Autor: Andrzej Sapkowski
Pierwsze wydanie: 2009
Niezależna Oficyna Wydawnicza NOWA Sp. z o.o.
ISBN: 978-83-7578-021-5
Stron: 238
Ocena: 2+/5
Paweł Sławomirowicz Lewart, radziecki chorąży z polskimi korzeniami, już od kilkunastu miesięcy walczył dzielnie za swą ojczyznę w Afganistanie. W wąwozie położonym w pobliżu placówki, do której go skierowano, zauważył dziwną, złotą żmiję. Działała na niego niczym sam Kaszpirowski - hipnotyzowała i wprowadzała w trans, w czasie którego naszemu bohaterowi wydawało się niekiedy, że ma na imię Herpander i jest oficerem w armii Aleksandra Wielkiego, innym razem - że jest Edwardem Drummondem, podporucznikiem Sześćdziesiątego Szóstego Pułku Piechoty Jej Królewskiej Mości, który bierze udział w wojnie afgańsko - angielskiej w 1880 r. Wszyscy oni - Lewart, Drummond i Herpander - jako dzielni wojownicy zostali wybrani przez tajemniczą żmiję, która zamierzała ich wykorzystać w osiągnięciu swoich niecnych celów.
*** *** ***
Przypuszczam, że Andrzej Sapkowski skonstruował powieść w taki a nie inny sposób, żeby napomknąć o wcześniejszych konfliktach zbrojnych na terenie Afganistanu; żeby pokazać odwieczny bezsens i okrucieństwo wojny, która łamie psychikę i ofiar, i agresorów, w której również zwycięstwo oznacza klęskę. To mu się udało, ale z drugiej strony Ameryki nie odkrył.Fabuła nie jest szczególnie rozbudowana i nie miałabym o to pretensji do autora, gdyby więcej miejsca poświecił np. charakterystyce powieściowych bohaterów. Tymczasem dominują bardzo szczegółowe wyliczenia uzbrojenia oraz dobre, plastyczne opisy starć radziecko - afgańskich.
"Ocalenia, o dziwo, nie przyniosły im "Krokodiły", szturmowe śmigłowce Mi-24, te zjawiły się później, niewiele zresztą wyprzedzając czołgi i BMP idącej z odsieczą broniegrupy spod Czarikaru. Ratunek przyszedł z najmniej spodziewanej strony - od konwoju. Od wydawałoby się do cna spalonej, ze szczętem rozbitej, unicestwionej już nitki. Zamykający kolumnę ural eskorty odstał na Salangu, na miejsce zasadzki dotarł z opóźnieniem. Ural na skrzyni wiózł zamontowaną zuszkę. Szybkostrzelne działko zenitowe ZU-23 o dwóch sprzężonych lufach. Dwudziestotrzymilimetrowe pociski z luf zuszki przeorały najpierw zbocze po prawej stronie drogi, szybko czyszcząc je z mudżahedinów z bazookami." [str. 18]
Zatem jeśli kogoś pociągają militaria i batalistyka, to na pewno doceni przygotowanie merytoryczne autora. Jeśli oczekuje ciekawej fabuły i, jak to się mówi, pełnokrwistych bohaterów, to mocno się rozczaruje. Owszem, w dialogach zwłaszcza, odnajdujemy charakterystyczną dla Andrzeja Sapkowskiego ironię i czarny humor, ale to za mało, żeby "Żmija" spodobała się wielbicielom jego wcześniejszych książek.
I jeszcze jedno. W trakcie lektury najbardziej raziło mnie wplatanie rosyjskich i angielskich zwrotów i słów.
"Alosza Panin oderwał zakrwawiony policzek od kolby, splunął soczyście.
- Chujowo, rebiata - podsumował zimno. - Jej Bogu, my w głubokoj żopie." [str. 18]
"- Drummond, old fellow! Poderwij żołnierzy! Marsz! By Jove! W tym tempie nie dotrzemy do Kwetty przed nocą!" [str. 87]
Rozumiem, że autor chciał wprowadzić odpowiedni koloryt do opisów dotyczących bohaterów różnych narodowości, żyjących w zupełnie innych epokach. Ale wyszło to trochę głupio i bez sensu.
Podsumowując: mnie się ta książka nie podobała, ale istnieje wąskie grono osób, które ocenią ją pewnie znacznie wyżej.
Podsumowując: mnie się ta książka nie podobała, ale istnieje wąskie grono osób, które ocenią ją pewnie znacznie wyżej.
"Żmija" zbiera same słabe lub średnie recenzje. Ja po nią na pewno nie sięgnę, coby nie psuć sobie dobrej opinii o kunszcie autora. :P
OdpowiedzUsuńA swoją drogą byłam na spotkaniu autorskim promującym tę książkę i styl bycia Sapkowskiego wywarł na mnie bardzo... ambiwalentne uczucia.
Ta książka jest na pewno skierowana do węższego grona czytelników niż powieści o wiedźminie czy trylogia husycka. Ja się do tego targetu nie zaliczam, co też miało wpływ na taką a nie inną ocenę "Żmii". Dla mnie ważna jest informacja, kto do kogo strzela i dlaczego, a nie z czego. Może Sapkowski chciał się wykazać swoją erudycją i wiedzą, tylko trochę z tym przesadził i ucierpiała na tym fabuła.
OdpowiedzUsuń