SERIA: Kroniki braciszka Cadfaela
AUTORKA: Ellis Peters (a właściwie Edith Mary Pargeter)
PIERWSZE WYDANIE: 1977
WYDAWNICTWO: Zysk i S-ka
STRON: 320
OCENA: 2+/5
Tym razem rzecz nieco mniejszego kalibru. Walijski mnich w angielskim opactwie benedyktynów w Shrewsbury w pierwszej połowie XII wieku oprócz zajmowania się zielarstwem i ogrodnictwem, tropi - okazjonalnie - trucicieli i morderców. Naturalnie jest niezmiennie skuteczny i wszystkie okoliczności sprzyjają zawsze znalezieniu winnych. Przyczynia się też do tego jego, niezwykłe jak na mnicha, doświadczenie życiowe - zanim poświęcił się pieleniu grządek i słuchaniu nieszporów, brał udział w krucjacie, zawiódł się na narzeczonej, pocieszał w ramionach Saracenek...
Był i pozostał człowiekiem pobożnym, skrył się co prawda za murami klasztoru, ale w odróżnieniu od większości współbraci, ze zrozumieniem traktował ludzkie błędy, skoro sam ich tyle kiedyś popełnił.
Jak dotąd przeczytałam trzy pierwsze części, a powstało kilkanaście.
"Tajemnica świętych relikwii" opisuje wyprawę benedyktynów do pobliskiej Walii, mającą na celu zdobycie relikwii dla ich zakonu, co dodałoby klasztorowi znaczenia, a przeorowi sławy. Pod wpływem widzenia jednego z młodych mnichów zdecydowano się na kości św. Winifredy. Miejscowa ludność raczej niechętnie odnosiła się do ich poczynań, a wkrótce kluczowy oponent został zamordowany.
Akcja tomu "O jedno ciało za dużo" toczy się na tle walki Matyldy i Stefana z Blois o tron Anglii. Po zajęciu Shrewsbury król Stefan rozkazał powiesić 94 żołnierzy, którzy bronili miasta i zamku. Brat Cadfael kierował ich pochówkiem,i odkrył, że ciał jest 95, a ten nadmiarowy zmarły został uduszony, nie powieszony. Król zezwolił mu na rozwikłanie tej tajemnicy.
W tomie trzecim pt. "Trujący lek" brat Cadfael wyjaśnia, kto otruł Gerwazego Bonela, który właśnie zamierzał przepisać opactwu całkiem pokaźny majątek w zamian za skromne dożywocie na terenie klasztoru. Żona, syn żony z poprzedniego małżeństwa, nieślubny syn, służąca czy niewolnik? Przy czym żona okazała się byłą narzeczoną Cadfaela.
Nie jest to oczywiście jakaś ambitna literatura, styl zastosowany przez autorkę jest bardzo prosty i nie zawiera żadnych przydługich opisów przyrody, co, zwłaszcza w kryminale, byłoby niewybaczalne. Choć nasuwać się może skojarzenie z "Imieniem róży" Umberto Eco (średniowieczne opactwo benedyktynów, tajemnicze zbrodnie, mnich rozwiązujący zagadki), to jest ono błędne, to nie ta klasa czy ranga literatury, nie można ich ze sobą porównywać. Ot, książka na wieczór, kiedy człowiek nie ma siły na filozoficzne dywagacje czy śledzenie skomplikowanych relacji pomiędzy dziesięcioma bohaterami powieści, bo np. dochodzi do siebie po trwającym półtorej godziny zabiegu ekstrakcji ósemki dolnej zatrzymanej.
Chyba się skuszę. Lubię takie klimaty i nie ma dla mnie znaczenia, czy jest to literatura dużego kalibru, czy nie. Czytam wszystko, a Twoja recenzja mnie zachęciła :) Pozdrawiam, Skryptorium
OdpowiedzUsuń