Przegapiłam chyba wszystkie rocznice istnienia tego blogu poza
pierwszą. Owszem, zawsze kojarzyłam, że premierowy wpis (o
biografii Oskara Wilde'a) opublikowałam jakoś w czerwcu 2009 roku, ale dokładna data przepadała w czarnej dziurze mojej pamięci (razem z datami prawie wszystkich Ważnych Wydarzeń Historycznych). Tym razem jakimś cudem wystarczająco wcześnie przypomniałam sobie, że to już jutro, 23 czerwca, ale tak naprawdę - cóż tu celebrować?
Na pewno nie same teksty, bo w ciągu tych ośmiu lat napisałam może kilka czy kilkanaście dobrych, ale reszta jest co najwyżej przeciętna, mało odkrywcza, niesatysfakcjonująca. Na szczęście mam już ten komfort, że tych starszych, sprzed kilku lat, nie pamiętam:).
Początkowo wpisów było zdecydowanie więcej, bo wydawało mi się wtedy, że muszę na blogu wspomnieć o każdej przeczytanej przeze mnie książce. Z czasem przestałam odczuwać taką presję, miałam też zdecydowanie mniej czasu, więc nowe posty pojawiały się coraz rzadziej, a ja właściwie przestałam współtworzyć społeczność blogerów książkowych, prawie nie komentuję cudzych postów i nie biorę udziału w dyskusjach, bo dotyczą one zwykle spraw, o których kilka lat temu już się wypowiadałam.
Nigdy nie ukrywałam, że piszę głównie dla siebie: dzięki blogowi więcej wynoszę z czytanych książek, powtarzam sobie zasady ortografii i interpunkcji, ze znajomości których na co dzień nikt mnie nie rozlicza, a przede wszystkim - nierzadko świetnie się bawię (zwłaszcza pisząc coś z cyklu
"Girls Just Want to Have Fun").
Z drugiej strony zawsze było mi miło, jeśli ktoś w sensowny sposób skomentował mój wpis. Myślę, że jeśli warto coś celebrować, powspominać, to nie same teksty, ale raczej osoby, które dawniej, kiedy pisałam regularnie, odwiedzały ten blog i czasami robią to nadal. Niektórzy wciąż prowadzą swoje strony, inni już niestety nie, a jeszcze inni sami nigdy nie mieli blogów, ale interesująco
komentowali cudze. Na pewno kogoś pominę, proszę mi wybaczyć, ale
chciałabym podziękować szczególnie:
Agnes, Agnieszce Taterze, Anek, Ance, Annie, Bazylowi, cedro, Charliemu, Eruanie, Jabłuszku, Klaudynie, Krzysztofowi S., Lireal, maiooffce, Mary, Matyldzie, Nai, porządkowi alfabetycznemu, Snoopy'emu, Zacofanemu w lekturze.
Ha, poprzedni akapit wygląda jak standardowe podziękowania zamieszczane na końcu powieści przez anglosaskich pisarzy. Albo jak przemówienie laureatki Oscara. Albo jak pożegnanie. Nic z tych rzeczy;). Od czasu do czasu upublicznię tu na pewno jeszcze jakąś elukubrację, zresztą - tak jak dotąd - niekoniecznie o literaturze, ale nie mam żadnych dalekosiężnych planów zakładających np. zostanie "influencerką na insta".
Szczerze mówiąc dwa czy trzy lata temu uważałam, że już nic nowego się w blogosferze książkowej nie wydarzy, ale teraz patrzę na to z trochę większym optymizmem (i może większym dystansem).
Osiem lat temu ten światek wydawał mi się stosunkowo mały, wszyscy się znali albo przynajmniej kojarzyli. Dziś blogi o literaturze wydają mi się bardziej zróżnicowane. I nie chodzi tylko o liczbę dostępnych szablonów;). Za pisanie coraz częściej biorą się dorośli ludzie, którzy coś już w życiu przeczytali i przeżyli, więc ich perspektywa i opinie są (dla mnie) ciekawsze niż recenzje autorstwa osób bardzo młodych, które niekiedy oceniają książki tak, jakby literaturę wymyślono rok temu: powieść Michalak jest genialna, zwłaszcza na tle jej pozostałych równie genialnych powieści, a ktoś taki jak Szekspir nigdy nie istniał. Oczywiście generalizuję, wiem, że są wyjątki: nastolatki piszące całkiem dojrzale i dorośli zachwycający się przeciętnością, kiczem i grafomanią.
