Impresje

sobota, 6 maja 2017

Kobieta w literaturze XLI

Źródło cytatu: "Homo Faber" Maksa Frischa, Świat Książki 2007, tłumaczenie: Irena Krzywicka, str. 102-104.

   Na dole wciąż jeszcze trwał bal -
  Zdenerwowało mnie jej przypuszczenie, że jestem smutny, bo samotny. Jestem przyzwyczajony do samotnych podróży. Żyję, jak każdy prawdziwy mężczyzna, swoją pracą. Przeciwnie, nie mam zamiaru tego zmieniać i uważam się za szczęśliwego mogąc mieszkać sam, moim zdaniem to jedyna możliwa sytuacja dla mężczyzny; lubię się sam budzić i móc nie mówić ani słowa. Gdzie jest kobieta zdolna to zrozumieć? Samo pytanie, jak spałem, irytuje mnie, bo myślami jestem już dalej, przyzwyczajony planować naprzód, a nie cofać się myślami wstecz. Czułości wieczorem – owszem, ale czułości rano są po prostu nie do zniesienia i więcej niż trzy czy cztery dni spędzone z kobietą były dla mnie, otwarcie mówiąc, zawsze początkiem obłudy. Sentymenty od rana – tego nie zniesie żaden mężczyzna. To już lepiej samemu zmywać!
   Sabeth śmiała się -
   Śniadanie z kobietą - owszem, wyjątkowo w czasie wakacji, śniadanie na balkonie, ale otwarcie mówiąc, dłużej niż trzy tygodnie nie mogłem tego nigdy wytrzymać; to jeszcze jakoś ujdzie w czasie wakacji, kiedy i tak nie wiadomo, co począć przez cały dzień, ale po trzech tygodniach (najpóźniej) zaczynam tęsknić do turbin; albo to zbijanie bąków przez kobiety rano, na przykład kobieta, która rano, zanim się ubierze, zaczyna inaczej układać kwiaty w wazonie; a przy tym rozmówki o miłości i małżeństwie, tego, uważam, nie wytrzyma żaden mężczyzna – albo udaje. Myślałem o Ivy; Ivy znaczy bluszcz i tak się nazywają dla mnie właściwie wszystkie kobiety. Chcę być sam! Już widok pokoju o dwóch łóżkach, z wyjątkiem pokoju hotelowego, który się wkrótce opuści, już pokój o dwóch łóżkach jako trwałe urządzenie, jest dla mnie czymś takim, że zaczynam myśleć o Legii Cudzoziemskiej -
    Sabeth uważała, że jestem cyniczny.
    A jednak jest tak jak mówię. 
  Nie powiedziałem już nic więcej, choć mister Lewin, jak sądzę, nie zrozumiał ani słowa; zakrył dłonią swój kieliszek, kiedy chciałem mu dolać, Sabeth, która uważała, że jestem cyniczny, porwano do tańca… Nie jestem cyniczny. Jestem tylko – czego kobiety nie znoszą – bardzo rzeczowy. Nie jestem wcale nieludzki, jak uważa Ivy, i nic nie mam przeciwko małżeństwu; najczęściej kobiety same uważają, że się do niego nie nadaję. Nie mogę cały czas doznawać uczuć. Samotność jest jedynym, możliwym dla mnie stanem, bo nie chcę unieszczęśliwiać kobiet, a kobiety mają skłonność do tego, żeby się czuć nieszczęśliwe. Przyznaję: być samemu nie zawsze jest wesoło, nie zawsze jest się w formie. Co prawda przekonałem się, że kobiety, kiedy któryś z nas nie jest w formie, też nie pozostają w formie; zaczynają się nudzić, a wtedy wymówki, że się jest nieczułym. Tak że, otwarcie mówiąc, wolę się nudzić sam. Przyznaję: ja też nie zawsze mam ochotę na telewizję (choć, mówiąc nawiasem, jestem przekonany, że telewizja w najbliższych latach jeszcze się poprawi), wydany jestem na pastwę nastrojów, ale właśnie wtedy wolę być sam. Do najszczęśliwszych chwil, jakie znam, należą te, kiedy opuszczam jakieś towarzystwo, wsiadam do swego wozu, zatrzaskuję drzwiczki i wtykam kluczyk, nastawiam radio, zapalam papierosa zapalniczką, włączam bieg i stopą przyciskam gaz; obcowanie z ludźmi stanowi dla mnie pewien wysiłek, również z mężczyznami. Co się tyczy nastrojów, to nie poddaję się im, jak powiedziałem. Czasem człowiek się rozkleja, ale potem z powrotem zbiera się do kupy. Objawy zmęczenia! Podobnie jak ze stalą. Uczucia, stwierdziłem to, są tylko objawami zmęczenia, nic więcej, w każdym razie u mnie. I wtedy klapa! Wtedy na samotność nie pomaga nawet pisanie listów. To nic nie zmienia; słyszy się potem tylko własne kroki w pustym mieszkaniu. I jeszcze gorzej: głośnik radiowy, który zachwala pokarm dla psów, proszek do pieczenia czy co tam jeszcze, nagle milknie. Do usłyszenia jutro rano! A jest dopiero druga. Wtedy gin, choć ja ginu, tak tylko, żeby pić, nie znoszę, potem głosy z ulicy, klaksony albo łoskot kolejki podziemnej, od czasu do czasu warkot samolotów – to zresztą wszystko jedno. Zdarza się, że po prostu zasypiam z gazetą na kolanach, papieros na dywanie. Podrywam się. Po co? Jeszcze jakaś późna audycja symfoniczna, którą wyłączam. I co dalej? Wtedy stoję po prostu z kieliszkiem ginu, którego nie znoszę, i piję; stoję, żeby nie słyszeć kroków w mieszkaniu, tylko moich własnych kroków. Wszystko to nie jest tragiczne, tylko męczące: nie można sobie samemu powiedzieć dobranoc -
   Czy to jest powód, żeby się żenić? [str.102-104]
Sam Shepard jako Walter Faber, kadr z filmu z 1991 roku


***
A poza tym uważam, że osoby odpowiedzialne za zdemolowanie polskiego systemu prawnego powinny trafić co najmniej przed Trybunał Stanu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

"Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie ubierają tego w słowa". Z drugiej strony lubię meandrujące dyskusje, więc komentarze nie na temat również są tu mile widziane;).

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.