Impresje

poniedziałek, 4 lipca 2011

KOBIETA W CZASACH KATEDR

The Lady and the unicorn Hearing
Jedna z tapiserii z cyklu
Dama z jednorożcem
Tytuł: Kobieta w czasach katedr (La femme au temps des cathédrales)
Pierwsze wydanie: 1980
Autorka: Régine Pernoud
Tłumaczenie: Iwona Badowska
Tłumaczenie wierszy: Barbara Jabłońska

Wydawnictwo: PIW
ISBN: 83-06-01626-2
Stron: 312

Ocena: 4-/5


Ostatnie zdanie mojego wpisu o książce "Gorsza płeć. Kobieta w dziejach Europy od antyku po wiek XXI" Marii Boguckiej brzmiało: Choć narzekamy na nasze czasy, cieszmy się, że nie żyłyśmy w gorszych, kiedy to chrześcijaństwo i myśl antyczna wyznaczały kobiecie miejsce na samym dole hierarchii społecznej. Lektura "Kobiety w czasach katedr" zmusiła mnie do częściowego zrewidowania tego poglądu.

Régine Pernoud skupia się tu na sytuacji kobiety w średniowiecznym społeczeństwie, zaczyna jednak od zwięzłego opisania jej pozycji w starożytnym Rzymie i na początku naszej ery, kiedy to nasze przodkinie nie miały właściwie żadnych praw. Wcale się nie dziwię, że chrześcijaństwo, zwłaszcza w nowotestamentowej wersji, zaczęło zdobywać sobie wśród pań (oraz niewolników) coraz większą popularność. Ta religia szerzyła się w Europie w dużej mierze właśnie za pośrednictwem kobiet, które przekonywały mężów do porzucenia dawnych wierzeń na rzecz bardziej nowoczesnych. Zresztą na tym nie poprzestawały: wstępowały do coraz liczniejszych żeńskich klasztorów, gdzie mogły się kształcić, a opatki (przeważnie wywodzące się z możnych rodów) brały nieraz czynny i znaczący udział w życiu politycznym.
Teraz ciekawostka. Autorka opisuje stworzoną w 513 roku regułę jednego z galijskich klasztorów.
Wszystkie będą się uczyć liter i codziennie rano przeznaczą dwie godziny na lekturę. Pierre Riché zauważa w związku z powyższym, że to właśnie zakonnikom winni jesteśmy tę zdobycz, niesłychanie ważną dla ludzkości, jaką stanowi "zwyczaj czytania w ciszy, wyłącznie wzrokiem". Wiadomo bowiem, że starożytni czytali zawsze na głos. Św. Augustyn wyraził nawet zdziwienie widząc swego przyjaciela, św. Ambrożego, biskupa Mediolanu, pogrążonego w takiej cichej lekturze. Oba bowiem nakazy - lektury i obowiązkowej ciszy - w przypadku braku owego ścisłego zalecenia pozostawałyby w jawnej sprzeczności. Rozróżnienie między lekturą a słowem mówionym jest wiec darem zakonników dla nadchodzących czasów. [str. 31-32]
Zakonnice i pustelnice darzono bardzo dużym szacunkiem, ale i w sferze świeckiej kobieta zyskiwała na znaczeniu. Apogeum tego procesu stanowił wiek XII - okres miłości dworskiej, sądów miłości, turniejów, trubadurów i chansons de geste. Wówczas stosunki między damą i poetą czy między damą a rycerzem przypominały te między seniorem i wasalem. Zresztą panie bywały również prawdziwymi seniorkami (nawet regentkami), rzemieślniczkami, nauczycielkami i medyczkami. Liczne wynalazki i udogodnienia ułatwiały również pracę zwykłym kobietom z niższych warstw, choć z naszego punktu widzenia nadal zaharowywały się nie śmierć.

