.
Tu śledztwo prowadzi Camille Verhoeven, doświadczony komisarz paryskiej policji, który nie wygląda jak typowy gliniarz: ma sto czterdzieści pięć centymetrów wzrostu i jest łysy, ale bardzo zyskuje przy bliższym poznaniu. Jego zastępca Louis pochodzi z wyższych sfer i używa wyszukanego słownictwa, Maleval to wieczny imprezowicz i kobieciarz, a Armand jest drobiazgowy i tak skąpy, że w porównaniu do niego Harpagon wydaje się rozrzutnym lekkoduchem. Tworzą ekipę z dużym fabularnym potencjałem. W "Koronkowej robocie" rozbudowany jest tylko wątek Verhoevena, ale za to tak, że zamierzam sięgnąć po kolejne części choćby po to, żeby się przekonać, co jeszcze autor zrobił z tą postacią.

Akcja wciąga, wszystko trwa niecałe trzy tygodnie, ale nie czułam się aż tak zaintrygowana, żeby na przykład zarwać noc. Poza tym domyśliłam się zakończenia, bo widziałam podobne w pewnym filmie i serialu (spoiler na ten temat na końcu wpisu). Mimo wszystko "Koronkowa robota" okazała się niezłą rozrywką na dwa upalne dni, choć lepiej pod tym względem wypada serial "Mad Men", który zaczęłam oglądać, kiedy już wszyscy skończyli.

Muszę jeszcze na chwilę zadumać się nad przedziwnym postępowaniem wydawnictwa, które najpierw wydało tom drugi cyklu o Verhoevenie ("Alex"), potem trzeci ("Ofiara"), a na końcu pierwszy, czyli właśnie "Koronkową robotę". Podobno jeśli przeczyta się drugą część, pierwsza nie jest żadnym zaskoczeniem. Niepojęte.







SPOILER
Miałam na myśli "Siedem" i "Most nad Sundem". Film Finchera muszę sobie kiedyś powtórzyć, swego czasu wywarł na mnie ogromne wrażenie. Duńsko-szwedzki serial też bardzo polecam - we wrześniu ma być podobno trzeci sezon.


12 komentarzy:

  1. Mam wszystkie części, ale jeszcze żadnej nie przeczytałam. Nie oglądałam "Mad Men"... jak bardzo jest ze mną źle? Wiem, bardzo. To żeby się nie pogrążać dalej, zanim całkowicie spalę się ze wstydu, to polecę serię o Janie Fablu autora Craiga Russella :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno druga część, "Alex", jest najciekawsza. Nie jestem koneserką tego gatunku, więc o Russellu nie słyszałam. O dziwo, w bibliotece są jakieś jego książki, ale oczywiście wypożyczone. Szkoda, bo mnie takie upały z jakiegoś nieznanego mi powodu skłaniają do sięgania po sensację, kryminał albo horror:).

      Oglądam właśnie szósty sezon "Mad Men", więc już niedużo mi zostało do końca. Jeśli fala upałów odpłynie tam, gdzie jej miejsce, to znaczy nad Saharę, to może wysilę się na jakiś wpis na temat serialu. Pod pewnymi względami jest bardzo ciekawy.

      Usuń
    2. No to zobaczę czy Tobie się uda mnie przekonać :) Jeszcze nikomu się to nie udało. Jakoś nie wiem, ale do Mad Mena, Dextera i Gry o tron jestem na nie.

      Usuń
    3. Ja, niestety, lubię seriale, ale nie wszystkie oglądam do końca. "Dexter" na początku niesamowicie mnie wciągał, ale z czasem twórcom trochę zaczynało brakować inwencji, zresztą nie dziwię się, bo ileż można. "Gra o tron" jako serial od początku podobał mi się raczej średnio, przerwałam oglądanie w zeszłym roku. W "Mad Men" zainteresowały mnie sprawy obyczajowe, zwłaszcza w pierwszych sezonach położono nacisk na pokazanie, jak w tamtych czasach wyglądały relacje damsko-męskie (w sferze zawodowej i prywatnej), że kobiety paliły nawet w ciąży, a na ulicach było pełno śmieci. I tak dalej. Może jakoś szerzej jeszcze o tym napiszę.

      Usuń
    4. Też lubię seriale, ale nie lubię obyczajów. Także z całą sympatią do Twoich recenzji, ale naprawdę wątpię, żebyś mnie przekonała. Obejrzałam swego czasu w cholerę filmów i trochę książek przeczytałam. Niby to fajne (nawet wysoko oceniam) ale wolny czas wolę spędzić na czymś, co odbiega od mojego prawdziwego swiata.

      Usuń
    5. Widziałam, że podobał Ci się np. "Sense8", pisałaś o "Penny Dreadful". Jeśli lubisz takie trochę nietypowe seriale, to może "Utopia"? Oczywiście, jeśli jeszcze nie widziałaś:).

      Usuń
  2. Niestety taka przypadkowa kolejność wydawania tomów nie jest wcale odosobnionym przypadkiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pierwszy raz zetknęłam się z taką praktyką wydawnictwa. W dodatku na okładce perfidnie napisali, że jest to "kolejny tom trylogii" i dopiero z internetu człowiek się dowiaduje, że chodzi o pierwszą część cyklu.

      Usuń
  3. Czytałam jedynie ,,Alexa" - jak dla mnie genialna :) Muszę się zapoznać z ,,Koronkową robotą" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie podobno "Alex" jest najlepsza/y, może dlatego wydawca zaczął od tej części.

      Usuń
  4. W 1 z 10 padają dużo prostsze pytania z dziedziny literatury, na które ludzie nie znają odpowiedzi (bo to jest generalnie teleturniej z dosyć prostymi pytaniami), np. co się składa na Trylogię Sienkiewicza i pani mówi, że Krzyżacy i Potop, a ja rwę włosy z głowy... Generalnie na pytania z literatury (najprostsze nawet) ludzie z reguły nie potrafią odpowiedzieć

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Częściowo wynika to pewnie ze stresu (chociaż z tą Trylogią to rzeczywiście przesada). Z drugiej strony to, co dla jednych jest oczywiste, dla drugich niekoniecznie. Ja prawie zawsze wykładam się na pytaniach z fizyki i chemii, a mój mąż się ze mnie śmieje:).

      Usuń

"Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie ubierają tego w słowa". Z drugiej strony lubię meandrujące dyskusje, więc komentarze nie na temat również są tu mile widziane;).

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.