Impresje

sobota, 1 stycznia 2011

JAKA JESTEŚ, POLSZCZYZNO?

Tytuł: Jaka jesteś, polszczyzno?
Autor: Jan Miodek
Pierwsze wydanie: 1996

Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego
ISBN: 83-229-2007-5
Stron: 195

Ocena: 5/5

Przeważnie unikam wszelkich patriotycznych uniesień, zwłaszcza celebrowania rocznic związanych z bitwami i wojnami, jest jednak jeden element naszej kultury i historii, z którego jestem dumna: język polski. Nie twierdzę oczywiście, że nasza mowa jest w najmniejszym choćby stopniu lepsza niż jakakolwiek inna; cenię ją przede wszystkim za elastyczność oraz skomplikowane reguły ortografii i interpunkcji;). Nie oznacza to, że zasady te pilnie studiuję, ani że sama nie popełniam błędów - po prostu lubię od czasu do czasu zajrzeć do jakiejś książki popularnonaukowej traktującej o języku polskim.

Większość obywateli nie podziela jednak moich zainteresowań, toteż świetny program "Ojczyzna polszczyzna" profesora Jana Miodka zniknął z ramówki TVP. W końcu "Jaka to melodia" czy "Barwy szczęścia" lepiej realizują misję publicznego nadawcy.

Profesor Miodek w sposób może nieco zmanierowany, ale przecież z ogromną pasją i znajomością tematu opowiadał o zawiłościach naszej gramatyki i ortografii oraz odpowiadał na pytania telewidzów. Jako dziecko często oglądałam ten program, potem jednak zaczęto go nadawać w godzinach rannych, więc nie miałam już tej możliwości. Właśnie z "Ojczyzny polszczyzny" dowiedziałam się na przykład, skąd się wziął zwrot "kamień węgielny"; wcześniej byłam przekonana, że ma on coś wspólnego z węglem:).

Może ktoś w TVP pójdzie po rozum do głowy i zacznie nadawać powtórki, np. w niedzielne przedpołudnia?

Zanim do tego dojdzie, możemy się dokształcać czytając publikacje profesora Miodka. "Jaka jesteś, polszczyzno?" to zbiór tekstów, które ukazywały się we wrocławskiej gazecie "Słowo Polskie" w latach 1991-1995. Były one reakcją na ówczesne zjawiska językowe, toteż niektóre trochę się zdezaktualizowały. Na przykład obecnie raczej nie nadużywa się słowa "jakby", a epitet "ekologiczny" nie dziwi już w żadnej konfiguracji - wszak dziś wszystko, od budownictwa po zabawki, jest ekologiczne. Z drugiej strony zwrot "dokładnie" jest równie często, co w latach dziewięćdziesiątych, błędnie stosowany i mogę się założyć, że większość Polaków nadal nie wie, co to znaczy "samotrzeć".

Profesor Miodek szczególną wagę przykłada do dobrego stylu wypowiedzi, przez co rozumie dostosowywanie konstrukcji językowych do konkretnych sytuacji życiowych, to znaczy m.in. nieprzesadzanie z potocznością. Przypuszczam zatem, że nie może bez abominacji oglądać telewizji i przeglądać prasy, że o większości portali internetowych nie wspomnę.