Tak, cieszę się tego, że dorośli piszą o książkach, i z tego, że sama konstrukcja wpisów staje się nieco bardziej urozmaicona, blogerzy nie boją się tworzyć dłuższych teksów, a spoiler nie jest już uznawany za ósmy grzech główny. Jego miejsce zajął post bez ilustracji.
Nie jestem natomiast amatorką vlogów i mam nadzieję, że blogerzy nie zaczną się masowo przenosić do youtube'a. Vlogerzy na pewno mają coś ciekawego do powiedzenia (przynajmniej niektórzy), ale ja nie jestem w stanie tego wysłuchać ani obejrzeć, bo za bardzo irytuje mnie nadmiar ekspresji jednych i zupełny brak charyzmy i przygotowania innych. Nigdy nie udało mi się dotrwać do końca żadnego filmiku.
A skoro już o oglądaniu mowa, to ósmą rocznicę Impresji postanowiłam uczcić opublikowaniem zdjęć naszej biblioteczki. Nigdy do tej pory tego nie robiłam, idea fotografowania stosików czy robienia book hauli albo innych unboxingów jest mi nadal zupełnie obca, ale ósmą rocznicę obchodzić będę tylko raz, o dziewiątej na pewno zapomnę, nie wiadomo, co będzie za dwa lata, więc jak nie teraz, to kiedy?:)
|
"Ślady" i "Bieżeństwo 1915" wypożyczyłam z biblioteki |
|
Kilka książek dla dzieci |
|
Kobieta i sztuka |
|
Fantasy, kryminał, horror/thriller |
|
Fantasy, SF |
|
SF, lit. amerykańska i europejska |
|
Historia |
|
Lit. europejska |
|
Lit. polska/historia |
|
Historia |
|
Lit. angielska - pierwszy plan |
|
Historia Anglii - drugi plan |
|
Historia Anglii i lit. dotycząca epoki elżbietańskiej |
|
Drugi plan |
|
Podróżnicze i popularnonaukowe |
|
Drugi plan |
|
Historia |
Nie, jeszcze nie przeczytałam tego wszystkiego:).
Sto lat, sto lat! :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję i odwzajemniam życzenia:).
UsuńOsiem lat to rzeczywiście dużo, gratuluję. Pierwsze słyszę, by spojler był kiedyś uważany za grzech główny. Myślałam, że grzech główny to brak stosików. :) A spojlerów nie lubię, uważam, że bloger powinien uprzedzać, jeśli zdradza zwroty akcji czy zakończenie.
OdpowiedzUsuńDzięki:). Może za dużo:).
UsuńCo do spoilerów, to wielu blogerów ich unika, bo wychodzi z założenia, że wpis ma zachęcić do przeczytania książki, a zdradzenie zakończenia miałoby przeciwny skutek. Sama najczęściej właśnie tak konstruowałam post, ale niekiedy pewnych cech książki nie dało się skrytykować lub pochwalić bez podania jakichś kluczowych informacji. Oczywiście starałam się o tym uprzedzać. Uważam jednak, że taka prawdziwa, rzetelna recenzja wręcz nie może się obyć bez spoilerów, dlatego na blogach dominują opinie i blurby. Zwłaszcza w przypadku egzemplarzy recenzenckich, ale może lepiej się w to teraz nie zagłębiać:).
Gratulacje, życzenia wytrwałości :) Bardzo chciałbym, żebyś pisała częściej, szczególnie o kobietach w literaturze :D
OdpowiedzUsuńDziękuję:). Lubię mój cykl o kobietach. Akurat te wpisy nie są szczególnie wymagające i czasochłonne, bo polegają na wyselekcjonowaniu cytatu i przepisaniu kilku czy kilkunastu zdań. Myślę jednak, że te fragmenty są bardzo wymowne. Cytuję teksty pochodzące z różnych wieków i miejsc, ale praktycznie w każdym z nich kobieta jest poniżana i traktowana szalenie przedmiotowo; może poza markizą de Merteuil;). W XXI wieku kobiety wciąż muszą walczyć o swoje podstawowe prawa.
UsuńNie sądzę, żebym w najbliższym czasie pisała częściej, po prostu dlatego że napisanie opinii o książce zajmuje mi sporo czasu, a nie mam go zbyt dużo. Poza tym czasami wolę po prostu obejrzeć serial, iść na spacer albo nie robić absolutnie nic:).
Dobrze dobrać cytaty to też sztuka :)
UsuńA co do braków czasu, to w pełni rozumiem.
