Tytuł: Gra Endera (Ender's Game) i Chłopiec z Polski (Polish Boy)
Pierwsze wydanie: 1985 (opowiadanie 2002)
Autor: Orson Scott Card
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka 2005
ISBN: 83-7469-025-X
Stron: 461
Zdaję sobie sprawę z tego, że to porównanie może się wydać nieuprawnione, ale mnie losy Endera Wiggina mocno kojarzą się z przygodami Harry'ego Pottera. Prawdopodobnie różnic między nimi jest więcej niż podobieństw, ale podobieństwa są znaczące. Obaj bohaterowie mimo młodego wieku stają przed zadaniem, któremu dorośli ludzie nie są w stanie sprostać: mają pokonać Złych (Voldemorta i śmierciożerców/obcych) i tym samym uratować Masy (ludzkość/społeczność czarodziejów). Szkolny trening Harry'ego i Endera uczy chłopców rywalizacji i zwyciężania; jest wspomagany przez "korepetycje" z mentorem, który manipuluje swoim podopiecznym. W obu przypadkach kluczem do sukcesu jest poznanie psychiki wroga. I tak dalej.
Ponieważ jednak powieść Carda to SF, a nie fantasy, Ender zostaje uznany za nadzieję ludzkości nie z powodu czarów i przepowiedni sprzed lat, ale dlatego, że jest wyjątkowo inteligentny i zdał odpowiednie testy (nieco bardziej skomplikowane niż przymierzenie Tiary Przydziału). Poza tym do decydującej rozprawy z obcymi dochodzi, kiedy chłopiec ma 11 lat, a więc tyle, ile miał Harry, kiedy dowiedział się, że jest czarodziejem. O jej wyniku zadecyduje potencjał militarny i inteligentna strategia wobec przeciwnika.
Losy Harry'ego są rozpisane na siedem tomów, bo tyle trwa nauka w Hogwarcie. Każda kolejna część ma jakiś motyw przewodni (kamień filozoficzny, Turniej Trójmagiczny itd.), przy czym wiadomo, że kluczowe wydarzenia zawsze rozegrają się przed wakacjami, żeby Potter mógł wrócić na wakacje do Dursleyów. Fabuła "Gry Endera" jest znacznie bardziej skondensowana (ma tylko jeden wątek poboczny) i zmierza wprost do kulminacji. Konsekwencją takiej konstrukcji powieści jest to, że czytelnik otrzymuje bardzo minimalistyczny, żeby nie powiedzieć szczątkowy zarys świata, w którym toczy się akcja. Wiele musi sobie sam wyobrazić i dopowiedzieć.
Poznajemy Endera, kiedy ma sześć lat i jest ostatnią nadzieją ludzkości w walce z obcymi, których inwazje już dwukrotnie w przeszłości odparto, ale wszyscy spodziewają się trzeciej. Armia od lat wyszukuje dzieci o specjalnych predyspozycjach i poddaje ich szkoleniu, które ma z nich uczynić znakomitych dowódców, ale żeby pokonać robale, potrzeba prawdziwego geniusza. Ów wybraniec musi być w decydującym momencie w odpowiednim wieku - badania wskazują, że apogeum możliwości, na których wojsku zależy najbardziej, osiągnie zanim jeszcze dorośnie.
Chłopiec rozstaje się z rodziną i zostaje skierowany do znajdującej się na orbicie Szkoły Bojowej, gdzie oprócz standardowych przedmiotów uczy się historii wojskowości, strategii i taktyki. Najważniejsze są jednak zajęcia praktyczne: dzieci dzielone są na grupy, które staczają przeciwko sobie bitwy. Punktowane są wyniki poszczególnych armii i indywidualne osiągnięcia (rywalizacja między domami w Hogwarcie). Ender trafia więc w sam środek wyścigu małych szczurów, a ponieważ uchodzi za wybrańca (to moje określenie), poddawany jest znacznie większej presji niż pozostali uczniowie. Stały trening intelektualny, fizyczny i psychiczny ma wyrobić i utrwalić w nim odpowiednie cechy charakteru, dzięki którym w przyszłości będzie potrafił dowodzić i manipulować innymi. Chłopiec to akceptuje, bo zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństwa, które zagraża ludzkości, czyli również jego bliskim na Ziemi. Zapewne nieprzypadkowo pozostawiono mu resztki sentymentalnych uczuć. Ale nie w nadmiarze - tak, żeby kiedyś potrafił poświęcić siebie i podwładnych dla dobra ludzkości i żeby bez zastanowienia zniszczył inny gatunek po to, żeby jego własny przetrwał. Bez niepotrzebnych dywagacji właściwych ludziom dorosłym. Niektórym.
Historia Endera jest wciągająca i efektowna, ale chyba jednak jest to przede wszystkim opowieść o samotności zawsze towarzyszącej jednostkom wybitnym i o dorastaniu, gdzie dojrzałość oznacza odpowiedzialność za swoje czyny. Uniwersalna tematyka, widowiskowa fabuła i ciekawe, w pewnym sensie otwarte zakończenie zadecydowały o tym, że powieść Carda jest dziś zaliczana do klasyki SF.
PS. Wydanie, które było dostępne w mojej bibliotece, otwiera opowiadanie "Chłopiec z Polski" opublikowane przez Carda w 2002 roku. Jego bohaterem jest Jan Paweł Wieczorek (imiona nie są przypadkowe), ojciec Endera, który pochodzi z kraju niesubordynowanego, w którym mieszkają sami katolicy uważający, że antykoncepcja jest grzechem, a za wszelkie zło odpowiedzialni są ateiści, Niemcy i Żydzi. O tym w następnym wpisie.
Jestem katoliczką (z przekonania), ale to opowiadanie "specjalnie dla polskich czytelników" było moim zdaniem żenujące...
OdpowiedzUsuńPrawda? Nafaszerowane stereotypami, które miały dowartościować, a deprecjonują.
Usuń