Tytuł: Damy z Grace Adieu i inne opowieści (The Ladies of Grace Adieu and Other Stories)
Pierwsze wydanie: 2006
Autorka: Susanna Clarke
Tłumaczenie: Ewa Rudolf
Ilustracje: Charles Vess
Wydawnictwo Literackie
ISBN: 978-83-08-04063-8
Stron: 290
Ocena: średnio 3+/5
Prawie dwa lata temu zauroczyła mnie powieść Susanny Clarke pt. "Jonathan Strange i pan Norrell". Wiedziałam, że wydano u nas również zbiór opowiadań tej autorki, których akcja toczy się mniej więcej w tym samym okresie i w których pojawiają się ci sami bohaterowie, ale jakoś nie mogłam na niego trafić. Aż niedawno wypatrzyłam go na bibliotecznej półce i nie omieszkałam zabrać ze sobą, choć przecież miałam tylko oddać książki...
Opowiadań jest osiem, wszystkie czytało mi się bardzo przyjemnie, ale tak naprawdę podobały mi się trzy: tytułowe "Damy z Grace Adieu", "Pani Mabb" i zwłaszcza "Pan Simonelli lub wdowiec z Faerie".
W pozostałych tkwiło dużo potencjału, ale wydał mi się nie do końca wykorzystany. Dotyczy to zwłaszcza opowiadania pt. "Książę Wellington gubi swego konia" i z wioski Mur (znanej z "Gwiezdnego Pyłu" Gaimana) przypadkowo trafia do Faerie - mogło się tam tyle wydarzyć, a tymczasem cała historia zajmuje ledwo niecałe dziewięć stron i nie jest, łagodnie mówiąc, porywająca. W "Jonathanie Strange'u i panu Norrellu" zdarzały się przypisy podobnej długości i bardziej treściwe. (Nawiasem pisząc, z panem Norrellem nie mamy tu do czynienia, a pan Strange jest tylko drugoplanową postacią w pierwszym utworze).
Oczywiście krótka forma narzuca pisarzowi pewne ograniczenia, ale myślę, że dałoby się tu pomieścić nieco bardziej charyzmatycznych bohaterów i trochę bardziej skomplikowane fabułki. Na końcu Susanna Clarke dziękuje osobom, które namówiły ją do napisania pierwszego opowiadania, choć nie miała na to ochoty. Odnoszę wrażenie, że ten brak chęci rzuca się niekiedy w oczy.
Mimo wszystko warto sięgnąć po ten zbiór, choćby dla tych trzech wspomnianych opowiadań. I dla lekkiego, eleganckiego stylu autorki, który osobiście bardzo lubię i cenię.
***
Tym razem Wydawnictwo Literackie bardziej się postarało niż przy powieści Clarke: opublikowało książkę w twardej oprawie i z ilustracjami Charlesa Vessa.
Karta tytułowa tego opowiadania w tym wydaniu wygląda identycznie, choć tekst jest oczywiście po polsku.
Mnie również zauroczył "Jonathan Strange i Pan Norell", więc po opowiadania pewnie kiedyś sięgnę. Choć, jak pewnie wiesz, miłośniczką opowiadań nie jestem. Okładka ma bardzo fajny klimat, pasuje do stylu autorki - duże brawa dla wydawnictwa :)
OdpowiedzUsuńNiezbyt oryginalnie stwierdzę, że są opowiadania i Opowiadania. "Damy z Grace Adieu" zaliczam do tych pierwszych, ale czytało mi się je całkiem przyjemnie. Książka jest rzeczywiście fajnie wydana, szkoda, że "JSiPN" ukazał się w trzech tomach i w dodatku bez ilustracji...
OdpowiedzUsuńMoja Droga, nie chcę się czepiać, ale mam taką uwagę odnoszącą się do Twojego tekstu. Nie jestem w stu procentach pewna, czy mam rację, ale kto pyta, nie błądzi. Podobno ;)
OdpowiedzUsuńOtóż napisałaś: ,,[...]krótka forma narzuca pisarzowi...". Czy to Susanna Clarke jest tym pisarzem? :)) Jakoś tak nie do końca to rozumiem.
Zdaję sobie sprawę z tego, że to pierdoły, ale co tam ;)
Jeśli zaś chodzi o samą książkę to mam ją na półce mniej więcej od dwóch lat, oczywiście jeszcze nieprzeczytaną. ;) Wolę zacząć od ,,Jonathana Strange...", a mam tylko pierwszą część. Bez sensu, że to tak porozdzielali :/
To była uwaga ogólna, ale Susanna Clarke niewątpliwie jest pisarką, więc i ją miałam na myśli.
OdpowiedzUsuńMyślę, że rzeczywiście warto zacząć od powieści. Może poszukaj kolejnych tomów w bibliotekach? W tych, do których jestem zapisana, widziałam wszystkie części, więc może trafisz u siebie na dwa pozostałe tomy.
Aaa, rozumiem :)
OdpowiedzUsuńW bibliotece (mam tylko jedną w moim miasteczku) niestety nie ma ani jednej części. No nic, będę szukać. :)