Impresje

środa, 14 września 2011

Różności

Wbrew pozorom nie rezygnuję z prowadzenia blogu. Niektórych (zapewne bardzo nielicznych) ta wiadomość ucieszy, innych być może zmartwi:). Nowe wpisy pojawiają się ostatnio rzadziej, bo w sierpniu "przypominałam" sobie poprzednie tomy cyklu "Pieśń lodu i ognia" George'a R.R. Martina, żeby nie pogubić się w trakcie lektury "A Dance with Dragons". W Polsce książka ta ukaże się - zgodnie z zapowiedziami wydawnictwa Zysk i S-ka - w listopadzie tego roku, więc czytam oryginał, a ponieważ nie posługuję się angielskim biegle, idzie mi to trochę wolniej niż gdybym czytała te tysiąc stron po polsku.

***

Wspomnianą wyżej powieść czytam na telefonie - postanowiłam iść z duchem czasu i wymieniłam moją czteroletnią prawie nokię na samsunga z Androidem. Nie muszę już siedzieć przy komputerze, żeby przeglądać Wasze blogi, choć oczywiście na normalnym monitorze wszystko jest o wiele bardziej przejrzyste. Również dlatego, że większość blogów ma bardzo rozbudowane szablony, które na wyświetlaczu telefonu stają się zupełnie nieczytelne. (Mam nadzieję, że dużo osób weźmie przykład z Mary albo Klaudyny, które ostatnio uprościły swoje strony).

Można jednak w prosty sposób ułatwić życie (no dobra, może nie życie, ale na pewno czytanie blogów) użytkownikom telefonów. Otóż jeśli blog istnieje na blogspocie, należy kliknąć po lewej stronie na Szablon, potem w przycisk pod obrazkiem przedstawiającym wygląd blogu w komórce i zaznaczyć opcję "Tak, pokazuj szablon dla urządzeń przenośnych na urządzeniach przenośnych".


Nie wpływa to na wygląd blogu na zwykłym monitorze, jest to proces odwracalny, a zresztą osoba, która wejdzie na blog za pomocą telefonu, może w każdej chwili zaznaczyć, że chce oglądać stronę w "wersji na komputer". 

Naturalnie "szablon dla urządzeń przenośnych" jest bardzo uproszczony - nie widać żadnych dodatkowych gadżetów, a strony można wyświetlać za pomocą rozwijalnego menu. No ale coś za coś. 

***

No i trzecia sprawa. 
Dawniej mogłam o sobie powiedzieć, że interesuję się polityką i bieżącymi wydarzeniami, ostatnio jednak to się zmienia, ponieważ irytuje mnie sposób, w jaki media (te najbardziej popularne) przekazują informacje. I nawet nie chodzi mi o powierzchowność i płytkość relacji. Najbardziej przeszkadza mi to, że tzw. newsy nie są w żaden sposób przez dziennikarzy filtrowane, wszystko może stać się wiadomością dnia, choć już następnego nikt o niej nie pamięta. 
Ponadto do programów telewizyjnych i radiowych przeważnie nie zaprasza się ludzi kompetentnych, specjalistów w danej dziedzinie. Gości dobiera się tak, żeby się między sobą pokłócili, pokrzyczeli na siebie - niekoniecznie na temat, a potem wyciąga się parę zdań z kontekstu i robi z tego kolejnego newsa. 
Nie jestem w stanie tego oglądać, czytać ani słuchać. Drażni mnie infantylizacja i wulgaryzacja języka tzw. debaty publicznej i postępująca tabloidyzacja większości mediów. Czy znajdzie się wreszcie dziennikarz/dziennikarka, który odważy się w trakcie rozmowy z politykiem powiedzieć wprost: To, co pan/pani mówi, to wierutna bzdura i/lub kłamstwo? 

17 komentarzy:

