Impresje

wtorek, 17 marca 2020

Cytat o epidemiach w średniowieczym Krakowie

Wczoraj skończyłam czytać książkę Agnieszki Bukowczan-Rzeszut "Jak przetrwać w średniowiecznym Krakowie" (Wydawnictwo Astra) i pewne analogie nasuwają się same, mimo że - na szczęście - absolutnie nie można wprost porównywać dżumy i SARS-CoV-2. 
Źródło cytatu: str. 338-343

(...) Na szczęście u nas zawczasu wiedziano, jak ograniczyć skalę zarazy. Miasta, w których odnotowano pierwsze zachorowania, obejmowano kwarantanną, a do tych, gdzie choroba jeszcze nie dotarła, moglibyście, drodzy Czytelnicy, wejść wyłącznie z dokumentem potwierdzającym, że nie przybywacie z miejsc zapowietrzonych. Walkę ułatwiała też mniejsza populacja - stołeczny Kraków liczył około 30 tysięcy mieszkańców, gry w tym czasie populacja Paryża była ponad sześciokrotnie wyższa. Także słabiej rozwinięta sieć dróg zwolniła pochód czarnej śmierci.
   Mieszkając lub przebywając w opanowanym epidemią średniowiecznym Krakowie, moglibyście, drodzy Czytelnicy, zaobserwować podobne obrazy, jak w innych ówczesnych miastach. Gdy władze miejskie potwierdziły, że w Krakowie rozgościła się zaraza, pospiesznie wybierano rajców, po czym każdy, kto mógł, uciekał z miasta. Burmistrz musiał zostać na stanowisku, chyba że znalazł kogoś na zastępstwo. Miasto pustoszało i głuchło, przypominało wymarłe. Zakazywano wszelkich zgromadzeń, zamknięte na głucho były nie tylko łaźnie, ale i gospody czy zajazdy. Dbano pilniej o higienę: w mieście regularnie wywożono śmieci, zamiatano i czyszczono ulice, tępiono wałęsające się zwierzęta. Z miasta wypędzano prostytutki i ludzi luźnych, z ostrożnością traktowano przyjezdnych. Zmarłych wynoszono, kładziono na wozie przykrytym suknem i zaprzężonym w konie z doczepianymi dzwoneczkami, po czym grzebano poza murami, a domy opanowane przez chorobę pieczętowano. Zdrowi dostawali jedzenie, ale nie mogli wychodzić do czasu ustania zarazy. (...)

   A więc nie było szans w żaden sposób uchronić się przed dżumą? Metod było wiele, niestety większość o wątpliwej skuteczności. Do tych efektywniejszych zaliczyć można zdrową dietę: na południu Europy zalecano jeść dużo cytrusów, na północy - kapusty. Maciej z Miechowa w 1508 roku opublikował w Krakowie broszurę Contra saevam pestem, w której zapewniał, że najlepszym sposobem na uniknięcie choroby jest ucieczka z zadżumionych miejsc. Ci, którzy nie mogli lub nie zdążyli ujść, odkażali domy, paląc stale ogień, pachnące drewno (z drzewa cyprysowego, terpentynowego, sosnowego lub jodłowego), wietrząc pomieszczenia, a usta i nos zasłaniając chustami nasiąkniętymi octem. Maciej z Miechowa zalecał im unikać wyczerpania i przemęczenia, opilstwa i obżarstwa, zwłaszcza opychania się produktami, które łatwo gniją, jak miękkie owoce, mleko czy ryby. Aby uchronić domowników od choroby, zalecał budowę domów tak, aby okna były od północy, nigdy od zachodu, a w przydomowych ogródkach unikać sadzenia leszczyny, sosny, bzu, cisu, lulka czy pokrzywy. W to miejsce warto posadzić winą latorośl i pachnące zioła. Zalecał również picie wywarów i dodawanie do potraw takich ziół, jak aloes, dzięgiel, cytwar, a także ocet i wino.
   Z poglądami Miechowity zgadzał się także inny krakowianin, Stefan Falimirz, który w swoim dziele O ziołach i o moczy ich podkreślał wagę czystości i higieny w życiu codziennym. Zalecał budowanie domów z daleka od miejsc "smrodliwych, wodnistych, bagnistych, jeziornych, moczidlnych, stawów starich i wielkich wod stojących", ale także od miejsc, "gdzie woły biją, gdzie mięso sprzedają, od garbarzow, od kuśnierzow, od mydlarzow, którzy po powietrzu smród czynią, od moczonych lnów, konopii, przekopnych wod, pomyj [...] gdzie bydło stawa, gnojow, świnich zwłaszcza, ścierw, psów, kotek pozdychanych i wszech rzeczy temu podobnych". (...) Jednak najrozsądniejszą poradą Falimirza było unikanie większych zgromadzeń oraz wystrzeganie się kontaktów z ludźmi, którzy opiekują się chorymi. Podkreśla jednak, aby kontaktów z ludźmi nie zrywać, gdyż w ten sposób można popaść w smutek i melancholię, a to naraża jeszcze bardziej na zachorowanie. (...)
   Falimirz nakazywał także dbać o czystość ciała i odzieży, głowę myć w wywarze z szałwii, piołunu i róży, nie kąpać się z innymi i nie golić nie swoją brzytwą. Jego zdaniem pomocne było również nacieranie nóg mieszanką wódki z liścia orzecha włoskiego z wódką bluszczową, koprem i astrem oraz mirrą zmieszaną z koprem. Jeśli trzeba wyjść z domu, warto napić się małmazji, zjeść rutę z orzechami włoskimi, figi z kwiatem muszkatowym, migdały z kwiatem rumiankowym, cebulę z octem, driakiew z czerwonymi koralami, kawałkami drzewa sandałowego, bursztynem, kamforą bądź wężownikiem, liście rumiankowe z jądrami włoskiego orzecha i figami, grzankę z octem, a także czosnek z rzodkwią. Można wąchać goździki, piołun zielony, kozłek, rutę umoczoną w occie lub winie, jałowiec, ssać skórki cytrynowe bądź cytwar.  Najlepszym jednak sposobem uchronienia się przed zarazą była, zdaniem Falimirza... modlitwa.

Triumf śmierci z cmentarza przy kościele Mariackim w Krakowie, 2. poł. XVII w. (obecnie Pałac Biskupa Erazma Ciołka)

5 komentarzy:

  1. Wódka z orzecha i wódka bluszczowa na stopy! Z chęcią bym tej bluszczowej spróbował. A i porady takie raczej przeznaczone dla wyższych warstw społeczeństwa - skąd biedny mieszczanin albo chłop miał figi, migdały, mnałmazyje wytrzasnąć :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Biedota mogła się już tylko modlić.
      A co do wódek. Kiedyś poczęstowano mnie orzechówką, co miało pomóc na problemy żołądkowe, ale mimo że napój był ohydny, to efektów żadnych nie zauważyłam, niestety:).

      Usuń
    2. Wódka pewnie działa jak placebo :D A że przy okazji zmienia stan świadomości w zależności oczywiście od spożytych ilości to wielu ludzi sobie chwali takie "medykamenty" :)

      Usuń
    3. Może i tak, tego nie sprawdzałam, bo nigdy nie wypiłam tyle, żeby mi się zmienił stan świadomości:).

      Usuń
  2. Naprawdę świetnie napisane. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

"Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie ubierają tego w słowa". Z drugiej strony lubię meandrujące dyskusje, więc komentarze nie na temat również są tu mile widziane;).

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.