Wydawało się, że sytuacja pań może się już tylko stopniowo poprawiać, ale pod koniec XIII wieku rozpoczął się proces odwrotny. Przyczyniły się do tego, według autorki, rosnące wpływy Uniwersytetu Paryskiego, który dążył do uzyskania monopolu na nauczanie i to kosztem szkół klasztornych, a już zwłaszcza prowadzonych przez zakony żeńskie. Kadra Uniwersytetu hołdowała filozofii Arystotelesa (o jego znaczeniu dla ówczesnych uczonych można poczytać choćby w "Imieniu róży" Eco), który o kobietach miał jak najgorsze zdanie. Do tego doszły epidemie i wojny, które przetrzebiły ludność Europy (w tym ludzi wykształconych), a z czasem - renesans prawa rzymskiego odmawiającego, jak pamiętamy, paniom niemal wszelkich praw.
Ten regres rozciągnął się na kolejne stulecia i dopiero w ostatnich dekadach sytuacja naszej płci zaczęła zmieniać się na lepsze, przynajmniej w naszym kręgu kulturowym. Niestety, wciąż istnieją społeczeństwa, w których torturuje i zabija się kobiety w imię jakichś bzdurnych zasad, tylko dlatego, że są kobietami. Jak długo jeszcze?!!!?

***

Książkę Régine Pernoud czyta się całkiem nieźle, początek wydał mi się nieco nużący (prawdopodobnie dlatego, że w historii Francji orientuję się bardzo słabo, a o jej początkach nie wiem w ogóle nic), ale potem jest już coraz lepiej. Autorka koncentruje się na opisaniu sytuacji kobiety w społeczeństwach zamieszkujących dzisiejszą Europę Zachodnią, zwłaszcza Francję, Anglię, Niemcy i Włochy, i przedstawia sylwetki pań, które w okresie średniowiecza odegrały w tamtych rejonach dużą rolę. Już od jakiegoś czasu wiem, że średniowiecze nie było aż tak mroczne, jak to się przyjęło uważać; kobietom z pewnych sfer mogło się wtedy żyć całkiem przyjemnie.

***

Treść znakomicie uzupełniają fotografie budowli, rzeźb i miniatur, w większości czarno-białe. Szczególnie przypadły mi do gustu fragmenty rzeźb z katedry w Naumburgu, obie pochodzą z ok. 1250 roku. Podoba mi się sposób, w jaki artysta ukazał indywidualność Uty i Regelindy. (Poniższe zdjęcia pochodzą z Wikimedia Commons).

Uta+Ekkehard detail
Uta, żona margrabiego Miśni Ekeharda

Reglindis
Regelinda, córka Bolesława Chrobrego,
żona Hermana, margrabiego Miśni

10 komentarzy:

  1. Chętnie przeczytam gdy nadarzy się okazja :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeźba Reglindy jest cudna, zawsze się uśmiecham jak na nią patrzę. Musiała być niesamowicie ciepłą osobą, prawda?

    "Kobiety w czasach katedr" zaostrzyły mi apetyt na jakieś bardziej naukowe opracowanie tego tematu, niestety dotychczas na takie nie trafiłam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostrzę sobie zęby na tę książkę już od dawna, ale mniej więcej znam jej treść z jakiegoś wykładu. Dla mnie też było zaskoczeniem jak wielkie niekiedy wpływy miały niektóre mniszki i zakony. W tamtych czasach był to często jedyny sposób, by zyskać możliwość studiów i pewną wolność i swobodę samostanowienia (sic!).

    A rzeźby z Naumburga wspaniałe (także te męskie). Należą do moich ulubionych - nie tylko w Średniowieczu, ale w historii sztuki w ogóle.