  1. Masz rację, że współcześnie funkcjonujący mechanizm przekazywania informacji jest bardzo niedoskonały. Ja już dawno odrzuciłem kanały typu prasa czy tv, bo stwierdziłem, że to czysta strata czasu. A czytam w tej chwili akurat książkę The Black Swan Nassima Taleba, gdzie pokazuje on, że taki mechanizm prowadzi wręcz do dezinformacji. Dlaczego czytanie prasy i słuchanie radia lub tv pod kątem informacji bieżących faktycznie zubaża i ograniczą nasz ogląd rzeczywistości. Argumentuje zupełnie w innym kierunku niż np. McLuhan, ponieważ zwraca uwagę na możliwość wystąpienia zdarzeń nieprzewidzianych, jako często decydujących dla kształtu tej rzeczywistości, a wymykających się możliwości modelowania matematycznego czy innego. Konstruuje np. hipotetyczną anty-bibliotekę (odwołując się do rzeczywiście istniejącej ogromnej biblioteki Umberta Eco), zwracając uwagę, że w długiej perspektywie ważne dla naszej wiedzy okażą się wszystkie książki, których w takiej bibliotece nie ma. Plus wiele innych przykładów. Myślę, że Black Swan mógłby Cię zainteresować. Znalazł się nawet w jakimś prestiżowym rankingu w 10 najbardziej wpływowych książek lat 00, moim zdaniem słusznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmmm, Merka tez czasem chodzi z duchem... a Androida ma już od kilku ładnych lat, bardzo ją uprościł. Mnie to cieszy, bo lubię minimalizm. :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakbym była dziennikarką to bym pewnie powiedziała (o ile bym wczesniej strzeliła setunię przed wejsciem na antene) - wez Pan nie pieprz głupot! Ale jako że Android mnie uproscił i w ogole (patrz komentarz Krzysia) to nie wiem czy mój wywiad nie byłby nazbyt minimalistyczny :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie cieszy, że nie rezygnujesz :). Też pomalutku sobie przypominam Martina, ale czekam na wydanie po polsku, bo po angielsku to mąż niestety sobie nie poradzi. Nie dałabym rady czytać takiego tomiszcza jako ebooka, więc czekam w miarę cierpliwie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Elenoir, ja cię przepraszam, ale będziesz musiała się trochę na klikać w te przyciski komórki, Twój Android dostanie zadyszki, bo widzisz jaki dostałem wyżej komentarz? "Weź Pan nie pieprz...". Wiesz co Elenoir? Mera chyba ciebie za długo i zbyt poważnie czyta. W ogóle między nami (tj. Mną a Mery, w skrócie MAM) zaczyna funkcjonować niedoskonały mechanizm przekazywania informacji, a ja nie wiem, czy to aby nie winna tych kilku-calowych urządzeń?

    Mera jeśli chodzi ci o to, aby uprościł się do Twojego poziomu to oficjalnie mówię to na tym blogu - NIE! Nie kupiem se Androida!

    OdpowiedzUsuń
  6. a propos powyzszego komentarza: ja sie musze zdrowo naklikac w moje komorki mozgowe zeby mój mózg zaczął pracowac i powiem tak: postępująca tu debata publiczna ogromnie mnie cieszy i Android tu jest zupełnie niepotrzebny gdyż większosc mediow i ich inteligencja to pikus w porownaniu z tokie myslenia Krzysztofa ;DDD
    System MAM jest zupełnie wystarczający by wulgaryzacja mojego umyslu stała się trwała i go uszkodziła na dobre ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja to wiem Mera, i nie myśl, że jak Elenoir pomógł Android to tobie też pomoże! Jeden Black Swan nie czyni dezinformacji! Wiesz co, myślę, że nasze kształty rzeczywistości są zupełnie inne. Z której wersji Androida korzystasz?

    OdpowiedzUsuń
  8. Hmmm, korzystam z Androida wersja: zdarzenie nieprzewidziane. Stąd mój nagle uproszczony szablon blogowy, a także chaos w wielu wersjach z których nie wiadomo która w danej chwili zaistnieje.
    Elenoir, rozumiesz cos z mojego bełkotu?? ;-))) bo mój kształt rzeczywistosci jest juz bezkształtny ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Musisz sobie Mera kupić więcej cali i megabajtów. Będziesz na lepszej pozycji w rankingu najbardziej wpływowych blogerek. Widzę, że masz starą wersję Androida... w ogóle też mi się już dzisiaj megabajty kończą w komórce... Wiesz co Mera! Choć idziemy POoglądać tivi, posłuchamy radia. Masz jakiś dobry odtwarzacz onlajn na Andka?
    Zresztą, fakt, przesadzili... to znaczy Ty przesadziłaś. Zaraz zirytujesz Elenoir swoim wierutnymi kłamstwami! Idziemy spać... (oddzielnie!)