Kurczę!, drzemie sobie człowiek w końcu oskarowej sali, a tu nagle jego ksywa pada przez mikrofon :P Pisz, pisz, bo chętnie czytam i choć czasem nie komentuję, to lubię Twoją bezkompromisowość. Cykl o kobietach, podobnie jak ZwL, też.
OdpowiedzUsuńPS. Fajne zbiory. Przeglądanie przypomniało mi o paru tytułach do przeczytania :)
Przepraszam za pobudkę o 4 nad ranem, ale kto to widział, żeby spać o tej porze...:)
UsuńNasze zbiory na półkach są wymieszane, ale prawie zawsze kupujemy książki osobno. Hmmm, właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że to trochę dziwne:). W każdym razie mogę się założyć, że tytuły, o których pomyślałeś, należą do P., a nie do mnie.
Cadfael i Mary Poppins? :P
UsuńA co w tym dziwnego? Ja mam jedno i drugie :D
UsuńTy masz wszystko, to się nie liczy :P
UsuńPrzejrzałeś mnie :(
UsuńWszystko? Hmm:). Przeczytałabym "Pamiętniki chłopów", wydania z 1935 i 1936 roku. Znalazłam je w pdfie (tzn. pierwszy tom jak na razie), ale ze względu na objętość wolałabym wersję papierową. Reflektowałabym też na "Kobietę w społeczeństwie międzywojennej Kielecczyzny" Reginy Renz. Pożyczysz?
UsuńŻartuję oczywiście:).
Przegrałabym zakład z Bazylem:(. I "Cadfael", i "Mary Poppins" należą do mnie. Ja to się jednak nie znam na ludziach...
Mój księgozbiór zaczyna się w połowie lat 50., podejrzewam, że wcześniej rodzina była niepiśmienna :)
UsuńSkoro jednak teraz masz "wszystko", to najwyraźniej rodzina szybko nadrobiła braki:). O swojej nie mogę tego niestety powiedzieć, bo czytających cokolwiek krewnych mam naprawdę niewielu, nawet w moim pokoleniu.
UsuńTo "wszystko" to moja własna krwawica i zbieractwo. Mam tylko nadzieję, że moje dzieci to docenią i nie wywalą masy spadkowej hurtem na śmietnik.
UsuńNawet jeśli do tego dojdzie, to i tak się o tym nie dowiesz, więc chyba nie ma sensu się tym teraz martwić:).
UsuńAle odpowiednią klątwę w testament sobie wpiszę :)
UsuńSłusznie:). Zresztą może nie wywalą, tylko sprzedadzą. Jeśli będą postrzegać Twój księgozbiór jako inwestycję, to odpowiednio o tę masę spadkową zadbają:).
UsuńGratuluję!
OdpowiedzUsuńNie będę oryginalna, też bardzo lubię cykl "Kobieta w literaturze". Ale i spoza tej działki zainspirowałaś mnie do kilku innych lektur.
Cieszę się:). Ja też przeczytałam sporo fajnych książek poleconych przez innych blogerów.
UsuńKiedy zaczynałam blogowanie, wydawało mi się, że teraz to ja już zawsze będę tak pisać i pisać, a jakieś kryzysy blogerskie to fanaberie. Po kilku latach, które upłynęły od tego momentu, zrozumiałam, że to całkiem nie tak.
OdpowiedzUsuńTym bardziej doceniam więc Twój wyczyn. Pisz nam sto lat, choćby i raz w roku (taka częstotliwość jest ostatnio i mnie (a może: i mi?) bliska)!
Dzięki za życzenia:).
UsuńDla mnie to jest już drugi blog; zakładając go, sporo wiedziałam o kryzysach. Jasne, czasami odczuwam pewne zniechęcenie czy znudzenie blogosferą książkową jako taką, przede wszystkim tym, że ludzie piszą o książkach, jakby tylko nimi ciągle żyli; że mogę czytać wpisy danej osoby przez lata i mimo tego nic o niej nie wiedzieć. Ale może tylko mnie to przeszkadza. W każdym razie jak dotąd dość szybko mi te stany przechodzą, więc do stu lat może nie dociągnę, ale jeszcze trochę popiszę:).
Najlepszego! Prawie równolatki blogowe jesteśmy, mój blog ma osiem i pół roku. Że też wciąż mi się chce...
OdpowiedzUsuńA półki przejrzałam, w oko mi wpadły "Testamenty chłopów polskich". Trwam w zadziwieniu.