    OdpowiedzUsuń
  4. W swoim czasie pochłaniałam takie książki. Nadal mam w biblioteczce książki Regine Pernoud i Georges'a Duby, choć dawno do nich nie zaglądałam. Zresztą tytuł książki Pernoud odnosi się do dzieła Duby'ego "Czasy katedr". Polecam również książki Regine Pernoud poswięcone wybitnym kobietom średniowiecza: "Alienor z Akwitanii" i "Królowa Blanka" (matka Ludwika Swiętego, twarda kobieta:))

    OdpowiedzUsuń
  5. W końcu muszę to przeczytać. Swoją drogą, zaczynam mieć wrażenie, że co książka, to opinia, zgoła inne informacje są w pracy Miśkiewicz, chociaż ona z kolei nie zagłębia się jakoś specjalnie w pozycję kobiety w średniowieczu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ksiazka jest cudowna, dostalam ja z biblioteki w prezencie bo... biblioteka jej nie potrzebowala.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ysabell, Regelinda musiała być rzeczywiście sympatyczną osobą, poza tym zaskakuje umieszczenie tak radosnej rzeźby w średniowiecznym kościele. A jednak bardziej interesująca wydaje mi się Uta.

    Poprzestanę raczej na literaturze popularnonaukowej - publikacje ściśle naukowe byłyby chyba dla mnie zbyt trudne w odbiorze.

    snoopy, jaką taką swobodą cieszyły się chyba nie tylko mniszki, ale i kobiety z wyższych warstw społecznych. Oczywiście z naszego punktu widzenia wolność jednych i drugich była bardzo ograniczona, często pozorna.

    Kaye, czytałam do tej pory "Heloizę i Abelarda" Pernoud, ale i po pozostałe wymienione przez Ciebie pozycję pewnie kiedyś sięgnę. W pierwszej kolejności chyba po "Czas katedr", jeśli znajdę w bibliotece.

    Eruano, nie czytałam książki Marii Miśkiewicz, ale z "Kobiety w czasach katedr" wynika, że mniej więcej do końca XIII wieku paniom w Europie żyło się generalnie lepiej niż przez następne kilkaset lat. Pernoud skupia się oczywiście głównie na kobietach z wyższych sfer, bo na ich temat zachowało się więcej świadectw.

    atelierpolonaise, moje biblioteki nie robią, niestety, takich prezentów:(.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam tę książkę w liceum - czyli dawno, dawno temu :) Ale wrażenia pozostawiła po sobie pozytywne?
    Czy autorka pisze w niej o Hildegardzie z Bingen? To jedna z moich ulubienic z okresu średniowiecza. Zakonnica, mistyczka, autorka tekstów, kompozytorka, lekarka, zielarka,kucharka, no - długo by wymieniać :)Prawdziwa kobieta renesansu, w dodatku dość "charakterna". Podobał mi się sposób, w jaki obeszła zakaz głoszenia przez kobiety kazań w kościele - kiedy ruszyła w tournee po miastach wygłaszała kazania na rynku ;)
    Jeden z moich profesorów (studiowałam polonistykę) podawał nam kiedyś na wykładzie przepis jej autorstwa na ciasteczka na inteligencję. Muszę go znaleźć i wypróbować ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Najczęściej mniszki pochodziły z wyższych warstw społecznych. Zwłaszcza w niektórych najbardziej "ekskluzywnych" fundacjach, do których wniesiony posag musiał być wysoki. A mówiąc o wolności i samostanowieniu mam oczywiście na myśli realia średniowieczne - nie możemy przykładać do tamtej epoki naszej miary.

    OdpowiedzUsuń
  10. j.szern, owszem, wspomina o Hildegardzie. Już od dawna zamierzam przeczytać biografię tej postaci, ale jakoś się do tej pory nie złożyło.

    Ciasteczka na inteligencję? Ech... gdybyż w ten sposób można ją było poprawić...

    snoopy, przypomniała mi się taka scena z ekranizacji "Potopu", w której Oleńka wraz z ciotką i księdzem pokazuje jakiejś zakonnicy swoje dobra, które przepisze na klasztor, gdy do niego wstąpi. Ciekawe, czy i dziś jest taki wymóg.

    OdpowiedzUsuń

"Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie ubierają tego w słowa". Z drugiej strony lubię meandrujące dyskusje, więc komentarze nie na temat również są tu mile widziane;).

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.