    Elenoir,
    na uboczu naszych "szablonowych" dyskusji, chcę Ci powiedzieć, że zgadzam się z tobą w podpunkcie number 3, mam nadzieję, że kiedys go rozwiniesz w formę większą niż objętość niusowa. A tak apropos Mera też tak myśli, wiem, z tego powyższego słowotoku trudno coś zrozumieć, ale kobiety już tak mają... proste konkluzje obudowują dużą ilością słów - istna dezinformacja dla męskiej populacji ;-) Kłaniam się :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ide spac (oddzielnie) !! Gdzieżbym smiała nieodzielnie!! :d

    Moj android jest wystarczający biorąc pod uwagę moją osobę jako chaos w chaosie obudowany dezinformacją dla męskiej populacji ;D
    A idz, Krzysiek, a miało byc poważnie!

    TAKA notka - a takie komentarze. Ech... :D Nie możemy się tu pojawiać, ale ... z drugiej strony, to dużo lepsze niż "fajna książka, muszę przeczytać". Jak sama elenoir napisała - dyskusja ma być meandrująca. To jest! OOO. Dobranoc! :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Ej no Mera,
    ja też chciałem prowadzić poważny blog krytyczno-literacki, ale zaginął on w odmętach komórki... tym razem tej mojej mózgowej. To ty czytasz, to co Elenoir pisze? Sama mówiłaś kiedyś mi, że nie, bo za długie dla Twojego czterocalowego super wypasionego komórkowca koreańskiego. Ech, ja już chyba kobiet nigdy nie zrozumiem, nawet jak posiądę największą bibliotekę, a nawet anty-bibliotekę świata. Póki co pozostaje mi tylko anty-koncpecja - bardziej praktyczniejsza od ekranu aMOLed...

    OdpowiedzUsuń
  12. :D Bo był koreanski, teraz jest niekoreanski!!! i ma wiecej niz 4 cale. A od anty-koncepcji przyjemniejszy jest anty-kwariat. Uwierz :d Pobija nawet anty-bibliotekę ;)))

    Dobranoc :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Wiesz Mera,
    ten nasz dialog był dzisiaj Pisany Inaczej (PI=3,14 - wielka nieskończona abstrakcyjna liczba). Podbijmy już dzisiaj może tylko nasze łózko... yyy łóżka! Dobrej nocy! (nie zapomnijcie nastawić jutro budziki w swoich Andkach!)

    OdpowiedzUsuń
  14. stephendedalus, ja nie potrafię tak radykalnie odciąć się od informacji, właściwie nie chcę. Ostało się jeszcze na rynku parę tytułów, do których warto zajrzeć, i parę audycji, których można posłuchać. Trzeba sobie tylko ustawić własny filtr, który pozwoli odróżniać informacje naprawdę ważne od reszty, skoro dziennikarze, a właściwie producenci i obrabiacze newsów, zrzekli się tej funkcji.

    "The Black Swan" czytał mój P. i też uznał tę książkę za interesującą, choć o osobowości autora ma już nieco gorsze zdanie. Stwierdził też, że niektóre fragmenty (m.in. o tym, jak to ludzie dopasowują fakty do swoich teorii) odnoszą się i do mnie:). Nie wykluczam, że kiedyś przeczytam. Uważam jednak, że w stwierdzeniu, że o kształcie rzeczywistości często decydują wydarzenia nieprzewidziane, nie ma nic specjalnie odkrywczego, z irracjonalnością obcujemy wszak na co dzień.

    grendello, moja znajomość z "Grą o tron" zaczęła się lata temu właśnie od... no, nie od ebooka, tylko od pliku pdf:). Ale potem kupiłam papierowe wersje i zamierzam nabyć całość cyklu, więc autor na tym zyskał:).

    Dobrze mi się czyta "A Dance with Dragons" na telefonie, bo jeśli nie rozumiem jakiegoś słowa, wystarczy, że przytrzymam je przez chwilkę palcem i wyświetla mi się tłumaczenie, nie muszę więc dźwigać wszędzie opasłego słownika:).

    Mary, Krzysztofie, widzę, że szampański nastrój Was nie opuszcza:). Tylko się nie zapędzajcie za bardzo w te meandry, bo Was zniesie na jakąś mieliznę:).

    I ja Wam życzę dobrej nocy:). Rzeczywiście wkrótce nastawię sobie budzik w telefonie (robię tak od lat) - rano ze snu wyrwie mnie David Bowie pytaniem: "Is there life on Mars?"

    OdpowiedzUsuń
  15. Mieliznę mam opanowaną ;D przynajmniej ja. Także spokojnie... Miłego dnia i pozdrawiam z pracy po urlopie.. :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  17. Mary, dziękuję i również pozdrawiam:).

    OdpowiedzUsuń

"Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie ubierają tego w słowa". Z drugiej strony lubię meandrujące dyskusje, więc komentarze nie na temat również są tu mile widziane;).

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.