Ja się właśnie z chłopów wywodzę, a w każdym razie moi rodzice urodzili się na wsi, więc temat chłopów, pańszczyzny, wiejskiej biedy i ucisku traktuję bardzo osobiście. Bardzo mało się o tych sprawach dzisiaj mówi. Wielu naszych rodaków wyobrażając sobie swoich przodków, widzi ich w ziemiańskim dworku co najmniej, a nie w chałupie krytej strzechą, gdzie w jednej izbie gnieździło się czasami dziesięć osób czy nawet więcej, zresztą razem z mniejszymi zwierzętami gospodarskimi. Zapomina się o milionach chłopów, na których niewolniczej pracy wzbogacali się panowie szlachta. To wcale nie są bardzo odległe czasy. Warto wiedzieć o tym trochę więcej:).
UsuńOczywiście dziękuję za życzenia i z kolei życzę, żeby Ci się jednak nadal chciało:).
Na razie jeszcze jakoś się trzymam :)
UsuńCo do przodków, wcale nie mam jakichś wygórowanych wyobrażeń, ja też z chłopów. Pokusiłam się kiedyś o wyrysowanie dla mamy drzewa genealogicznego, dzięki dobrym źródłom zeszłam do 1800 roku, uważam, że to całkiem nieźle. Dzieci tam się rodziły jedno po drugim, marły też, przeważnie w zimie. Osoby starsze też w zimie. Ciekawych rzeczy można się dowiedzieć, patrząc choćby na same daty.
A! No i zapomniałam napisać, że właśnie dlatego te testamenty mi w oko wpadły.
OdpowiedzUsuńTreść jednego z nich przytoczyłam kiedyś na tym blogu:).
UsuńJa też próbuję odtworzyć genealogię mojej rodziny, ale to bardzo trudne, bo niestety dokumentów zachowało się bardzo mało, więc muszę liczyć przede wszystkim na ludzką pamięć i napisy na cmentarnych pomnikach. Moi rodzice, zwłaszcza tata, mieli mnóstwo cioć, wujków, kuzynów i sporo rodzeństwa. Dzisiaj za rodzinę wielodzietną uchodzą takie, w których jest trójka dzieci, a dawniej? Ośmioro dzieci to wcale nie był żaden ewenement. Kościół, PiS i inni ekstremiści właśnie próbują przywrócić ten stan.
Przymierzam się do przeczytania "Pamiętników chłopów", ale przypuszczam, że to może być wyjątkowo przygnębiająca lektura:(.
PS. Pisząc o tych wyobrażeniach, nie miałam oczywiście na myśli Ciebie, tylko ten wyretuszowany obraz I i II RP, który teraz króluje w niektórych mediach i w wielu głowach. Strasznie mnie to irytuje.
Gratulacje!! piszesz jednego z moich ulubionych blogów. Podoba mi się jak ćwiczysz interpunkcję i ortografię i jak wyrażasz swoje zdanie :) Koniecznie pisz! Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuńDziękuję:). Od czasu do czasu na pewno coś skrobnę, może po urlopie?
UsuńObawiam się, że mimo wszystko nadal popełniam wiele błędów, ale na pewno mniej niż na początku blogowania. A co do wyrażania własnego zdania, to nikt mnie nie powstrzyma, niestety:).
Również pozdrawiam:).
:) miło mi, że o mnie wspomniałaś. Zaglądam do Ciebie oczywiście, chociaż zawsze mało się odzywałam, a teraz to już w ogóle braki czasowe na ogarnięcie wszystkiego. Krzysztof zaginął gdzieś w akcji, w ogóle nie wiem co się z nim dzieje, pewnie świat realny go pochłonął. Jabłuszko również umilkła, przynajmniej u mnie, ale i u Ciebie też nie widzę...Szkoda. Były wtedy fajne meandrujące dyskusje :) Świat się zmienia, czas płynie, ludzie również .. ale dobrze że chociaż w tym wirtualnym świecie czasem można na siebie wpaść. Pisz dalej, bo lubię czytać :) pozdrawiam !!
OdpowiedzUsuńJa również mało komentuję na innych blogach, bo rzadko ktoś pisze akurat o książkach, które i ja czytałam. A jeśli nawet, to przeważnie jest już po dyskusji i mogłabym ewentualnie tylko powtórzyć to, co ktoś już zdążył napisać:).
