Zaczyna się.
Olga Tokarczuk ośmieliła się powiedzieć w telewizji, że Polacy bywali sprawcami straszliwych zbrodni wobec naszych wschodnich sąsiadów, wobec chłopów i wobec Żydów.
Myślę, że trzeba będzie stanąć z własną historią twarzą w twarz i spróbować napisać ją trochę od nowa, nie ukrywając tych wszystkich strasznych rzeczy. [źródło]
Przez internet i niektóre inne media przetacza się właśnie fala nienawiści i niewybrednych uwag w stosunku do pisarki, grożono jej nawet śmiercią. Atakuje się najczęściej samą Tokarczuk, bo trudno polemizować z pewnymi faktami, chociaż oczywiście są ludzie, których zdaniem Jedwabne się nie wydarzyło, chłopi bardzo sobie chwalili pańszczyznę i nigdy żaden Polak nie skrzywdził żadnego Ukraińca. Owszem, to tylko niektóre aspekty historii naszego kraju, są i takie, z których można być dumnym, ale ja uważam, że pamiętać trzeba o jednych i drugich.
Jeśli policja i prokuratura będą odpowiednio zdeterminowane, to odnajdą tych najgorliwszych hejterów, a sądy odpowiednio ich skażą. Ale czy za kilka miesięcy te organy będą jeszcze niezależne? Czy teraz takie są?
Pisałam już o tym, ale przypomnę: w trakcie jednej z debat przed wyborami prezydenckimi Andrzej Duda zarzucił Bronisławowi Komorowskiemu, że ten w związku z uroczystościami upamiętniającymi ofiary w Jedwabnem wysłał list, w którym napisał:
Naród ofiar musiał uznać tę niełatwą prawdę, że bywał także sprawcą. Długo trwało zanim zrozumieliśmy, że przyznanie się do tej winy nie przekreśla polskiej martyrologii i polskiego bohaterstwa w walce z niemieckim i sowieckim okupantem, że nie oznacza relatywizacji win i wywrócenia proporcji w ocenie historycznych zasług i grzechów". [źródło]
Zdaniem Andrzeja Dudy Bronisław Komorowski niszczył w ten sposób "rzeczywistą pamięć historyczną" [źródło]. Określenie to najwyraźniej oznacza, że o mniej przyjemnych faktach należy milczeć albo wręcz im zaprzeczać.
Czy tak to będzie wyglądało po 25 października, jeśli PiS zacznie rządzić? Może do kodeksu karnego wprowadzone zostanie nowe pojęcie "obrazy uczuć narodowych" i na mocy nowych przepisów taka Tokarczuk będzie gnić w więzieniu, a co najmniej zapłaci grzywnę? Skoro można kogoś ukarać za obrażenie czegoś tak niedookreślonego i niesprawdzalnego jak "uczucia religijne", to właściwie można za wszystko.
No właśnie. Za rządów PO też wcale nie jest pod pewnymi względami różowo - to w końcu również partia prawicowa i konserwatywna. Niby sądy i prokuratura są niezawisłe, ale ich przedstawiciele na pewno wiedzą, skąd wieje wiatr.
W ostatnim czasie miały miejsce dwa znaczące wydarzenia: Trybunał Konstytucyjny orzekł, że karanie za obrazę uczuć religijnych jest zgodne z konstytucją (sprawa Dody) i że niektóre przepisy o tzw. klauzuli sumienia lekarzy są z tą konstytucją niezgodne.
W Polsce można spędzić w wiezieniu nawet dwa lata za to, że w zgodzie z własnym sumieniem lub - prościej - przekonaniem powie się coś obraźliwego o jakiejś religii, ale absolutnie nic złego się nie stanie wykształconemu i opłacanemu z pieniędzy podatników lekarzowi, który z powodów osobistych, całkowicie niemedycznych, odmówi drugiemu człowiekowi pomocy i - co więcej - nie wskaże mu kogoś, kto może jej udzielić. Ba, na ołtarze takiego wyniosą.
Nacjonaliści piszący historię Polski na nowo i politycy i prawnicy płaszczący się przed episkopatem i lokalnymi proboszczami. To mi się nie podoba. Wcale a wcale.
Pozostaje mi się tylko zgodzić.
OdpowiedzUsuńPolitycy płaszczą się przed Kościołem? Nic nowego pod słońcem. Tylko dziwi to, że jednak czasy się zmieniają i coraz mniej Polaków jednak bezkrytycznie ten Kościół popiera (że nie wspomnę o przestrzeganiu zasad wiary), ale nasi politycy jakoś swojej linii nie zmieniają..
OdpowiedzUsuńPolacy - uogólniając - nie są już tak bezkrytyczni, ale są przeważnie bierni. Prywatnie postępują według własnego uznania, bynajmniej na przykazania się nie oglądając. 33% Polaków wierzy w reinkarnację, 61% w przeznaczenie [źródło], a najbardziej religijni są dwa razy bardziej przesądni niż niepraktykujący. Myślę, że wielu Polaków uważa się za katolików ze względu na atrakcyjną otoczkę, którą oferuje kościół. Te wszystkie uroczystości, na które trzeba się pięknie ubrać, gesty i symbole, świece i kadzidła, kolędy, opłatek, choinka. Ludziom się wydaje, że porzucając wiarę to wszystko by stracili, a przecież wcale tak nie jest: osobiście ubieram co roku choinkę, kupuję prezenty i nawet kolędy sobie lubię nucić, bo podobają mi się melodie; a ślub cywilny ma taką samą moc prawną jak kościelny. I najczęściej jest tańszy:).
UsuńJak mawiał klasyk PiS-u Jacek Kurski: "ciemny lud to kupi". I kupuje, kupuje, kupuje obietnice bez pokrycia - od polityków i od księży. Kiedy lud się zorientuje, ile naprawdę za nie płaci, może już być za późno.
Czytałam gdzieś właśnie ostatnio, że jednym z ważniejszych powodów, dla których Polacy definiują się właśnie jako Katolicy, są właśnie te rytuały, o których wspominasz: święta, śluby, pogrzeby. Nie wypracowaliśmy sobie alternatywnych świeckich rytuałów o równie atrakcyjnej oprawie. Mi polska religijność coraz bardziej kojarzy się z supermarketem, każdy bierze z półki, co chce, i tworzy własną "religię-fusion". Często słyszę, "jestem katolikiem/katoliczką, ale nie wierzę w ... (czyściec / niepokalane poczęcie / zmartwychwstanie (!)" I ja nie pojmuję, dlaczego nie wierząc w dogmaty, osoby te nadal określają się tym mianem.
UsuńBo dzięki temu nie muszą zajmować żadnego innego, niepopularnego stanowiska, które w dodatku trzeba by było jakoś uzasadnić. Większość Polaków nie wie, co to agnostycyzm, ateizm kojarzy im się jednoznacznie źle, a o innych religiach pojęcie mają co najwyżej bardzo mgliste. Zresztą o katolicyzmie również.
UsuńKiedy w naszym kraju mówi się o religii, to właściwie ma się na myśli katolicyzm. Jako bardzo małe dziecko byłam nawet przekonana, że Maryja była Polką;). A jeśli o świętach mowa, to myślę, że możliwe jest przejęcie tych rytuałów przez ludzi świeckich, tak jak kiedyś chrześcijaństwo przejęło je od "pogan".