Impresje

piątek, 3 czerwca 2011

OPOWIASTKI

Tytuł: Opowiastki (Historietter)
Pierwsze wydanie: 1898
Autor: Hjalmar Söderberg
Tłumaczenie: Paweł Pollak

Wydawnictwo: Fundacja Szwedzka
ISBN: 83-918915-1-8
Stron: 106

Ocena: 4/5

Na ogół czytam literaturę polską oraz (w tłumaczeniach) brytyjską i amerykańską. Te mi najbardziej odpowiadają, bo te najlepiej rozumiem. Czasami jednak robię wyjątek i sięgam po - z mojej perspektywy trochę egzotyczne - książki pisarzy pochodzących z innych stron świata. I, ku memu własnemu zdziwieniu, często dobrze na tym wychodzę.

Jak się tak człowiek rozejrzy po księgarni, to zaczyna mu się wydawać, że w Skandynawii powstają wyłącznie kryminały (dwa nawet przeczytałam: "O krok" i "Mężczyzna, który się uśmiechał" Henninga Mankella), ale przecież nie są to największe osiągnięcia tamtejszej literatury. Kiedyś spore wrażenie wywarły na mnie dramaty Ibsena (powinnam do nich wrócić), "Krystyna, córka Lavransa" Sigrid Undset (noblistki), podobał mi się również "Egipcjanin Sinuhe" Miki Waltariego, a ostatnio - "Opowiastki" Hjalmara Söderberga. Otrzymałam tę książkę od pana Pawła Pollaka, który przełożył ją na nasz język i wydał.

To zbiór dwudziestu opowiadań, króciutkich i króciusieńkich, ale w większości przykuwających uwagę i domagających się ponownego przeczytania. Trudno znaleźć dla nich wspólny mianownik jeśli chodzi o treść, niektóre z nich wydają się zapisem drobnych, wykrojonych z codzienności scenek, inne to miniaturowe portrety zwykłych ludzi, którym przydarzyło się życie, są tu zapisy snów i wystąpienia przeciwko obłudzie.
Naturalnie nie wszystkie opowiadania podobały mi się w tym samym stopniu. Szczególnie przypadły mi do gustu "Rysunek tuszem", "Sen o wieczności", "Futro", "Zapłata za grzech", "Nauczyciel historii", "Rejestrator" i "Trefniś".

Dominuje tu melancholia, spleen, nieco ironiczne poczucie humoru i niechętna, ale stoicka (przynajmniej z pozoru) akceptacja ludzkiego losu. Podoba mi się to, że autor nie narzuca swojej interpretacji i nie szafuje "błyskotliwymi", pretensjonalnymi pointami. Myślę, że nieprzypadkowo zbiór rozpoczyna "Rysunek tuszem" (to opowiadanie można przeczytać TUTAJ), w którym, jak sądzę, Söderberg sugeruje, żeby nie doszukiwać się w jego twórczości (i w codziennym życiu) zbyt wielu den, sensu za wszelką ceną. No właśnie, czy literatura koniecznie musi nieść jakieś przesłanie? Ja tak nie uważam i odnoszę wrażenie, że autor "Opowiastek" również nie.

Słówko o formie. Każde opowiadanie mieści się na co najwyżej kilku stronach. Styl autora jest prosty, precyzyjny, nie ma tu stylistycznych fajerwerków czy oryginalnych metafor, które ja szczególnie cenię, a jednak... czymś mnie Söderberg ujął i właściwie sama nie wiem, czym konkretnie. Na pewno sięgnę po inne jego książki i może wtedy dojdę do jakichś wniosków. Wyczuwam w nim pokrewną duszę, a o niewielu pisarzach (w ogóle o niewielu ludziach) mogę to samo powiedzieć.

Polecam "Opowiastki". W dobie rozwlekłych, wielotomowych powieści dobra, skondensowana (co z tego, że nieco staroświecka) literatura działa naprawdę odświeżająco. 

8 komentarzy:

  1. Zrobiła mi ochotę na te opowiastki:)

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie myślałem, że w Söderbergu odnajdzie Pani pokrewną duszę. Miło, że znaleźliśmy platformę porozumienia :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Faktycznie Skandynawia może wydawać się pewną egzotyką. Sama sięgam po książki stamtąd rzadko i zawsze uważałam (co pokrywa się z Twoimi słowami), że powstają tam wyłącznie kryminały. Bo tylko te dzieła się u nas promuje. Tym bardziej cieszy mnie, że trafić tam można również na inne formy i gatunki. Fakt, za opowiadaniami nieszczególnie przepadam, ale zachęciłaś mnie bardzo tym zbiorem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z tymi kryminałami to prosta sprawa, Skandynawowie postanowili uczynnić z nich produkt eksportowy i udało im się. Kluczem jest właśnie wspomniana egzotyka, choć cały czas się zastanawiam, co tak egzotyka tak naprawdę znaczy?

    Generalnie jakoś mi się to kłóci Elenoir, bo każdy tekst literacki powołany do życia - chociażby właśnie z samego faktu powstania - ma jakieś przesłanie. Jednym słowem - temat rzeka :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeżeli chodzi o literaturę skandynawską to raczej jestem w niej mało obeznany, ale za to dobrze przygotowany do nadrobienia zaległości. Myślę że nadrobię na wakacjach, a mam ju w swoich zbiorach parę pozycji do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  6. drze Kohoutek, mam nadzieję, że Tobie również się spodobają:).

    Panie Pawle, jak dotąd Söderberg wydaje mi się pokrewną duszą, ale żeby to ostatecznie potwierdzić, powinnam przeczytać inne jego książki.
    Nie muszę się zgadzać we wszystkim z autorem albo tłumaczem, żeby docenić ich pracę:).

    Klaudyno, Söderberg pisał też powieści, więc może spróbuj ich poszukać. A jeśli lubisz dramaty, to polecam Ci lekturę np. "Nory" albo "Dzikiej kaczki" Ibsena.

    Krzysztofie, dla mnie literatura skandynawska jest trochę egzotyczna, bo zupełnie nie znam kultury i obyczajów z tamtych stron. W realiach brytyjskich czy amerykańskich trochę lepiej się orientuję.

    Wcale nie uważam, że każdy tekst literacki musi mieć przesłanie, że autorem zawsze kieruje jakiś szczególny zamysł. Jeśli ktoś jest obdarzony talentem, to nawet jego maile, zapisy snów, opowieści o wizycie u lekarza czy o zakupach w sklepie spożywczym są literaturą.

    Piotrze, moim zdaniem warto zacząć od klasyki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie tylko kryminały. Wszystko, co najlepsze w nowej literaturze dziecięcej jest stamtąd.

    OdpowiedzUsuń
  8. No tak, masz rację, zapomniałam. Może dlatego, że moja znajomość dziecięcej literatury skandynawskiej jest prawie żadna, oprócz baśni Andersena, oczywiście. Np. Muminki znam tylko z telewizji:).

    OdpowiedzUsuń

"Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie ubierają tego w słowa". Z drugiej strony lubię meandrujące dyskusje, więc komentarze nie na temat również są tu mile widziane;).

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.