Ja lubię kolokwializmy i stali czytelnicy Impresji niewątpliwie to zauważyli. Zresztą co tam kolokwializmy, skoro na tym blogu aż roi się od emotikon! Nie mam jednak zamiaru tego zmieniać, bo wszystko to dodaje moim wpisom autentyczności i nieco je odróżnia od profesjonalnych recenzji.
Cenię poprawność językową i postulowany przez profesora Miodka dobry styl,  ale często przedkładam nad to właśnie autentyczność. Autor krytykuje ludzi, którzy wkładają ręce do kieszeni, gdy występują przed kamerą. Przyznaję, że mnie o wiele bardziej denerwują zachowania takie jak składanie dłoni w piramidkę, co ma wywierać na widzach i rozmówcach jakiś tam psychologiczny efekt. W ogóle mam wrażenie, że wielu polityków zatrudniło tego samego specjalistę od wizerunku - mówią i zachowują się w dokładnie taki sam sposób. 
A skoro już jestem przy "reprezentantach narodu"... Nie wiem, do jakich szkół oni chodzili, pewne jest jednak, że większość lekcje języka polskiego opuszczała notorycznie. Szlag mnie trafia i krew zalewa (ha!), kiedy w jednym z dżingli (ktoś zna polski odpowiednik tego słowa?) radia Tok FM słyszę wypowiedź posła Andrzeja Dery wygłoszoną na posiedzeniu tzw. komisji hazardowej, w której wciąż powtarza się fraza "Szanowny sprawozdaniu komisji śledczej" (źródło). Albo kiedy politycy mówią "nie mam wiedzy na ten temat" zamiast po prostu "nie wiem". Takie przykłady można by mnożyć niemal w nieskończoność.

Wracając do książki. Składa się ona z krótkich, najwyżej dwustronicowych, rozdziałów, a w każdym znajdziemy omówienie jednego czy dwu problemów. Profesor Miodek koryguje popularne błędy interpunkcyjne i stylistyczne, wskazuje poprawne konstrukcje, objaśnia etymologię wielu nazw własnych. Wszystko to czyni w sposób klarowny i zrozumiały, okraszając swoje teksty wieloma ciekawostkami.

Pod wpływem tej lektury postanowiłam stopniowo przejrzeć moje wpisy i poprawić ewentualne uchybienia. Obawiam się, że jest ich jak mrówków, imię ich Legion... ;)

***   ***   ***

Jeden z odcinków "Ojczyzny polszczyzny":




***

4 komentarze:

  1. Pod pierwszym akapitem podpisuje się w całej rozwiązłości ;-) a wspomniany "manieryzm" prof. Miodka kojarzy mi się z naukowcami przedwojennymi. Ma to swoje wady i zalety, ale cenię sobie Miodka, choć też przyznam, że bliższy moim poglądom na język jest Bralczyk. Politycy? Brakuje im konkretności w działaniach, co też przekłada się na mało konkretny język (bądź odwrotnie) ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, ja tez należę raczej do miłośników profesora Bralczyka, bo język prywatny zawsze będzie dla mnie ważniejszy, niż ten oficjalny, literacki;) Dziś takich programów już nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  3. I ja i ja za Bralczykiem. Lubię język osobisty, język, który jest na tyle elastyczny, że dopasowuje się do mojej osobowości:-) Chociaż uważam również, że należy zachować pewne standardy, szczególnie w radiu, tv etc. Bardzo mnie denerwuję, gdy np. słyszę w radio słowa: "mega fajny kawałek". Dlatego tak cenię sobie "Trójkę". :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam żadnej książki profesora Bralczyka, nie oglądałam ani nie słuchałam żadnej jego audycji, więc zajrzałam na ten blog. Obejrzałam kilka zamieszczonych tam filmików i nie dostrzegłam żadnych wielkich różnic między tym, co głoszą obaj naukowcy. Z Waszych komentarzy wynika jednak, że takie różnice istnieją, wyjaśnijcie mi więc, proszę, na czymże one polegają?

    the book, owszem, często można w Trójce usłyszeć fajną muzykę, ale irytują mnie trochę nieustanne napomknienia na antenie o Klubie Przyjaciół tej stacji oraz wyznania wiernych fanów, którzy wciąż podkreślają swoje wieloletnie przywiązanie do tejże. Kiedy ktoś przedstawia się jako "słuchacz od dwudziestu lat", wyobrażam sobie mężczyznę w średnim wieku od dwóch dekad nieodstępującego od radioodbiornika Kasprzak.

    OdpowiedzUsuń

"Błogosławieni, którzy nie mając nic do powiedzenia, nie ubierają tego w słowa". Z drugiej strony lubię meandrujące dyskusje, więc komentarze nie na temat również są tu mile widziane;).

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.