UsuńNa tym blogu dyskusje też jakby zamarły, może dlatego, że moja wspomniana wyżej "bezkompromisowość" sprawia wrażenie, że nic mnie nie przekona do zmiany opinii, więc potencjalni komentatorzy wolą siedzieć cicho:))). Ktoś mi kiedyś (kilkanaście lat temu) powiedział, że zanim poznał mnie osobiście, wyobrażał sobie - tylko na podstawie moich wypowiedzi na pewnym forum - że jestem wysoką dziewczyną "przy kości", taką, do której trochę strach zagadać, i wtedy sobie uświadomiłam, że może rzeczywiście to, w jaki sposób piszę, może trochę ludzi detonować:). W dodatku raczej nie bywam na spotkaniach blogerów, więc mało kto miał okazję się przekonać, że poza wirtualem nie tylko nie gryzę, ale że potrafię zachowywać się jak całkiem sympatyczna osoba;))).
Miło mi jednak, że nie odstraszam wszystkich:). Również pozdrawiam:).
Też dziękuję za wzmiankę :). Czasem mnie zbiera na wspominki, wracam sobie do tych czasów, kiedy zaczynałam blogować, i przypominam sobie te Twoje wpisy z cyklu Girls Just Want to Have Fun, przy których się świetnie bawiłam (szczególnie mi zapadł w pamięć ten: http://impressje.blogspot.com/2011/01/candy.html; to całe „candy” brzmi dzisiaj strasznie retro!). Zazdrościłam Ci zawsze tej ironii i ciętego pióra, to chyba mogę w tym miejscu i w tej rocznicowej chwili przyznać :). Ale i Twoje analizy książek, rzeczowe i wnikliwe, bardzo lubię czytać, i uważam, że z „kilkoma czy kilkunastoma” dobrymi tekstami to jednak zdecydowanie przesadzasz.
OdpowiedzUsuńCo do vlogów, powiem Ci, że mam podobnie. W ogóle nie rozumiem za bardzo tego, że ze wszystkiego trzeba dziś robić filmiki, jakby ludzie tracili umiejętność czytania. Ja tam wolę poczytać, więc również mam nadzieję, że nie będzie jakiegoś masowego odpływu blogerów na YT. Choć wystarczy mi, żeby ci ulubieni pozostali przy słowie pisanym, a większości z nich, z tego co się orientuję, nie zależy na karierze vlogera, więc uff.
Pozdrawiam, gratuluję rocznicy i życzę jeszcze wielu, wielu kolejnych lat :). Oczywiście bez spinania się, w takim tempie, na jakie Ci życie pozwala. Żeby to była przyjemność :).
Nastolatką będąc wyczytałam gdzieś, że ironia świadczy o inteligencji, więc postanowiłam być ironiczna i tak mi już zostało:). I nawet jeśli to na początku była poza, to jednak sprawiła, że na wszystko zaczęłam patrzeć krytycznie lub - co najmniej - z dystansem, również na siebie, i może właśnie moja autoironia trochę tonuje niemiłe wrażenie, jakie mogłaby wywierać taka czysta złośliwość. Zdaje się, że mimo wszystko obraziłam swoimi wpisami kilka osób. Trudno:).
UsuńMoja "analizy" przeważnie są rzeczowe, ale wnikliwe rzadko, chyba tylko wtedy, kiedy książka rzeczywiście jakoś tam na mnie wpłynie, nawet negatywnie.
Vlogowanie staje się coraz prostsze od strony technicznej, więc spodziewam się, że kanałów książkowych będzie coraz więcej i siłą rzeczy część z nich będzie wartościowa, przynajmniej dla osób, które lubią takie medium.
Myślałam kiedyś, czy by nie napisać "scenariusza" do fikcyjnego vlogu o literaturze w cyklu "Girls Just...", ale musiałabym najpierw obejrzeć trochę więcej oryginalnych filmików, a jakoś do tej pory nie mogłam się do tego zmusić:).
Ja też o książkach wolę jednak czytać i pisać. W dodatku robię to tylko na blogu, nie mam konta na instagramie ani strony Impresji na facebooku, bo wydaje mi się, że jeśli ktoś naprawdę jest zainteresowany moimi opiniami, to będzie je czytał nawet jeśli fejs go nie powiadomi o moim nowym wpisie.
Jeszcze raz dziękuję za życzenia:). Myślałam, że napiszę coś w trakcie aktualnego urlopu, ale spędzam go dość aktywnie poza domem i czytam mniej niż w normalne "dni robocze":(.